Pogonić pisowskich sowietów!

– Fundamentem demokracji jest prawda i dotrzymywanie słowa. […] To, co powiedzą ci, którzy starają się o poparcie społeczne w trakcie wyborów, musi być realizowane. Jeżeli nie jest realizowane, to znaczy, że mamy do czynienia z kłamstwem, a kłamstwo jest zaprzeczeniem demokracji – powiedział Jarosław Kaczyński na konwencji samorządowej w Przysusze.

– Dzisiaj już nikt nie ma prawa w Polsce udawać, że w polskiej polityce dłuższego czasu chodzi o czytelny podział na dobro i na zło. Na uczciwość i na zwykłych politycznych, a nawet po prostu kryminalnych przestępców. Oni się nazywali Zjednoczona Prawica, ZP. To zorganizowana przestępczość, to ZP oznacza zorganizowaną przestępczość – stwierdził premier Donald Tusk na konwencji samorządowej KO.

– Ten sygnał jest potrzebny po to, żeby pokazać, że Polki i Polacy, Warszawianki i Warszawiacy nie nabierają się na ludzi, którzy coś udają. Że w polityce jednak liczy się wiarygodność, ciężka praca i wiarygodność. Że nie ma zgody w Polsce na totalną hipokryzję. Zobaczcie dzisiaj, PiS przeobleka się w zupełnie nowe szaty, udaje że jest na tak, bardzo nie lubię tego, bo to trochę jak z teleturnieju sformułowania, okej, wybrali takie, są na tak. Szukali tego, żeby to słowo jakoś zagospodarować. Mój konkurent udaje że od zawsze bronił praw kobiet, że kocha zieloną Warszawę, że jest przyjacielem samorządu. Miał szanse wtedy, kiedy miał być niezależnym urzędnikiem, wojewodą. Mógł takim być, ale wtedy był politycznym funkcjonariuszem, który blokował dobre zmiany w Warszawie – stwierdził Rafał Trzaskowski na konwencji samorządowej KO.

Więcej o wyborach samorządowych >>>

 

Więcej Kaczyńskiego

— Degrengolada partii postępowała latami. Przyglądałem się temu z bliska – opowiada Stanisław Kostrzewski, były skarbnik Prawa i Sprawiedliwości. Kostrzewski ostro atakuje polityków PiS, twierdzi, że był inwigilowany przez specsłużby. Oto relacja człowieka, który doskonale wie, jak działa PiS.

Więcej o Kaczyńskim opisywanym przez Kostrzewskiego >>>

Przed Trybunałem Konstytucyjnym PiS i jego sympatycy zorganizowali Protest Wolnych Polaków. -Bez rzeczywiście niezależnego Trybunału Konstytucyjnego nie ma praworządności – mówił Jarosław Kaczyński. Dodał, że PiS “musi odzyskać medialną siłę po to, by w Polsce była demokracja”.

Więcej o zdemenciałym Kazyńskim >>>

 

Nasze korzenie

Jakim trzeba być debilem…

Więcej o debiliźmie PiS >>>

 

Koniec marzeń z Krajowym Planem Odbudowy

Kmicic z chesterfieldem

Więcej o wystąpieniu Morawieckiego, który jest moralnie zgniły >>>

W środę Jarosław Kaczyński pojawił się w Sochaczewie. Tam spotkał się ze swoimi zwolennikami. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przez jego przyjazdem… ćwiczono, jak go przywitać.

Więcej kartoflanego kabaretu z Kaczyńskim >>>

 

View original post

 

Biden w Polsce dzięki Tuskowi

Prezydent USA wylądował w piątek po południu na lotnisku w podrzeszowskiej Jasionce. Ze względu na awarię samolotu Andrzeja Dudy plan wizyty Bidena uległ pewnej zmianie. Przywódca Stanów Zjednoczonych spotkał się najpierw z amerykańskimi żołnierzami.

Więcej o przyjeżdzie prezydenta USA Joe Bidena do Polski >>>

 

Je…ć PiS

Czytaj także o Żulczyku, który Dudę nazwał debilem >>>

Kmicic z chesterfieldem

Nieszczęście systemów, które z patologii czynią normę, polega na tym, że patologia wrasta w ludzi i w instytucje. Zatruwa przyszłość. Prawda o PRL-u jest prawdą PiS-u, bo „dobra zmiana” ma znamiona recydywy PRL-u: etatyzmu, nomenklatury, atrapy demokracji, szczucia na elity i propagandowego kłamstwa.

Zobacz wideo Giertycha o tym, jak na niego polowano i mało go nie zabito >>>

Mówią, że po niej zero kaca.

Podczas gdy PiS przystąpi do wyborów jako zdeterminowana i pchana zwierzęcym lękiem o własną przyszłość rewolucyjna armia, część opozycji w miękkich papuciach będzie bawić się w przedszkolnym teatrzyku w normalną demokrację i politykę wślizgiwania się do Sejmu. To jest przerażająca krótkowzroczność.

Więcej o tym, jak opozycja ma się jednoczyć, aby wygrać z PiS i pogonić Kaczyńkiego wraz z kamratami do więzień, bo spierdolili nam ojczyznę >>>

 

View original post

 

Beata Szydło, do więzienia marsz!

Kmicic z chesterfieldem

Prezes Jarosław Kaczyński, Jacek Sasin, minister aktywów państwowych i Andrzej Adamczyk, szef resortu infrastruktury, wzięli udział w uroczystości w Janowie Lubelskim. Dokonano tam uroczystego otwarcia 50-kilometrowego odcinka drogi S19. Ten fragment szlaku Via Carpatia nosi im. Lecha Kaczyńskiego.

Kaczyński na Via Carpatia >>>

Naszym politycznym planem jest udowodnienie ludziom lewicy, wyborcom, że jest taka siła po lewej stronie, która nie współpracuje z PiS-em, jest prawdziwą lewicą demokratyczną, przestrzega zasad, a nie tylko udaje, że to robi, i jest chętna do współpracy z resztą opozycji. Trawestując powiedzenie marszałka Piłsudskiego, najpierw Polska, a potem lewica – mówi…

 

View original post 87 słów więcej

 

Władza PiS musi odejść na zawsze. Waniajet amoralnością

Trzy teksty Waldemara Mystkowskiego.

Czarne chmury nad władzą PiS już jej nie opuszczą, a to znaczy, iż utrzymując się u władzy, te czarne chmury będą dotyczyć Polski, czyli nas wszystkich. Nieformalne procedury Polexitu zostały uruchomione, wszystko zmierza w tym jednym kierunku. Pozostaje tajemnicą, jaką strategię przyjmie PiS, aby obrzydzić rodakom Unię Europejską.

Tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego Trybunał Sprawiedliwości UE wyda wyrok w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa. Pytanie prejudycjalne polskiego Sądu Najwyższego dotyczy tego, czy nowa KRS jest w stanie stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

W zasadzie to retoryka prawa rzymskiego, bowiem jak niezależna od polityków może być instytucja, gdy do jej składu powołane są osoby przez polityków. Sędziowie KRS w tym wypadku są zależni od posłów PiS, którzy ich powołują.

TSUE zatem wyda orzeczenie tuż przed eurowyborami, a więc nie będzie miał on wpływu na to, kogo Polacy wybiorą do Brukseli, bo za mało zostanie czasu, aby dotarła ta wieść do elektoratu.

Dalej niż TSUE idzie w zapasy z bezprawiem PiS Komisja Europejska, która wszczęła wobec Polski postępowanie o naruszenie prawa unijnego. A to znaczy, iż nie podporządkowując się administracyjnym orzeczeniom KE, czekają nasz kraj sankcje, a następnie – jeżeli te nie będą skuteczne – wykluczenie. Polexit wcale nie musi być powtórzeniem procedur brexitu, Bruksela sama może nas wypchnąć.

I bodaj taka pochodna strategia PiS znajdzie zastosowanie, gdyby partia Kaczyńskiego miała utrzymać się u władzy – „Unia nas gnębi, nie pozwala wstać z kolan, etc.”

Komisja Europejska nie daje się nabrać na piętrowe kłamstwa PiS, uznając, iż Polska narusza prawo unijne, sądy nie są niezależne, a sędziowie są zastraszani, szykanowani poprzez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego.

Piętrowość kłamstw PiS jest jak umysł Jarosława Kaczyńskiego i sięga tylko pierwszego piętra, wyżej on nie podskoczy. Na parterze znajduje się KRS, której skład wybierają parlamentarzyści, zaś sędziowie są dyscyplinowani (czyli zastraszani, szykanowani, wydalani) przez Izbę Dyscyplinarną SN (pierwsze piętro), której skład powołuje KRS.

Polski rząd dostał dwa miesiące na odpowiedź ustosunkowania się do postępowania Komisji Europejskiej, dostał więc szanse, aby zmienić stanowisko. Czy Kaczyński jest w stanie zejść z pierwszego piętra swoich kłamstw i powrócić do przestrzegania prawa unijnego, tj. do standardów demokracji?

Rząd Mateusza Morawieckiego ma być zrekonstruowany. Powiadomiła o tym rzeczniczka PiS Beata Mazurek, a nie rzeczniczka rządu – Joanna Kopcińska. Czy to coś znaczy? Tak! W PiS obowiązują zasady jak reżimach, klaszczą tak długo, aż satrapa powstrzyma aplauz na cześć swojej osoby podniesieniem ręki. Dlaczego o rekonstrukcji nie powiadomił ktoś bliski ucha Morawieckiego, jak choćby Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera, który wędruje po mediach każdego dnia?

Obawiam się, że o rekonstrukcji rządu Morawieckiego mógł wcześniej nie wiedzieć… sam Morawiecki. Świadczą o tym słowa Mazurek: – „Mam informację, że rekonstrukcja rządu nastąpi jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego”. Od kogo ma informacje? Niewygodnie wszak informować, że prezes decyduje, kogo Morawiecki ma wymienić.

W PiS afera goni aferę, jedna przykrywa drugą, korupcję Kaczyńskiego przykrywa seksafera Kuchcińskiego, a tę z kolei protest nauczycieli. Nim zorientujemy się, o co chodzi w najnowszej aferze, zbliża się inna, jeszcze bardziej demolująca życie polityczne.

Wiadomym wszak jest, iż muszą być wymienieni ministrowie, którzy kandydują do Parlamentu Europejskiego i prawdopodobnie gros z nich do Brukseli się dostanie. Powinni być „zrekonstruowani”: wicepremier Beata Szydło, szef MSWiA Joachim Brudziński, szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska czy minister edukacji Anna Zalewska.

Ucieczka Brudzińskiego do PE może świadczyć, iż Kaczyński widzi delfina w Morawieckim, lecz niekoniecznie, bo prezes szykuje się do demolki w Brukseli – jak w kraju – tym razem wraz z nacjonalistami z Włoch, Hiszpanii i innych krajów, z którymi niedawno się spotkał. A Brudziński to jego herold zniszczenia. Zalewska z kolei musi brać nogi za pas, bo szkolnictwo w kraju w upadku, a nauczyciele zamiast w budynkach szkół domagają się normalności na ulicy.

Nie ekscytujmy się więc rekonstrukcją, bo na miejsce ustępujących przyjdą podobni im niewydarzeńcy. Władza PiS gromadzi tylko takich, którzy potrafią wszystko zepsuć, czego się dotkną. Dżuma zostanie wymieniona na cholerę, co kiedyś zdefiniował sam Morawiecki przy innej okazji.

Bardziej interesująca niż rekonstrukcja rządu będzie jesienna wymiana rządzących, gdy PiS zostanie wymieniony na Koalicję Obywatelską.

Marek Kuchciński to swoisty fenomen. Mało kto wie, że jest marszałkiem Sejmu, czyli drugą osobą (głową) w państwie. Gdyby Andrzejowi Dudzie coś się stało, Kuchciński – znany niewielu Polakom – pełniłby obowiązki prezydenta RP.

Można powiedzieć, że Kuchciński powoduje kolokwialny śmiech na sali. Nie tylko z tego powodu, że jego znaczenie publiczne jest groteskowe, bo nie dał się ludziom poznać, oprócz takich okruchów incydentalnych, nic nieznaczących epizodów, gdy wykluczył z posiedzenia Sejmu Michała Szczerbę za zwrot „Panie marszałku kochany…”, oraz z taśmy wideo z jakiegoś spotkania z elektoratem pisowskim, na którym poczynił swoje wyznanie polityczne, iż „odszczurzyłby” Polskę z tych, którzy mu się nie podobają. Kuchcińskiego poznaliśmy więc ze strony braku osobowości, który to brak nie pozwala mu uczestniczyć w debatach, dyskusjach, a nawet w wywiadach.

Taka zmarginalizowana postać jak Kuchciński ma szansę zaistnieć tylko dzięki skandalowi. Czy będzie skandalem seksafera – w istocie źle rozpoznane semantycznie przypuszczenie – w której podejrzewa się, że Kuchciński dopuścił się aktu z nieletnią Ukrainką? Czy jest to prawdą? Czy Andrzej Rozenek, były poseł, a obecnie dziennikarz tygodnika „Nie” ma twarde dowody na to, że Kuchciński dopuścił się tego skandalicznego czynu?

Mniemana seksafera z Kuchcińskim waniajet już jakiś czas. Sam zainteresowany nie dementuje, nie wypowiada się. Za Kuchcińskiego wyraził się dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu (czujecie to nomenklaturowe nabzdyczenie, a to tylko rzecznik) Andrzej Grzegrzółka, informując, że „marszałek Sejmu będzie stanowczo bronił swojego dobrego imienia” i pozywał za teksty o skandalu obyczajowym. Słabe to bronienie „dobrego imienia” – wygląda na to, że zwłoka z dementowaniem seks-skandalu może służyć zamiataniu zdarzenia pod dywan, „rozmowom” z osobami – w tym z agentem CBA – dzięki którym wieść wyciekła. Rozważając rzecz na chłodno, stwierdzam, iż Kuchciński nie wytrzymuje ciśnienia sprawowanego urzędu.

Szalonego Macierewicza osądzić, a Kuchcinski jest najzwyczajniej głupi

– Dzisiaj dowiedziałem się, że kolejne dwie osoby powiesiły się w wyniku wprowadzenia ustawy dezubekizacyjnej, dwa kolejne trupy, tym razem dwóch żołnierzy straży granicznej, obydwaj z 1954 rocznika – powiedział w programie „Tak czy Nie” Andrzej Rozenek z SLD. Dodał, że „władza, która zabija swoich obywateli powinna być natychmiast odwołana”.

Rozenek powiedział, że w wyniku wprowadzenia tzw. ustawy dezubekizacyjnej nie żyje w sumie 38 osób, a w czwartek dowiedział się o kolejnych dwóch. Zapewnił, że ma „stuprocentową pewność”, że śmierć tych ludzi ma związek właśnie z tą ustawą.

„Jak pan może popierać tę władzę?”

– To są samobójstwa, ci ludzie się powiesili w związku z ustawą z 16 grudnia 2016 roku. Zostawili list pożegnalne. Rodziny potwierdzają. Czego więcej potrzeba – podkreślił Rozenek.

Polityk SLD stwierdził, że „władza, która ustawami zabija ludzi, po prostu nadaje się natychmiast do wywalenia do kosza”. – Jak pan może popierać tę władzę? – zwrócił się do prof. Kazimierza Kika (Uniwersytet im. Jana Kochanowskiego w Kielcach).

– Niech pan nie generalizuje, popieram władzę, nie popieram tej ustawy – odpowiedział prof. Kik. Rozenek zwrócił uwagę, że „to nie krasnoludki wprowadziły tę ustawę, nie smerfy, tylko konkretni politycy”.

39 tys. osób obniżono emerytury i renty

Tzw. ustawa dezubekizacyjna weszła w życie 1 października 2017 r. Obejmie prawie 39 tys. osób. Tylu byłym funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa PRL obniżono emerytury i renty – wynika z informacji MSWiA. Na mocy nowych przepisów, emerytury i renty b. funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL nie będą mogły być wyższe od średniego świadczenia wypłacanego przez ZUS: emerytura – 2,1 tys. zł (brutto), renta – 1,6 tys. zł, renta rodzinna – 1,8 tys. zł.

Ustawa obniża emerytury i renty za okres „służby na rzecz totalitarnego państwa” od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. (w połowie 1990 r. powstał UOP).

https://twitter.com/PlatformaVideo/status/984477535227580416

Poseł Platformy Obywatelskiej Sławomir Nitras został dzisiaj wieczorem zatrzymany przez policję za chodzenie po chodniku w okolicy Sejmu.

Dziennikarka Dorota Wysocka-Schnepf zareagowała na dzisiejszą relację z okolic Sejmu posła Sławomira Nitrasa.

„Apelujemy do Was, Sędziowie Sądu Najwyższego, o to, byście pozostali na swoich stanowiskach i bronili naszych praw” – mówili zgromadzeni na pl. Krasińskich w Warszawie działacze ze stowarzyszenia Akcja Demokracja. Ułożyli z płonących świec wielki napis „Zostańcie!”. To właśnie to stowarzyszenie w lipcu ubiegłego roku organizowało w tym samym miejscu Łańcuchy Światła.

Ten symboliczny apel pojawił się w przededniu Zgromadzenia Ogólnego sędziów Sądu Najwyższego w obecnym składzie. – „Nowa, niekonstytucyjna, ustawa o Sądzie Najwyższym skraca Wasze kadencje lub daje Wam możliwość wcześniejszego ich zakończenia. Poprzez tę ustawę rządzący chcą usunąć najbardziej doświadczonych, niezależnych od polityków sędziów i doprowadzić do przejęcia Sądu Najwyższego przez osoby, wskazane przez upartyjnioną Krajową Radę Sądownictwa”– napisali działacze stowarzyszenia. Chcą, by pomimo wątpliwości prawnych, sędziowie SN jak najdłużej trwali na stanowiskach. Jak podkreślają, „stawka jest wysoka. Sąd Najwyższy zatwierdza wyniki wyborów i wpływa na wykładnię prawa w Polsce”.

PiS-owska nowelizacja ustawy o SN zakłada skrócenie kadencji sędziów z racji ukończenia 65 roku życia. Oznacza to, że pracować w nim może przestać 40 proc. sędziów, w tym Pierwsza Prezes Małgorzata Gersdorf, chociaż jej kadencję określono w Konstytucji.

Akcja Demokracja swój apel z zebranymi w internecie podpisami przekaże Pierwszej Prezes SN Małgorzacie Gersdorf.

Mecenas Roman Giertych o zachowaniu pracowników TVP względem jego osoby i klienta, którego reprezentuje posła Stanisława Gawłowskiego.

Bożena Chlabicz-Polak pisze na koduj24.pl.

Co by tu jeszcze spieprzyć, panowie? Co by tu jeszcze?

Jakie to genialnie w swej prostocie! Wystarczyło stanąć przed mikrofonem, okręcić się w kółko, splunąć przez lewe ramię i powtórzyć trzy razy: – „Niniejszym raport Millera uznaje się za unieważniony”. I po sprawie.

Brzoza, autopilot, brawura, presja czasu i okoliczności i cały „tupolewizm” natychmiast rozpływają się w smoleńskiej mgle. Zostaje tylko zbrodnia. Zdrada o świecie. Zamach. Może i „zmyślenia”, niemniej – by zacytować ministra Glińskiego – absolutnie „prawdziwe”. No! Taka „prawda czasu, prawda ekranu” anno 2018.

Tak naprawdę, to obyło się nawet bez obracania i plucia, z wyjątkiem rytualnego obracania kota ogonem i symbolicznego opluwania „katastrofistów”, którzy wciąż domagają się dowodów, że to wina Tuska i Putina. Ale nic z tego. Polska to kraj ludzi wierzących, a wiadomo, że „błogosławieni, co nie widzieli (dowodów), a uwierzyli”. Na nich czeka spodziewana nagroda w postaci posad w spółkach skarbu państwa. A co do reszty, to cóż – na nich czeka prokurator.

Bo teraz, odkąd raport Millera został „anulowany”, wątpliwości co do przebiegu wypadku lotniczego w Smoleńsku, a nawet samo tylko określenie „wypadek lotniczy”, będą prawdopodobnie ścigane z urzędu jako godzące w stanowisko państwa. Jedyna oficjalna wersja wydarzeń z 10 kwietnia to teraz bowiem „raport techniczny” autorstwa podkomisji smoleńskiej. Podkomisja zaś po raz kolejny potwierdziła, że „był wybuch albo i kilka”, a samolot rozbił się w wyniku zamachu. Natomiast co do raportu Millera, to został „unieważniony” i po sprawie.

Jak było, ustali rządowa podkomisja. Kiedyś, może… Bo to, niestety, musi jeszcze potrwać. Może się nawet okazać, co już przezornie zapowiedział pan prezes, że z dochodzeniem do prawdy będzie, jak z gonieniem króliczka i minister Macierewicz z drużyną będą już dożywotnio ścigać prawdę smoleńską rządowymi limuzynami. Ot, taka „polityka drogi”, jak amerykańskie „kino drogi”. To zresztą – swoją drogą – też niezłe kino. Tylko coś takie nie za bardzo do śmiechu.

Ale skoro już panu ministrowi tak doskonale poszło z tym anulowaniem i unieważnianiem, to może warto iść za ciosem i przy okazji skasować jeszcze tego i owego fejk njusa, godzącego w polską rację stanu taką, jaką chce ją widzieć partia aktualnie rządząca, oraz w godność narodu (co teraz – zdaje się – na jedno wychodzi).

Można by tak – na przykład – unieważnić budzącą u prawdziwych patriotów głębokie obrzydzenie moralne publikację „Dalej tylko ciemność”, tę o wojennych losach Żydów wśród polskich sąsiadów. A następnie powołać specjalną podkomisję pod kierownictwem doktor Kurek, które to ciało kolegialne pod honorowym patronatem profesora Żaryna w sto wydanych milionów i dekadę później ogłosi, że nasi starsi bracia w wierze tak, jak wcześniej dobrowolnie pozamykali się w gettach, tak potem pozabijali się nawzajem, żeby odebrać Polakom szansę na narodowe drzewko w Yad Vashem.

Ale co tam jakaś jednostkowa zakłamana publikacja. Przecież to by można jednym stanowczym oświadczeniem pogonić z Polski brukselskiego okupanta i unieważnić traktat akcesyjny, pilnując tylko, żeby Unia zostawiła jednak na miejscu nakradzione fanty w postaci inwestycji przemysłowych, nie zwinęła na odchodnym asfaltu z dotowanych autostrad i zapłaciła reparacje za dwie dekady kolonialnego wyzysku.

A potem ogłosić jeszcze unieważnienie tablicy Mendelejewa – za niesłuszne pochodzenie etniczne autora i dyskryminację polskiego węgla, teorii względności – też ze względów etnicznych oraz etycznych – za promowanie relatywizmu, oraz TVN-u i „Newsweeka” – za całokształt. A przy okazji anulować jeszcze Owsiaka, razem z jego WOŚP. I muzeum POLIN.

No i koniecznie uznać za niebyłą Konstytucję. Chociaż warto by się zastanowić, czy warto. Bo i tak nikt jej przecież nie traktuje poważnie.

Ale z drugiej strony, Unia ciągle się awanturuje, więc można wrzucić ją do niszczarki dla świętego spokoju. Szef podkomisji smoleńskiej chętnie to ogłosi, tym bardziej, że obowiązująca (żart taki) Konstytucja była przecież pisana przy Okrągłym Stole przez oficerów WSI. No a poza tym, skoro tyle się różnych ustaw już się uznało „za niebyłe”, ta jedna więcej nie zrobi przecież różnicy.

A skoro już, to przy okazji warto by unieważnić teorię ewolucji (za paragraf o pochodzeniu zwolenników partii rządzącej od małpy) oraz – a co tam – teorię heliocentryczną.

Pan prezes już to zresztą uczynił w praktyce (o czym wspomina w najnowszym felietonie w „Polityce” redaktor Mizerski). Wstrzymał Polskę, mianowicie, czym poruszył cały świat. To teraz trzeba by jeszcze tylko anulować Słońce (Księżyc, jak pamiętamy, już dawno jest pod kontrolą pana prezesa). Najlepiej wydelegować do tego zadania ministra Błaszczaka, który dopiero co unieważnił komunizm, z czym poradził sobie nawet lepiej, niż zawodowa aktorka Szczepkowska, przy okazji dowodząc, że IV RP jest państwem skrojonym idealnie na miarę i możliwości dublerów.

I co by tu jeszcze, panowie? Co by tu jeszcze…

Prof. Tadeusz Gadacz odniósł się do zachowania dziennikarza Wojciecha Czuchnowskiego w czasie konferencji z Antonim Macierewiczem.

Waldemar Mystkowski pisze o Węgrzech, które mogą nie wesprzeć PiS swoim wetem.

Może trzeba przeprosić się z Mateuszem Morawieckim. Otóż 16 lutego obecnego roku był łaskaw powiedzieć dla popularnego niemieckiego portalu n-tv.de o Węgrzech, „gdzie wszędzie jest pełno korupcji”. Gwoli sprawiedliwości podobną korupcję dostrzegł w Bułgarii, Rumunii i w Czechach.

Ależ ze mnie gapa. Byłem sfrustrowany zdjęciami wierchuszki PiS z pobytu na Węgrzech, na które Morawiecki z Jarosławem Kaczyńskim pojechali, aby odsłonić pomnik smoleński w Budapeszcie, a Viktor Orban – czyżby z zemsty za wypowiedź dla Niemców? – posadził premiera rządu polskiego na konferencji prasowej w rogu stołu, jak niesfornego uczniaka, niczym w oślej ławce.

Morawiecki, nazywając Węgry skorumpowanym krajem nie pomylił się, bowiem Parlament Europejski przedstawił raport, w którym zaleca organom Unii Europejskiej odebranie Węgrom głosu w Radzie Europejskiej i uruchomienie procedur, wypływających ze słynnego artykułu 7. Traktatu o UE, co grozi sankcjami finansowymi.

Węgrom zarzuca się naruszenie wartości demokratycznych (odwrót od standardów demokratycznych) i pogwałcenie prawa. – „Czas na wydawanie ostrzeżeń minął”– powiedziała sprawozdawczyni Parlamentu Europejskiego Judith Sargentini, przedstawiając 26-stronicowy raport.

Orban z Kaczyńskim mogą zakrzyknąć: „Brawo my!”. Przeciwko Polsce w ubiegłym roku uruchomiony został artykuł 7, zwany też opcją atomową. Wreszcie Węgry dołączyć mogą do Polski PiS. Decyzję ostateczną w sprawie Węgier PE podejmie we wrześniu.

Jeżeli tak się stanie, to PiS może być w kropce, gdyż liczyli na veto Węgier w sprawie sankcji. Czyli może być tak, że Węgry stracą prawo veta wobec Polski, jako same oskarżone.

Oskarżone kraje, „gdzie wszędzie jest pełno korupcji”, nie będą mogły chronić siebie nawzajem. Przecież w prawie tak jest, że przestępca za drugiego przestępcę nie może wnieść poręczenia.

Przypadek? Zbieg okoliczności? Zestawienie dzięki

Nowa Lewica – chcą ją stworzyć Napieralski i Rozenek

Lewica jest w proszku. Każdy to widzi. Ruch Palikota (Twój Ruch) od dłuższego czasu nie liczy się, osiąga 1-2% poparcia w sondażach. SLD też zaczęło buksować i po raz pierwszy sondaże wskazują, że może mieć problem w przekroczeniem progu wyborczego.

W polityce polskiej jest zachwiany klasyczny podział. Lewica – prawica.

Właśnie Grzegorz Napieralski dostał wyrok sądu partyjnego: 3 lata bez możliwości pełnienia funkcji w tej partii.

To dla polityka śmierć. Były lider SLD powiedział:

Uniemożliwienie mi pełnienia takich funkcji to jest coś, czego ja nie akceptuję, co jest dla mnie kuriozalne, nierozsądne. Ten wyrok pokazuje słabość Leszka Millera, jakąś zawiść, i ja sobie kneblować ust nie dam.

Podobno zaawansowane są rozmowy z innym politykiem bez przydziału partyjnego, a będącego posłem, Andrzejem Rozenkiem (byłym rzecznikiem Palikota). Chcą stworzyć nowy podmiot polityczny.

Już jest sformułowany zaczyn, podmiot: Polskie Forum Samorządowe, które ma się przeistoczyć w partię.

Politycy lewicy zapowiadają, że partia zostanie powołana do życia jeszcze przed wyborami prezydenckimi: koniec kwietnia. Dlatego aby wystartować w wyborach parlamentarnych.

Czy tak się stanie, zobaczymy. Ale lewicy w Polsce brak, elektorat wszak jest, bo Polacy nie różnią się od innych narodów.