Kaczyński, 29.01.2016

 

Dlaczego Sejm znów głosuje nocą? Posłowie PO mają wyjaśnienie

past, 29.01.2016
Jarosław Kaczyński w Sejmie

Jarosław Kaczyński w Sejmie (SŁAWOMIR KAMIŃSKI | twitter.com/pomaska)

Piątkowe posiedzenie Sejmu zostało przerwane po południu, choć w kolejce było wiele głosowań. Obrady wznowiono dopiero o godz. 21. Skąd ta przerwa? Posłowie opozycji nie mają wątpliwości.

 

Choć w Sejmie odbyła się w piątek przedłużająca się debata o polityce zagranicznej i wiele głosowań, po południu zarządzono przerwę w obradach i wznowiono je dopiero po godzinie 21.

Nie podano oficjalnej przyczyny przerwy, jednak posłowie PO zwrócili uwagę, że… zbiegła się ona z galą „Gazety Polskiej”, na której przyznano Jarosławowi Kaczyńskiemu nagrodę Człowieka Roku Gazety Polskiej.

 

„W Sejmie przerwa bo liderzy PiS bawią się na gali Gazety Polskiej. Budżet uchwalimy nad ranem. #nocnazmiana”, napisał na Twitterze poseł PO Marek Wójcik. Z kolei posłanka Agnieszka Pomaska zamieściła tweeta posłanki PiS Beaty Mazurek ze zdjęciem z gali „GP”.

jakby

wSejmie

„Czy jesteśmy podporządkowani kalendarzowi jednego posła?”

– Domyślam się, jaki jest prawdziwy powód tej długiej przerwy i ponownych, nocnych głosowań – mówił po wznowieniu obrad o godz. 21 poseł Kukiz’15 Jakub Kulesza. – Przy okazji, chciałby panie prezesie serdecznie pogratulować, myślę, że to zasłużona nagroda – dodał.

– Czy my jesteśmy podporządkowani kalendarzowi jednego posła? Przecież mamy taki sam mandat, jak pan prezes – mówiła posłanka PO Monika Welichowska, która zgłosiła wniosek o „wyjaśnienie, czy aby ważnym powodem przerwania obrad było odebranie przez prezesa Kaczyńskiego nagrody człowieka roku ‚Gazety Polskiej'”.

dlaczego

gazeta.pl

Ten projekt pozwoli Macierewiczowi na badanie katastrofy smoleńskiej. Co zakłada? [WYJAŚNIAMY W 4 PUNKTACH]

lulu, PAP, 29.01.2016

Antoni Macierewicz

Antoni Macierewicz (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

Antoni Macierewicz chce wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej. MON właśnie przygotowało projekt, który da mu możliwość wznowienia badań i kontrolę nad nimi. Dokument został właśnie skierowany do pilnych konsultacji między resortami.

 

CO WYNIKA Z PROJEKTU?

1. Szef MON będzie mógł powołać zespół badawczy

To główny cel projektu przedstawionego przez MON. Jak napisano w uzasadnieniu, ma on na celu „wprowadzenie możliwości wznowienia przez Ministra Obrony Narodowej, nie zaś jak dotychczas Przewodniczącego Komisji Lotnictwa Państwowego, badania wypadku lub incydentu lotniczego, gdy zostaną ujawnione nowe okoliczności lub dowody mogące mieć istotny wpływ na ich przyczyny”.

W projekcie zaproponowano, by szef MON mógł powołać podkomisję do ponownego zbadania tego wypadku lub incydentu.

2. Raport z prac trafi na biurko Macierewicza

Raport z prac podkomisji przedstawiany będzie ministrowi obrony – zakłada dokument.

3. Szef MON zyska wpływ na decyzje personalne

W projekcie zapisano, że zarówno przewodniczącego Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, jak i jego pierwszego zastępcę oraz sekretarza będzie powoływał szef MON.

Przewodniczący komisji nie będzie już przełożonym jej członków oraz członków zespołów badawczych, zajmujących się konkretnymi wypadkami lub incydentami.

4. Do badań będą mogli zostać włączeni nowi eksperci

Skład komisji będzie mógł być szerszy – zamiast maksymalnie 30 członków, komisja będzie mogła liczyć 60. W razie konieczności szef MON w porozumieniu z szefem MSWiA będzie uprawniony do rozszerzenia składu komisji o osoby niezbędne do przeprowadzenia czynności badawczych.

Kolejna zmiana to możliwość włączenia do zespołu badawczego nie tylko członków komisji, ale i w razie potrzeby innych osób „niezbędnych do przeprowadzenia czynności badawczych”.

Pilne konsultacje

Rzecznik prasowy MON Bartłomiej Misiewicz potwierdził, że projekt ma związek z zamiarem wznowienia badania przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Projekt zmiany rozporządzenia w sprawie organizacji oraz działania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego został opublikowany na stronach internetowych Rządowego Centrum Legislacji. MON określił go jako bardzo pilny.

Plan Macierewicza

Ponowne zbadanie katastrofy to jeden z priorytetów Antoniego Macierewicza.

Tuż po objęciu urzędu ministra obrony narodowej powiedział, że konieczne jest wznowienie prac Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP) w sprawie katastrofy smoleńskiej i „uwzględnienie podczas nowych badań dorobku zespołu parlamentarnego i niezależnych naukowców oraz uwzględnienie ich osobiście jako członków tej komisji”.

Jak mówił szef MON, komisja ma zbadać sprawę przynajmniej od rozpisania przetargu na remont Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem, choć zdaniem ministra kluczowe znaczenie ma „końcowy moment lotu i katastrofy”.

W połowie stycznia MON oficjalnie poinformowało, że nie da się określić terminu powołania komisji do zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej, ale zakładało, że stanie się to jeszcze w styczniu.

ten

gazeta.pl

 

Duda do tyłu, Ziobro retro, cała wstecz Pospolitarzecz… I do tego Wąsik

Tomasz Piątek, 29.01.2016
TYDZIEŃ KOŃCZY PIĄTEK. Policja wparowała do domu 17-letniego internauty, który udostępnił na Facebooku śmieszny filmik o prezydencie Dudzie. Jak widać, ustawa inwigilacyjna jeszcze przed podpisaniem przez tego ostatniego (Dudę) już sieje zniszczenie. Jak nazwać takie prawo? Ziobroaktywne.
 

Ziobroaktywność to wyższy stopień retroaktywności. Prawo retroaktywne działa wstecz, a prawo ziobroaktywne działa wstecz, zanim jeszcze weszło w życie. Różnicę najlepiej wytłumaczyć na przykładzie Szybkiego Lopeza ze słynnych kawałów (przepraszam, że niepoprawnych). Szybki Lopez biegnie do dziewczyny z kropidłem, żeby ochrzcić dziecko, zanim je pocznie. Szybki turbo-Ziobro-Lopez kropi dziecko przed poczęciem nie tylko dziecka, ale też dziewczyny, kropidła i samego turbo-Ziobro-Lopeza.

Nie rozbawiło to Państwa? To teraz powiem coś śmiesznego: dwa dni przed atakiem na internautę Andrzej Urbański – były PiS-owski prezes TVP – lamentował u Moniki Olejnik nad brutalnością Platformy. Bo za jej czasów służby wpadły rano do domu człowieka, który propagował grę polegającą na strzelaniu do prezydenta Komorowskiego. Teraz policja wpadła rano do domu bardzo młodego człowieka, który zamieścił w internecie cudzy filmik pokazujący prezydenta Dudę „puszczonego od tyłu” (składał kwiaty pod pomnikiem, a wyglądało, jakby je sobie zabierał). Prokurator nie dopatrzył się w tym przestępstwa. Co za ulga. Ale przy okazji dochodzenia śledczy przepatrzyli inne internetowe wpisy delikwenta. No i wśród tych najświeższych znaleźli prześmiewczy komentarz skierowany do osoby, która doniosła prokuraturze o filmiku, powodując wjazd policji na chatę. A dokładnie, śledczy znaleźli wklejony przez chłopaka cytat z krążącego po internecie tekstu rzekomego snajpera (kilka „humorystycznych po żołniersku” zdań, w których rzekomy snajper straszy bliżej nieokreślonego wroga swym rzekomym doświadczeniem w strzelaniu). To prokuratura uznała za groźbę karalną. I postawiła dzieciakowi zarzuty za coś, co sama bez sensu sprowokowała…

Gdy o tym czytam, we mnie też budzi się snajper. Ale nie dajmy się ponieść emocjom. One mogłyby utrudnić nam dojście do jedynego racjonalnego wniosku: że to wina Tuska. Bądźmy jak Jaki, jak Patryk Jaki. Wiceminister sprawiedliwości powiedział, że działanie prokuratury w sprawie chłopaka jest wynikiem obecności… platformerów wśród prokuratorów. Jasne. Jaki ja byłem Jaki, przepraszam, jaki ja byłem głupi, że na to nie wpadłem.

Najwyraźniej cała ta ustawa inwigilacyjna – która pozwala na totalne inwigilowanie nas bez zgody sądu i którą właśnie radośnie przegłosował Senat – w ogóle jest niepotrzebna. Za poprzedniego rządu jej nie było, a śledczy inwigilowali na potęgę (i o to faktycznie można winić Tuska z kolegami). Teraz też niby jeszcze jej nie ma, a śledczy inwigilują na potęgę i stawiają zarzuty…

Więc po co nowe władze legalizują ten proceder? Przecież mogłyby go sobie np. zakazać, zebrać oklaski od naiwnej lub roztargnionej części publiczności i dalej go stosować (co to dla nich). Być może jest tak, jak powiedział mi kiedyś pewien włoski prokurator. Zatwardziały przestępca marzy o dwóch rzeczach: żeby być przestępcą i żeby nim nie być. Legalizacja bezprawia to dla niego wielka pokusa, bo zdaje się spełniać oba te marzenia. Ale też wielka pułapka, bo legalizacja bezprawia zawsze jakoś wyciąga bezprawie na światło dzienne.

Pamiętamy jednak, że PiS nigdy nie wpada w pułapki z własnej winy. PiS zawsze zostaje uwikłany przez chytrze zakamuflowanych wrogów (kto pamięta poprzednią IV RP, ten wie, że każdy jej rząd składa się z chytrze zakamuflowanych wrogów, a w odpowiednim momencie Jarosław Kaczyński na miejsce zakamuflowanych wrogów powołuje nowych zakamuflowanych wrogów). W tej sprawie zakamuflowany wróg kryje się chytrze acz ewidentnie pod maską Wąsika, ministra Wąsika, który prezentował w parlamencie ustawę inwigilacyjną, ostentacyjnie sapiąc. A także plącząc się, unikając odpowiedzi na pytania i uprawiając awangardową poezję administracyjną. Powiedział np.: „Służby potrzebują nie mieć pewnego limitu kontroli operacyjnej”. Uważam, że to zdanie Wąsika powinniśmy wszyscy wydrukować sobie na T-shirtach i nosić. Miejmy na piersiach to, co agenci mają w głowach (może od tego się pogubią, gdy będą wszystkim prześwietlać serca i mózgi).

Inną złośliwą akcją ze strony speców od prawa – aczkolwiek gwoli prawdy trzeba tu zaznaczyć, że Wąsik to archeolog z wykształcenia – jest masowe przechodzenie prokuratorów na emeryturę. Najwyraźniej chcą zwiększyć finansowe kłopoty rządu i PiS-u. Bo proszę Państwa: partia tnie górnikom czternastki i barbórki, głupie 20 mln dla Rydzyka musi wydzierać teatrom, nie ma też skąd wziąć 500 zł na dziecko. Z zapowiedzi i przecieków wynika, że ludzie dostaną kasę 1 kwietnia albo później (prima aprilis w wersji PiS też jest jak Lopez i dezawuuje się już w styczniu). A tu jeszcze trzeba będzie wypłacać emerytury setkom prawników! Oni się zasłaniają, że nie chcą być ziobroaktywni.

Lenistwo przez nich przemawia, bo ziobroaktywność też aktywność. Wytknął to kolegom były prokurator Piotrowicz, który w swoim czasie się nie lenił. Za komuny był jak Lopez: potrafił wsadzić działacza „Solidarności” do aresztu, zanim jeszcze dostał materiał dowodowy.

A skoro zgadało się o polityce budżetowej nowego rządu, to powiem coś, co od dawna leży mi na sercu. Niektórzy moi lewicowi znajomi wciąż dają kredyt zaufania prawicowej partii rządzącej. Bo wciąż wierzą, że jej prawicowość jest „socjalna”. Słyszę: „Kogo obchodzi konstytucja, gdy ludzi nie stać na mieszkania, na dziecko, na rosół”. Kochani, konstytucja to umowa. Ktoś, kto nie przestrzega umów, ten nie jest „socjalny”, ten nie jest „prawicowy” ani „lewicowy”. Ktoś, kto nie przestrzega umów, jest żaden. I żadnych nadziei nie można wiązać z jego obietnicami. Wyżej napisałem o tym, co właśnie się dzieje z górniczymi sprawami i z zasiłkiem na dziecko. Wszyscy widzimy, w jakim poważaniu nowa władza ma zarówno hospicja, jak i teatry. Wprowadzenie płacy minimalnej na śmieciówkach też będzie gigantyczną śmiecio-ściemą. Płaca minimalna nie będzie dotyczyć umów o dzieło, a więc setek tysięcy albo i milionów kryptoetatów (nawet jeśli nie ma milionów, to zaraz będą, bo zostawiając taką lukę w prawie, PiS pozwala nieuczciwym pracodawcom przenieść na dzieła całą śmieciową pracę). Podatki bankowo-hipermarketowe zostały oczywiście przerzucone przez firmy na barki konsumentów, a rząd nie wie, co z tym robić. Genialne rozwiązania typu „wprowadźmy podatek weekendowy, ale zabrońmy sklepom podnosić ceny w weekendy” są brutalną, a zarazem żałośnie nieskuteczną ingerencją w rynek. I ośmieszają samą ideę regulacji gospodarki i lewicowej inżynierii społecznej.

Jako copywriter współpracowałem przy kilkudziesięciu akcjach sprzedażowych i wiem, że sposobów na manipulację cenami jest tysiąc. Zależnie od tego, jak sformułowane jest prawo, sklep może np. podnieść ceny w piątek o 23.59. Albo może podnieść swoje stałe, całotygodniowe ceny o parę groszy, żeby mu się wyrównały koszty weekendowe. Może sprzedawać najbardziej chodliwe towary w specjalnych „pakietach weekendowych” z dodatkowymi „obowiązkowymi atrakcjami” do wyboru. Takimi jak zestawy kubków, kapci, serwisów stołowo-ogrodowo-grillowych, fioletowych pluszowych jednorożców – na oko tanie, ale i tak sto razy droższe niż u producenta.

Rozumiem cel rządu: wesprzeć drobny handel i odciągnąć ludzi od supermarketów w weekendy. Ale rozumne państwo robi takie rzeczy, minimalizując ograniczanie wolności firm i raczej godząc skonfliktowane siły, niż jeszcze bardziej je ze sobą konfliktując. Można by pomyśleć o stworzeniu wizerunkowego programu wspieranego przez rząd – np. Koalicji Dobrego Weekendu – w której hipermarkety oferowałyby zniżki w dni powszednie. A w weekend działałyby trochę jak hurtownie albo pośrednicy półhurtowo-zniżkowi zaopatrujący sklepiki osiedlowe. One z kolei funkcjonowałyby w weekendy trochę jak np. Carrefour Express – małe sklepy będące punktami sprzedaży wielkich sieci. Ale nie sprzedałyby się tym sieciom – miałyby z nimi tylko specjalne, weekendowe, chronione przez rząd partnerstwo…

Zaraz. Co ja robię? Rozwiązuję PiS-owi problemy! I to za darmo. A nie zrobiłbym tego nawet za pieniądze.

Bo nie robi się biznesu z kimś, kto nie dotrzymuje umów.

Zobacz także

duda

wyborcza.pl

 

Jarosław Kaczyński o Polsce

29.01.2016

jeśli

Jarosław Kaczyński odebrał w piątek wyróżnienie dla Człowieka Roku „Gazety Polskiej”. – Ten dyskurs: „macie autostrady za nasze pieniądze, wobec tego musicie robić w każdej dziedzinie to, czego my chcemy”, jest i dzisiaj w stosunku do Polski stosowany. Musimy go odrzucić. Musimy odrzucić geopolityczny determinizm i bardzo prymitywny determinizm ekonomiczny. Musimy wiedzieć, że sukces Polaków może przyjść tylko wtedy, kiedy będziemy wolni, będziemy mieli prawo do prawdy i będziemy niepodlegli – mówił w czasie gali.

gazeta.pl

Jarosław Kaczyński Człowiekiem Roku „Gazety Polskiej”. Nagroda również dla prezydenta Dudy

luna, 29.01.2016

Laureaci nagród

Laureaci nagród „Gazety Polskiej”: Bogusław Nizieński, prezydent Andrzej Duda i prezes PiS Jarosław Kaczyński(Fot. Vod.gazetapolska.pl)

Prezes PiS Jarosław Kaczyński otrzymał nagrodę Człowieka Roku „Gazety Polskiej Codziennie” za rok 2015. – Cenię ją wysoko, bo dostałem ją od gazety, która jest twarzą wolnego słowa – mówił.
 

Gala „Gazety Polskiej” odbyła się dziś w Warszawie. Była transmitowana w internecie, a jej fragmenty pokazała również TVP Info.

W pierwszym rzędzie obok Jarosława Kaczyńskiego zasiedli prezydent Andrzej Duda z żoną Agatą, ministrowie Krzysztof Szczerski, Witold Waszczykowski, Jarosław Gowin. Oklaskiwać prezesa przyszli również posłowie i senatorowie PiS.

Kaczyński: „Gazeta Polska” broniła zagrożonej wolności

Przed wręczeniem nagrody naczelny „GP” Tomasz Sakiewicz mówił o laureacie, że pomimo walki, którą stoczył, nie dostał żadnego stanowiska. Podkreślił też, że „prezes dokonał rzeczy niebywałej” – doprowadził do wygranej swojej partii „w bardzo trudnych warunkach”.

Jarosław Kaczyński podziękował za nagrodę. Podkreślił, że „wysoko ją ceni, bo dostał ją od gazety, która jest twarzą wolnego słowa”. – Przez lata była redutą wolności, prawdy i tego wszystkiego, co służy polskiej niepodległości – mówił.

Kaczyński podkreślał także, że wolność w Polsce była zagrożona, a „Gazeta Polska” jej broniła.

Podziękował także „GP” „za to wszystko, co się stało po 10 kwietnia.”. – Bez was nie bylibyśmy w stanie przeprowadzić tej wielkiej bitwy o prawdę, która, mam nadzieję, zbliża się do zwycięskiego końca – mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Apelował też, by „odrzucić polityczny determinizm i bardzo prymitywny determinizm ekonomiczny”. – Prawdziwy sukces może przyjść, jeżeli będziemy wolni, będziemy mieli prawo do prawdy i dlatego tak bardzo dziękuję – zakończył swoje przemówienie.

Duda do dziennikarzy GP: „Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami”

Nagrodzony został także prezydent Andrzej Duda. Został laureatem nagrody klubów „Gazety Polskiej”. W zwycięskim dla Dudy głosowaniu udział wzięło 400 klubów GP. Nagrodziły one Dudę „za brawurową kampanię i zwycięstwo w wielkim stylu, które rozpoczęły zmiany w tym kraju”

Dziękując, Duda mówił, że jest to dla niego „ogromnie wzruszająca chwila” i że bycie wśród takich laureatów, jak Jarosław Kaczyński i sędzia Bogusław Nizieński, który otrzymał nagrodę im. Grzegorza I Wielkiego, jest dla niego „niezwykłym zaszczytem”. – Ale jeszcze większym zaszczytem jest to, że nagradzaliście Państwo wcześniej Lecha Kaczyńskiego, który był moim mistrzem, jeżeli chodzi o politykę – mówił Duda.

Dodał też, że nie byłoby „tego radosnego dnia” gdyby nie ci, którzy zginęli w Smoleńsku. Podkreślał też, że GP to „szczególne środowisko”, które wyróżnia się „odwagą i poświęceniem”. – Jesteście wspaniałymi odważnymi ludźmi. Nieśliście tę wolność przez te wszystkie lata i donieśliście do zwycięstwa. Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami – mówił prezydent cytując Juliusza Słowackiego.

Na zakończenie Duda zszedł na politykę. Powiedział, że ci, którzy zostali odsunięci od władzy, powinni to zaakceptować i zrozumieć, że Polacy chcieli „dobrej zmiany”. – I dlatego będę ze spokojem nadal realizował swoje zobowiązanie. Wierzę w to, że działając wspólnie z parlamentem, tę dobrą zmianę przeprowadzimy – dodał.

Zobacz także

wzruszony

dodał

wSenacie

wyborcza.pl