Lis 2, 21.12.2015

 

KOD na gwiazdkę.

CWn1TJ_WEAApwuK

 

CWnGwgVUsAAjSqd

Ocieplanie wizerunku Bieruta – prezydent z sarenką.

CWwczuAUkAAky-l

Wutke: Rządzący nie pamiętają, że władza przemija, a szacunek zostaje [RZECZPOSPOLITA DEMOKRATÓW]

Redakcja „Gazety Wyborczej”, 21.12.2015

Jarosław Kaczyński i Beata Szydło

Jarosław Kaczyński i Beata Szydło (Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta)

Dzielić i rządzić to nie jest najlepszy sposób na zapisanie się na chlubnych kartach historii.

Pokolenia Polaków mogły tylko marzyć, by żyć w demokracji. Gdy ją wreszcie mamy, nie możemy się na nią obrażać, nie możemy w niej nie uczestniczyć albo się wykpiwać, że polityka jest brudna. Jeśli w demokratycznym państwie polityka kojarzy się komuś z cyniczną grą, powinien pomyśleć, na ile sam jest za to odpowiedzialny. Niestety, nic tak dobitnie nie przypomina o wartości demokracji jak zamordyści u władzy. Udostępniamy nasze łamy wszystkim, którzy nie godzą się na niszczenie ustroju Rzeczypospolitej. I którzy chcą swobodnie się spierać o wspólne państwo, gdzie jednak panuje zgoda co do elementarnych zasad.

Bo jeśli obecne tempo destrukcji się utrzyma, to nasza demokracja stanie się wydmuszką. Błędy naszej 26-letniej przeszłości nie zwalniają nas z odpowiedzialności za przyszłość.

Dlatego stwórzmy Razem Nowoczesną Obywatelską Rzeczpospolitą Demokratów.

Nie zabijecie demokracji!

Damian Wutke, Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii „Otwarta Rzeczpospolita”:

Marek Grechuta śpiewał, że władza w kraju jest potrzebna jak ster dla okrętu, żeby kraj się nie pogrążył w otchłani zamętu”. Patrząc na to, co się dzieje, śmiało można stwierdzić, że obecna władza prowadzi nas na mieliznę, pogłębiając istniejące już podziały.

Dzielić i rządzić to nie jest najlepszy sposób na zapisanie się na chlubnych kartach historii. Dalej Grechuta śpiewał, że „władzę swą wybiera naród, dlatego powinien władzę swą szanować, z tego demokracja słynie”.

Całe swoje życie, a należę do pokolenia żyjącego wyłącznie w wolnej Polsce, szanowałem tych, którzy Rzecząpospolitą rządzili. Było coś, co sprawiało, że na ten szacunek zasługiwali. W tym samym utworze artysta śpiewa: „Cechą władzy sprawiedliwej jest szacunek władcy do poddanych”.

Łamanie konstytucji, kwestionowanie wyroków Trybunału, ułaskawianie dawnych kolegów partyjnych, ale nade wszystko buta i pycha, „sortowanie” Polaków nie jest na pewno cechą władzy sprawiedliwej. Sam, wierząc w siłę i wartość demokracji, przyjmuję do wiadomości, że PiS zdobył parlamentarną większość w sposób legalny i demokratyczny. Ale nie zgadzam się na niszczenie fundamentów sprawiedliwości. Fundamentów, które budowano przez ćwierćwiecze. Pamiętajmy, że nic nie jest dane raz na zawsze. Rządzący nie pamiętają, że władza przemija, a szacunek zostaje. My pamiętajmy, że demokracja, nawet dzisiaj, może być zagrożona. Krzyczmy więc, póki możemy. Nie zabijecie demokracji!

Zobacz także

władza

wyborcza.pl

Z jakich zmian w ustawie o TK wycofało się PiS? [ODPOWIADAMY]

mk, 21.12.2015

Poseł Stanisław Piotrowicz podczas posiedzenia komisji ustawodawczej

Poseł Stanisław Piotrowicz podczas posiedzenia komisji ustawodawczej (Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta)

Prawo i Sprawiedliwość uwzględniło częściowo postulaty, które padły w debacie o ustawie o Trybunale Konstytucyjnym. Przeczytajcie, jakie autopoprawki chcą wprowadzić posłowie.

 

1. Posłowie PiS zdecydowali, że ślubowanie od sędziów TK będzie odbierał prezydent RP, tak jak ma to miejsce w tej chwili – pierwotnie mieli ślubować przed marszałkiem Sejmu.

Poseł PiS zwrócił uwagę, że poprawka ta wychodzi naprzeciw sugestiom, które padały podczas dyskusji nad projektem podczas obrad plenarnych w minionym tygodniu.

 

2. Projekt zakłada, że większość spraw TK będzie musiał rozstrzygać w tzw. pełnym składzie (13 na 15 sędziów, lecz skargi konstytucyjne złożone przez obywateli, będą mogły być rozpatrywane w 7-osobowym składzie.

Jesteśmy bardziej elastyczni, jeśli chodzi o rozpoznawanie spraw w pełnym składzie. Skargi konstytucyjne składane przez obywateli będą mogły być rozpoznawane w składach siedmioosobowych” – zaznaczył Piotrowicz wskazując, że taka zmiana powinna przyspieszyć prowadzenie spraw przez TK.

3. Kompetencje Trybunału będą określone wyłącznie w konstytucji (a nie w ustawie), a sprawy będą rozpatrywane według kolejności ich wpływu

„Jedna z poprawek sprowadza się do tego, że kompetencje Trybunału są ściśle określone w konstytucji. Żadnych innych kompetencji poza tymi, które w konstytucji są określone”.

Bez wysłuchania publicznego

Podczas konferencji prasowej posłowie PiS dopytywani przez dziennikarzy, czy ich klub przewiduje wysłuchanie publiczne projektu zmian dotyczących TK stwierdzili, że nie służyłoby to szybkiemu zakończeniu kryzysu konstytucyjnego. „Mamy kryzys konstytucyjny i trzeba go szybko rozwiązać. Wysłuchanie publiczne nie będzie temu służyć” – podkreślił obecny na konferencji Arkadiusz Mularczyk.

O przywódcy PiS-u przeczytasz w książce „Jarosław. Tajemnice Kaczyńskiego. Portret niepolityczny” >>

zJakich

gazeta.pl

Magdalena Tulli: KRONIKI RZĄDOWE. Terializm Lektyczny [ODC. 3.]

Magdalena Tulli, 21.12.2015

KRONIKI RZĄDOWE ODC. 3. Terializm Lektyczny

KRONIKI RZĄDOWE ODC. 3. Terializm Lektyczny (fot. 123rf)

Minister Kultury, będący też wicepremierem, chrząknął, że chce zabrać głos. Wszyscy na niego spojrzeli. Nosił koszulę na lewą stronę, widocznie ściągał ją wieczorem bez rozpinania.

– Poprosimy kawę, pani Premier. Nie ma co się obrażać, tu nie Kancelaria, obsługi nie ma, a pora taka, że… Przepraszam, panie Prezesie, to nie krytyka, broń Boże. Niestety wszystko, co mówimy podczas oficjalnych posiedzeń, może przeciec do nieprzyjaznych mediów. Zgadzamy się z Prezesem, że dla niepoznaki powinniśmy tamte posiedzenia kontynuować, ale bez poruszania spraw naprawdę ważnych. O nich będziemy mówić tutaj, na Nowogrodzkiej, jak nas Prezes wezwie. Dziś mamy na tapecie prośbę dzielnych redaktorów prasy niepokornej o wykładnię w sprawie liczby demonstrantów na wczorajszym marszu partii w rocznicę stanu wojennego. Krótko mówiąc, pytają chłopaki, co mają pisać.

– Prawdę! – huknął Prezes i dostał oklaski.

– Tak, oczywiście – zgodził się minister Kultury. – Chodzi o to, że nie tak łatwo teraz ustalić, co jest prawdą, bo wychodzą liczby które na pierwszy rzut oka są… są…

– A czego pan chce od liczb? – przerwał mu minister Spraw Wewnętrznych.

– Są w porządku, panie kolego. Ale będą porównywane z innymi liczbami, wygenerowanymi dzień wcześniej, kiedy ci dranie wyprowadzili na ulicę 50 tysięcy głupców.

– Moi ludzie przygotowali stosowną prezentację, która rzuci trochę światła na tę sprawę – oświadczył koordynator Służb. – Zaraz ją przedstawimy.

Jego ludzie (niektórzy w swetrach przodem do tyłu) szybko rozwiesili ekran i podłączyli komputer do projektora. Ukazało się morze głów, wypełniające jedną z głównych ulic Warszawy na odcinku wielu kilometrów.

– Oto obraz zarejestrowany z pokładu drona podczas manifestacji. Chyba nikt nie powie, że ludzi jest za mało.

Było ich faktycznie dużo. W innym ujęciu, kręconym z poziomu jezdni, z daleka rysowało się czoło pochodu: młodzież podnosząca dwa palce w geście zwycięstwa.

– Jak widać, śmieją się, są szczęśliwi – podkreślił minister Spraw Wewnętrznych. Gdy na ekranie ukazała się grupka rozgniewanych emerytów z jedną chorągiewką, dodał: – A tu mamy naszych przeciwników.

– Wszędzie to lewactwo! – wzdrygnął się minister Sprawiedliwości.

Ministrowie milczeli, patrząc z respektem na koordynatora Służb, tylko minister Cyfryzacji chciała coś powiedzieć.

– Czy jest możliwość powiększenia obrazu z młodzieżą?

– Oczywiście.

Technik zrobił co do niego należało i na ekranie pojawiły się transparenty. Na jednym było napisane: „Prezydent marionetką Prezesa” a na drugim portret Prezesa podpisany słowami:”Trzynastego grudnia spałem do południa”.

– Czy to aby na pewno są nasi? – spytał podejrzliwie minister Spraw Wewnętrznych.

– Co wy mi tu pokazujecie! – zdenerwował się na swoich ludzi koordynator Służb.

– W montażu nic się nie dało z tym zrobić – wyjaśnił płaczliwie technik. – Tyle tego przynieśli! A niektóre jeszcze gorsze. Na przykład…

– Obędzie się bez przykładów – uciął koordynator.

– Panowie, tamten obraz z morzem głów jest niezły i nie widać co niosą. Można by na nim poprzestać – zauważył minister Kultury.

– Tak, wyślemy to chłopakom, niech wrzucą do wydań internetowych. A dla kontrastu damy tych emerytów – zgodził się minister Spraw Wewnętrznych.

– Ale jak to się ma do prawdziwej prawdy? – spytała minister Cyfryzacji. Przy stole rozległ się rechot.

– Nie ma się z czego śmiać – zgromił wesołków Prezes, wyciągając z szuflady biurka książkę z urwaną okładką. – O, proszę. Tu znalazłem kopalnię koncepcji, stale do nich sięgam. Na przykład piszą, że fakty, stojące w jaskrawej sprzeczności z prawdą, można interpretować jako przypadkowe fluktuacje… Krótko mówiąc, nie zwracać na nie uwagi. Prawdziwa prawda nie ma z tym nic wspólnego.

– Co to za książka, panie Prezesie? – zaczęli pytać ministrowie, chwytając za długopisy, żeby zanotować tytuł i autora.

– Prawdę mówiąc, nie wiem – wyznał Prezes. – Znalazłem ją u siebie w domu, odkurzyłem i mam pod ręką.

– Mogę spojrzeć? – spytał koordynator Służb. Wyciągnął z kieszeni lupę, popatrzył, i nagle wytrzeszczył oczy, jakby się czymś udławił.

– Nalejcie mu wody! – zaczęli wołać niektórzy ministrowie, a inni pytali niecierpliwie: – Co tam jest napisane?

Sięgnąwszy po lupę, minister Cyfryzacji odczytała ze stopki, niestety całej w strzępach:

– „Terializm lektyczny”. W. I. Lenin, rok wydania 1952.

Kolejny odcinek – jutro, w samo południe na wyborcza.pl

 

Magdalena Tulli. KRONIKI RZĄDOWE. Orzeł górą [ODC.1.]

Magdalena Tulli: KRONIKI RZĄDOWE. Oczyszczanie atmosfery [ODC. 2.]

prośba

wyborcza.pl

 

Szef luksemburskiego MSZ o rządach PiS: „Cofnęliśmy się do czasów Związku Radzieckiego. Unia musi zareagować”

Bartosz T. Wieliński, 21.12.2015

Jean Asselborn, minister spraw zagranicznych Luksemburga

Jean Asselborn, minister spraw zagranicznych Luksemburga (JOHN THYS / AFP/EAST NEWS)

– To powrót do czasów Związku Radzieckiego – tak zachodzące nocami zmiany w Polsce określa Jean Asselborn, minister spraw zagranicznych Luksemburga. I mówi o pozbawieniu Polski prawa głosu w UE.

Asselborn, kierujący luksemburską dyplomacją od ponad 11 lat, dziś rano rozmawiał z niemieckim radiem SWR o tym, co się dzieje w Europie. Luksemburg właśnie kończy prezydencję UE. Najpierw mówił o skomplikowanej powyborczej sytuacji w Hiszpanii. Potem przeszedł do Polski.

– Nowy polski rząd ma najwyraźniej o wiele więcej problemów z poszanowaniem podziału władzy niż rząd w Budapeszcie. Obawia się pan tego? – pytał ministra prowadzący.

– Bardzo – odparł Asselborn, wyjaśniając, że to, co się dzieje w Polsce, jest zadziwiające i przerażające. – Ten atak na niezależność wymiaru sprawiedliwości, na media, te stosowane przy tym metody – to jest deptanie podstawowych zasad Unii Europejskiej. Można odnieść wrażenie, że cofnęliśmy się do czasów Związku Radzieckiego – wyliczał.

Prowadzący zauważył, że protesty UE przeciwko łamaniu demokracji na rządzonych przez Viktora Orbána Węgrzech niewiele przyniosły. I uznał, że połajanki z Brukseli nie zrobią na politykach PiS wrażenia.

– W Polsce jest inna sytuacja niż na Węgrzech. W Polsce naród stawia władzy czoła. UE musi jak najszybciej i w niezostawiający wątpliwości sposób powiedzieć polskiemu rządowi, że tak robić nie wolno – mówił luksemburski minister, dodając, że to „cholerny obowiązek Unii”.

Prowadzący zapytał więc o kary: – Odebranie prawa głosu? Tak daleko chyba jeszcze nie jesteśmy?

– Jeszcze nie – odparł minister. Prowadzący jednak dociskał i pytał, kiedy Polska osiągnie taki punkt, że straci prawo głosu w Unii.

– Gdy polska prasa przestanie być wolna, a wymiar sprawiedliwości straci niezależność – podsumował luksemburski polityk.

To nie są pierwsze krytyczne wypowiedzi Asselborna o Polsce. Tydzień temu przed szczytem UE w Brukseli oświadczył, że Unia ma obowiązek mieszać się w sprawy Polski, jeśli tego będą chcieli Polacy. – Na Węgrzech od 2010 r. obserwujemy rozwój wydarzeń, którego trzeba się obawiać. Jeżeli teraz w Polsce nowy rząd chce sterować wymiarem sprawiedliwości, wpływać na wolność mediów, to jest to coś bardzo złego – mówił. Na reakcję Warszawy nie trzeba było czekać. Szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski od razu go zganił, mówiąc, ze ingerowanie w politykę niepodległego kraju jest niedopuszczalne. W specjalnym oświadczeniu minister wyjaśniał, że „niedawno wybrane władze Polski stanęły przed trudnym zadaniem zreformowania wielu obszarów życia naszego kraju” i „podjęły działania zmierzające ku poprawie stanu praworządności w naszym kraju” poprzez naprawę upolitycznionego przez poprzedników Trybunału Konstytucyjnego.

Na najnowsze wypowiedzi Asselborna MSZ jeszcze nie zareagowało.

Zobacz też: książka o przywódcy PiS-u „Jarosław. Tajemnice Kaczyńskiego. Portret niepolityczny” >>

Zobacz także

szef

wyborcza.pl

 

 

09:31, 21.12.2015
szydło8ac

PBSz w Radiu Plus o manifestacjach KOD: Protesty organizują politycy. Rozmawiajmy w Sejmie, nie na ulicy

– Te protesty organizacją politycy. Oczywiście są tam obywatele, którzy mają prawo wyrażać głos sprzeciwu, ale za organizacją stoją politycy. Robią to, bo utracili władzę, wpływy, przywileje. Dołączają do nich ci, którzy mogą na zmianach wprowadzanych przez nas stracić– mówiła dziś premier Szydło w Radiu Plus o demonstracjach KOD.

Jak stwierdziła: – Nie jestem przeciwnikiem rozmowy, ale róbmy to Sejmie, a nie na ulicy.

Premier dodawała:

„Politycy PO próbują wmówić Polakom, że dzieje się coś złego. Mówią to ludzie, którzy przez 8 lat zajmowali się swoimi interesami. Bronią swoich pozycji. W rozhisteryzowany sposób próbują przestraszyć polskich obywateli. Każdy ma prawo manifestować, ale politycy są od uspokajania nastrojów”

Szefowa rządu stwierdziła:

„Zastanówmy się, w czym nasza wolność została w ostatnim miesiącu ograniczona. Ja policji przeciwko ludziom nie wyprowadzam, PO to robiła”

09:15
szydlo1

PBSz dla Radia Plus: Rząd nie planuje na razie dyskusji światopoglądowych. Mamy w Polsce pewien kompromis

– Rząd w tej chwili nie planuje rozpoczynania dyskusji na tematy światopoglądowe. Mamy w Polsce wypracowany pewien kompromis w sprawie ustawy aborcyjnej, on oczywiście nie jest doskonały i budzi też wątpliwości, ale proponuję tu pewną ostrożność. Obserwujemy te napięcia społeczne, które są wywoływane przez środowiska, które rozpoczęły krucjatę przeciwko polskiemu rządowi. To nie jest dobry moment na rozpoczynanie tak delikatniej dyskusji – przyznała dziś w Radiu Plus w rozmowie z Jackiem Prusinowskim Beata Szydło.

Jak przekonywała szefowa rządu:

„Byłoby najlepszym rozwiązaniem, gdybyśmy mieli wypracowane stanowisko i rozwiązania przez grono ekspertów, autorytety moralne, ludzi, którzy na co dzień nie zajmują się polityką. W kwestiach światopoglądowych, politycy powinni mieć naprawdę dobrze przygotowany projekt ustawy, sami powinni być dobrze przygotowani do dyskusji. Zapewne taki moment nadejdzie. Wiem, że nie unikniemy takich trudnych rozmów. Ale na razie byłabym ostrożna przed rozpoczynaniem tej dyskusji w parlamencie. Nie dlatego, że nie uważam, że to jest temat, którym powinniśmy się zajmować, ale dlatego, że przy obecnych nastrojach społecznych, moglibyśmy ten kruchy kompromis, który jest, w jakiś sposób jeszcze zniszczyć. Pracujmy teraz nad uspokojeniem sytuacji wprowadzeniem programów wspierających rodzinę, rozwojowych, a kwestie światopoglądowe zostawmy na razie ekspertom, tym, którzy mogą to przygotować dobrze”

300polityka.pl

Pięć cytatów z wywiadu Beaty Szydło. „Daję radę” jako premier, protesty to „walka polityczna”

MIG, 21.12.2015

Beata Szydło

Beata Szydło (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Oto pięć cytatów z wywiadu polskiej premier dla Radia Plus. Najpierw odpowiedziała na pytanie, jak sama siebie ocenia w roli premiera. A potem broniła swojego rządu i atakowała opozycję.

 

Beata Szydło najpierw odpowiedziała na pytanie, jak sama siebie ocenia w roli premiera:

1. O sobie: „Myślę, że daję radę”

Dodała, że nie jest łatwo, bo to nie jest łatwa rola. – Nie trafiliśmy też na sprzyjające okoliczności. Do tej pory było tak, że każdy rząd, który powstawał, miał okres kiedy mógł się zorganizować, przygotować, te umowne 100 dni, kiedy te recenzje nie były zbyt napastliwe. My takiego okresu nie otrzymaliśmy, od początku byliśmy atakowani, ale dajemy radę wszyscy – mówiła Szydło.

2. O TK: „To są działania zgodne z prawem, my prawo naprawiamy”

Zdaniem premier działania jej stronnictwa politycznego ws. Trybunału Konstytucyjnego są zgodne z prawem. – Kiedy zdecydowano o podjęciu działań zdaniem części sceny politycznej i nie tylko – niezgodnych z prawem? Czy dopiero po wyborach? – pytał prowadzący wywiad Jacek Prusinowski z Radia Plus. Oto odpowiedź:

– Po pierwsze to są działania zgodne z prawem, my prawo naprawiamy. Wiedzieliśmy już pod koniec ubiegłej kadencji, przed wyborami, że PO, wybierając sędziów jakby na zapas, zabezpiecza się politycznie przed zmianą władzy. Zwycięstwo Andrzeja Dudy pokazywało trend, i w desperacji, ratując skórę, dokonano zmiany politycznej w Trybunale, którą my musieliśmy po prostu naprawić.

3. O protestach: „To walka polityczna”

– Wiedzieliśmy po wygranych wyborach, że: albo akceptujemy wybór, który jest niezgodny z Konstytucją, co potwierdził zresztą potem Trybunał 3 grudnia, albo decydujemy się na zmianę tego prawa. I podjęliśmy decyzję o zmianie ustawy, to wywołało oczywiście opór ze strony tych, którzy utracili wpływy. Zaczęła się dyskusja, która skończyła się w tej chwili próbą budowania na bazie rzekomej obrony TK, obrony „demokracji i wolności”, [skończyła się] tak naprawdę uderzeniem w rząd i zakwestionowaniem decyzji obywateli, wyrażonej w demokratycznych wyborach. T0 jest oczywiście walka polityczna, i nie ulega dla mnie wątpliwości, że TK został przez obecną opozycję wykorzystany w walce politycznej – dodała.

4. O nowych podatkach dla banków i hipermarketów: „Opodatkujemy”

Szydło, pytana, czy nie obawia się, że nowe obciążenia banków i sklepów wielkopowierzchniowych to będzie sygnał dla inwestorów „u nas nie zarobicie”, odparła:

– Albo pozostawiamy status quo jeśli chodzi o wsparcie dla rodzin i prowadzenie polityki prodemograficznej, (…) albo proponujemy takie rozwiązania, które dają równe szanse polskim przedsiębiorstwom, stwarzamy warunki do inwestowania, wprowadzamy program rodzina 500+, budujemy nowe miejsca pracy.

– Nie ulega dla mnie wątpliwości, że właśnie to, że my zaczęliśmy konsekwentnie, od pierwszego dnia, realizować nasz program, wywołało tak ogromne opory i wściekłość ze strony różnego rodzaju środowisk wpływów, m.in. różnego rodzaju lobby, stąd te protesty, stąd ta histeria. Opodatkujemy banki, opodatkujemy sklepy wielkopowierzchniowe, bo musi być sprawiedliwość, i musi być tak, że ci, którzy mają duże dochody, i nie płacą do budżetu państwa, a zarabiają na polskich podatnikach, musza zacząć płacić.

5. I jeszcze o protestach: „Jest próba wmówienia, że to ruch obywatelski”

– Organizują te protesty politycy. Dzisiaj jest próba wmówienia, że to jest ruch oddolny, niepolityczny, obywatelski. Oczywiście na te protesty przychodzą zwykli obywatele. Mają do tego prawo, obywatele mają prawo wyrażać swój głos sprzeciwu, manifestować. Natomiast organizatorami są przecież politycy – z PO, z Nowoczesnej, idą w pierwszych rzędach. To oni nawołują do spotkań, nie ukrywają tego, że to są manifestacje, za którymi stoją. Bo utracili władzę, wpływy i przywileje. Ale z drugiej strony dołączają do nich ci, którzy mogą na zmianach wprowadzanych przez PiS stracić – podkreślała premier.

szydło

gazeta.pl

Trybunał Konstytucyjny. PiS wycofuje się z części swoich propozycji. Ale na wysłuchanie publiczne się nie zgadza

kospa, 21.12.2015

Konferencja członków sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka

Konferencja członków sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka (fot. TVP Info)

Ślubowanie sędziów jednak przed prezydentem, dopuszczalność rozpatrywania skarg konstytucyjnych składanych przez obywateli w składzie 7-osobowym oraz rozpatrywanie spraw według kolejności wpływu – takie poprawki do własnego projektu ustawy o Trybunale Konstytucyjnym składa PiS. Ale na wysłuchanie publiczne rządzący zgodzić się nie chcą. – Sprawa wymaga szybkiego zamknięcia – przekonuje PiS.
Ustawa o Trybunale Konstytucyjnym autorstwa PiS w ubiegłym tygodniu została skierowana do komisji ustawodawczej. Pierwotnie miała się ona zebrać jeszcze w czwartek wieczorem, ale w ostatniej chwili – decyzją jej przewodniczącego Marka Asta – została odwołana. Jak przekonywał wtedy Robert Kropiwnicki z PO, wszystko przez obawy PiS, że tego dnia rządzący nie mieli w niej większości. Komisja zebrała się dzisiaj o godz. 10.PO o doniesieniach medialnych dotyczących poprawek. Pawłowicz: Media kłamią!Ast tłumaczył jednak dziś, że posiedzenie zostało odwołane „na prośbę wnioskodawców i części członków komisji”. – Pewnie gdybyśmy rozpoczęli posiedzenie o godz. 19, skończylibyśmy bardzo późno – tłumaczył.Już na początku dzisiejszego posiedzenia Kropiwnicki zarzucił przewodniczącemu, że zostało ono zwołane z naruszeniem regulaminu. – To podważa legalność naszego dzisiejszego procedowania – przekonywał. Ale posiedzenie się rozpoczęło.Posłowie PO i Nowoczesnej złożyli wniosek o wysłuchanie publiczne. – Bo ta ustawa bezpośrednio wkracza w sferę praw i wolności obywatelskich – argumentował Krzysztof Brejza (PO). Ale w głosowaniu posłowie wniosek odrzucili.Później Brejza zwrócił uwagę, że zgodnie z doniesieniami mediów PiS wycofuje się z części założeń projektu. – Media kłamią, sam pan wie! – odezwała się Krystyna Pawłowicz (PiS). Ale poseł PO nie ustępował: – Wnoszę, by skserować i dostarczyć nam te poprawki na tym etapie.Przewodniczący w końcu na to przystał. – Nie pracujemy nad jakąś jednostkową ustawą o jakimś zakładzie zootechnicznym w głębi Polski, ale nad nowelizacją ustawy o TK – oburzał się już podczas przerwy Brejza.PiS składa poprawki. PO: Gdyby nie chciano dać ustawy prezesowi na gwiazdkę…Złożenie kilku poprawek do własnego projektu PiS ogłosił godzinę przed rozpoczęciem posiedzenia komisji. – Jedna z poprawek sprowadza się do tego, że kompetencje Trybunału są ściśle określone w konstytucji. Żadnych innych kompetencji poza tymi, które w konstytucji są określone, TK nie posiada – mówił podczas porannej konferencji przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka Stanisław Piotrowicz (PiS).

Kolejne poprawki zakładają, że TK ma rozpatrywać sprawy według kolejności wpływu, ślubowanie sędziów odbywać będzie się jednak przed prezydentem (wcześniej PiS chciał, by miało to miejsce przed marszałkiem Sejmu), a skargi konstytucyjne składane przez obywateli będą mogły być rozpatrywane w składach 7-osobowych.

– Widać, że jak PiS trochę przemyśli, to ich przemyślenia idą w dobrym kierunku. Gdyby nie spieszono się tak, by dać tę ustawę na gwiazdkę panu prezesowi, to moglibyśmy dojść do jeszcze lepszych ustaleń – skomentował tuż przed posiedzeniem były minister sprawiedliwości Borys Budka (PO). – Ta ustawa w tym brzmieniu, nawet z tymi poprawkami, jest zła dla funkcjonowania TK. Nadal, jeśli chodzi o kwestię podejmowania decyzji 2/3 głosów, w naszej ocenie jest niekonstytucyjna.

Jednak jak zwrócili uwagę podczas posiedzenia posłowie opozycji, nikt nie przekazał im ich na piśmie. Poseł Brejza mówił, że słyszał o nich w mediach.

Wysłuchania publicznego nie będzie. „Musimy sprawę szybko przeciąć, rozwiązać”

O wysłuchanie publiczne w sprawie nowelizacji ustawy już wcześniej zaapelowały organizacje zajmujące się prawami obywatelskimi. Wśród nich: Amnesty International, Fundacja im. Stefana Batorego, Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

„Ustawa o Trybunale Konstytucyjnym w sposób bezpośredni dotyczy ochrony praw i wolności obywatelskich. Uważamy, że w tak ważnej materii obywatele mają prawo zabrać głos i być wysłuchani” – czytamy w piśmie skierowanym do marszałka Sejmu i posłów.

Ale politycy PiS na to zgodzić się nie chcą. – Wysłuchanie publiczne jest oczywiście cenną i ważną inicjatywą, ale chcę zwrócić uwagę, że mamy tzw. kryzy konstytucyjny i trzeba go szybko przeciąć, szybko rozwiązać. Wysłuchania publiczne nie będą temu służyły – przekonywał podczas porannej konferencji prasowej Arkadiusz Mularczyk.

Stanisław Piotrowicz z kolei mówił, że postulaty posłów PO sprowadzają się do jednego: – Mamy nic nie robić. Ma być status quo. Polska ma wyglądać tak, jak urządziła nam Platforma przez ostatnie osiem lat.

– Tak naprawdę wysłuchanie publiczne przedłuży procedowanie, a procedowanie nieustannie związane jest z tym, że PO z Nowoczesną ciągle wszczyna awantury. My tego nie chcemy – przekonywał z koeli Beata Mazurek (PiS).

Obietnica prezydenta Dudy wciąż aktualna. Będzie zespół, który zajmie się TK

Wcześniej w TVP Info postulat przeprowadzenia takiego wysłuchania skrytykował Jacek Sasin (PiS). – Wysłuchanie publiczne ma sens wtedy, kiedy uchwala się prawo, które dotyczy wszystkich obywateli czy dużej części obywateli – stwierdził, dodając, że sprawa TK nie jest takim przykładem. Ustawa PiS – jak przekonywał Sasin – dotyczy jedynie „technicznego zorganizowania pracy” Trybunału.

– Ustawa tak naprawdę decyduje o trybie pracy sędziów TK. Przyzna pani, że to nie jest prawo, które będzie dotyczyć wszystkich obywateli. Jeśli mówić o wysłuchaniu publicznym, to rozmawiajmy rzeczywiście o tych sprawach ważnych, chociażby wieku emerytalnym, 500 zł na dziecko – wymieniał poseł PiS.

Prezydencki minister Andrzej Dera przekonuje z kolei, że zapowiedź Andrzeja Dudy o powołaniu w ramach Narodowej Rady Rozwoju zespołu dotyczącego TK jest aktualna.

Zobacz także

TKPiS

wyborcza.pl

Dlaczego niemiecki trybunał ma siedzibę w Karlsruhe

Bartosz T. Wieliński, 21.12.2015

Siedziba niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe

Siedziba niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe (Fot. Wikipedia/Creative Commons)

Prawo i Sprawiedliwość, demolując Trybunał Konstytucyjny, zapędziło się tak daleko, że podpiera się Niemcami.

Pomysł zesłania Trybunału na prowincję PiS tłumaczy nie tylko oszczędnościami, potrzebą rozwoju uboższych regionów czy potrzebą wyrwania sędziów z rozpolitykowanej Warszawki. W projekcie nowelizacji ustawy znalazł się też argument, że przecież w Niemczech trybunał konstytucyjny rezyduje nie w Berlinie, ale w Karlsruhe, 300-tysięcznym mieście na prowincji. Bałamutność argumentów przywoływanych przez PiS osiągnęła tym samym szczyty.

Niemcy to kraj związkowy, do dziś wiele urzędów centralnych mieści się poza Berlinem. Karlsruhe jest zaś prawniczym centrum Niemiec, oprócz trybunału siedziby mają tam również prokuratura federalna i sąd najwyższy. W Karlsruhe niemiecki trybunał konstytucyjny urzęduje od początku swojego istnienia, czyli od jesieni 1951 r. Urokliwe miasto wybrano na jego siedzibę dlatego, by osłodzić mu degradację. W tym roku przestawał bowiem istnieć land Badenia, którego Karlsruhe było stolicą.

Tymczasem PiS chce po prostu wyrzucić Trybunał poza Warszawę, na prowincję, najchętniej zapewne w bieszczadzkie lasy. Tłumaczenie, że w ten sposób nowa władza chce wspierać regiony, jest obłudne. PiS zawsze twierdził przecież, że postulowana przez wielu ekspertów decentralizacja i rozmieszczanie urzędów poza stolicą osłabia państwo. Dlaczego np. powołanego za rządów PiS CBA nie umieszczono w Radomiu?

PiS chce Trybunał odizolować od opozycji, od mediów, ekspertów, środowiska prawniczego. I wprowadzić w jego pracę chaos, bo przecież trzeba czasu, zanim instytucja po przeprowadzce okrzepnie w nowym miejscu.

W Niemczech trybunał to świętość, na którą żaden polityk nie śmiałby podnieść ręki. Jasne, wielu na jego wyroki psioczy. Ostatnio trybunał skasował sztandarową ustawę konserwatywnej chadecji, na mocy której rodziny nieposyłające dzieci do przedszkoli dostawały specjalne zasiłki.

Niektórzy formułowali nawet postulaty, by ograniczyć władzę trybunału. Bo to od jego decyzji ostatecznie zależało, czy Niemcy mogą ratyfikować traktat lizboński albo pomóc bankrutującej Grecji. Ale to tylko gadanie. – Gdy stajesz przed trybunałem, stajesz przed Bogiem – mawiają niemieccy politycy. W Polsce natomiast Jarosław Kaczyński chce Trybunał wykończyć. Dlatego podpieranie się przy tym przykładem z Karlsruhe jest nieuczciwe.

Do tego, co dzieje się w Polsce, bardziej pasuje przykład z Austrii, gdzie w 1933 r. kanclerz Engelbert Dollfuss „wygasił” tamtejszy trybunał konstytucyjny. Z zasiadania zrezygnowało wówczas trzech sędziów z partii kanclerza, a on nie mianował na ich miejsce nowych. Trybunał, który musiał obradować w pełnym składzie, nie był w stanie orzekać. Ponieważ Dollfuss wcześniej „wygasił” parlament, mógł już rozpocząć dyktatorskie rządy. Przeszły one do historii jako austrofaszyzm.

Zobacz także

piSZapędziło

wyborcza.pl

fetorPiS

„Sueddeutsche Zeitung”: Największym zagrożeniem dla UE nie Grecja, ale neonacjonalizm

mw, pap, 21.12.2015

Parlament Europejski w Strasburgu

Parlament Europejski w Strasburgu (fot. 123rf)

Kraje wierzące w Europę powinny stworzyć wąską grupę – trzon Europy jako remedium na neonacjonalizm niszczący Unię Europejską – pisze w poniedziałek „Sueddeutsche Zeitung”.

„Kryzysy dławiące Europę mają też prawdopodobnie swoją dobrą stronę: zmuszają nasz kontynent do zastanowienia się nad pytaniami fundamentalnymi i odpowiedzi na pytanie, czym jest i dokąd zmierza” – pisze Stefan Ulrich, autor komentarza opublikowanego w poniedziałek na łamach „Sueddeutsche Zeitung”.

„Głównym zagrożeniem nie są ani Grecja, ani kryzys migracyjny, ani też ewentualne wyjście Wielkiej Brytanii, lecz zjawisko o nazwie neonacjonalizm” – wyjaśnia niemiecki dziennikarz.

„Ucieczka przed problemami polegająca na chowaniu się za narodowymi granicami idzie w parze z emocjonalnym dowartościowaniem aspektów narodowych w licznych krajach, co sprawia, że można się spodziewać najgorszego” – czytamy.

Plan A, nad którym wszyscy pracują, nie przynosi rezultatów, jak dowiódł ostatni szczyt UE – ocenia Ulrich, zastrzegając, że ciągle jeszcze istnieje możliwość uratowania Unii. „Warunkiem jest częstsze stawianie przez wszystkie kraje UE europejskich interesów przed narodowymi” – pisze komentator.

Po pierwsze, muszą uzgodnić strategię wobec uchodźców. Kto się temu sprzeciwia, jak Polska, Węgry czy Słowacja, tego należy przekonać, „jeśli to możliwe, po dobroci”; „w innym przypadku za pomocą sankcji, o których mówił austriacki kanclerz Werner Faymann, a o których wspominał szef niemieckiego MSZ Frank-Walter Steinmeier” – pisze Ulrich, zastrzegając, że wprowadzenie sankcji będzie trudne.

Wśród innych pilnych zadań „SZ” wymienia rozwiązanie kryzysu euro, a także zatrzymanie Wielkiej Brytanii w Unii. „SZ” zwraca uwagę, że Niemcy „wcale nie są wzorem Europejczyków, za jakich się uważają”. Przypomina, że to właśnie Niemcy pierwsze rozpoczęły „rozmiękczanie” paktu stabilności i wzrostu, a także stawiają partnerów z UE przed faktami dokonanymi – rezygnując z energii atomowej, w polityce wobec uchodźców i budując Nord Stream 2, a także narzucając swoją politykę innym, jak w przypadku Grecji.

„Trzeba przekonywać innych i trzeba się dać samemu czasami przekonać” – pisze Ulrich. Jak dodaje, nawet dobrzy przyjaciele Niemiec, np. premier Włoch Matteo Renzi, są „wkurzeni niemieckim przywództwem”.

Ponieważ plan A może się skończyć fiaskiem, trzeba już teraz myśleć o planie B – zaznacza „SZ”. „Jeżeli neonacjonalizm zniszczy UE, należy ratować to, co jest do uratowania” – pisze Ulrich. Jego zdaniem „ci, którzy wierzą w Europę, mogą w tym przypadku utworzyć europejski trzon i jeszcze mocniej się zintegrować”.

Jak zaznacza, już sam taki zamiar, by uczynić to w razie potrzeby, powinien wpłynąć mitygująco na Polskę, Danię czy Wielką Brytanię. „Kraje te powinny wiedzieć, że Europa chce, by należały one (do Unii), lecz nie za cenę samozniszczenia” – konkluduje komentator „Sueddeutsche Zeitung”.

Zobacz także

europa

wyborcza.pl

Język jak za Gomułki. Jak PiS głosi jedyną słuszną prawdę

Rozmawiała Agnieszka Kublik, 21.12.2015

Manifestacja Komitetu Obrony Demokracji na Placu Solnym we Wrocławiu

Manifestacja Komitetu Obrony Demokracji na Placu Solnym we Wrocławiu (FOT . WOJCIECH NEKANDA TREPKA)

Wszystkie dyktatury dochodziły do głosu, używając moralistycznego języka i moralnych potępień w imię wyższych moralnych wartości.

AGNIESZKA KUBLIK: Prezes PiS Jarosław Kaczyński nie dość, że Polaków dzieli, to jeszcze ten konflikt silnie umoralnia. Powtarza, że ten, kto myśli inaczej, musi być kimś niemoralnym.

IRENEUSZ KRZEMIŃSKI, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego: Jestem zszokowany takim językiem. To rekonstrukcja mowy ideologicznej. Rozmowa z jakimkolwiek przedstawicielem PiS przebiega jak spotkanie z dawnym sekretarzem partii komunistycznej.

Język PiS jest skonstruowany w taki sposób, by głosić jedyną słuszną bezwzględnie prawdę – prawdę, którą odkrywa i objawia się światu. I nie podlega kwestionowaniu: albo się ją przyjmuje i staje po słusznej stronie, albo zaprzeczając bądź wątpiąc, staje się przeciwnikiem i wrogiem.

Wszak głoszona prawda o świecie ma doprowadzić do jego naprawy, a cele są szlachetne i – rzecz jasna – humanistyczne. To język rewolucji, która chce zniszczyć zło. Nic dziwnego, że zewsząd czyhają wrogowie. To taki język, jak choćby język Władysława Gomułki, I sekretarza KC PZPR. Tamten też był zbudowany właśnie na takiej wizji: obrony wartości, które są zagrożone przez wewnętrznych i zewnętrznych wrogów.

To język przeciw inteligencji.

– Język Gomułki też był antyinteligencki. Oskarżał elity, które są złe, są przeciw ludowi. I to dokładnie ten sam język. Przecież Kaczyński powołuje się na lud uciśniony, biedny, zniszczony przez rządy PO ramię w ramię z komunistami, bo przecież III RP powstała dzięki „spiskowi komunistów”. Przecież Okrągły Stół, który wpisał się już do historii politycznej świata, jest dla PiS i jego zwolenników „zdradą” i źródłem zła.

„Cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje” – tak Kaczyński obśmiewał marsz KOD.

– Odbieranie innym prawa upominania się o prawa obywatelskie poprzez zarzucanie im korupcji to też Gomułka, a potem i Edward Gierek. Oni mówili, że wspaniale by się socjalizm rozwijał, gdyby nie korupcja. Korupcja elit, oczywiście.

Takim językiem Kaczyński walczy z resztkami postkomunizmu w Polsce.

– Kaczyński i czołówka funkcyjnych PiS nieustannie nawiązują do swego antykomunizmu, a zarazem mówią językiem PRL-owskich komunistów. W ogóle nie dostrzegają tego rozdwojenia, bo myślą tak ideologicznie, jak myśleli i przeżywali świat ich przeciwnicy, czyli PRL-owscy partyjni. Ci zawsze mówili w imię proletariatu, teraz proletariat zastąpił naród – oczywiście pisany dużą literą.

Kaczyński tych, którzy nie chcą idei PiS poprzeć, potrafi bardzo obrazić. W książce „Polska naszych marzeń” z 2011 r. pisał: ” Mamy do czynienia z niebywałym skundleniem polityczno-kulturowego establishmentu. To są ludzie, którzy wyszli z komunizmu z różnymi głęboko ukrytymi kompleksami własnych win. Nasze nieszczęsne peryferyjne, naśladowcze, małpiarskie elity uważają, że nie uchodzi używać argumentów moralnych”.

– Antyinteligencki język Kaczyńskiego nie zmienia się od lat. A zbudowany jest na kompleksach własnych jego i jego towarzyszy. To z założenia język wykluczania, karzący wszystkich, którzy są odmienni, a zwłaszcza przeciwni tej wizji świata, którą się głosi. Jest to również język prezydenta Andrzeja Dudy. Wszystkie dyktatury dochodziły do głosu, używając moralistycznego języka i moralnych potępień w imię wyższych moralnych wartości, tej objawionej prawdy o świecie.

Mnie martwi, że nie protestuje Kościół, w istocie on ten język namaszcza. Udział księży w wyborach po stronie PiS był aktem politycznym. Mało tego, sądzę, że bez tego poparcia PiS by tych wyborów tak bardzo nie wygrał. Na prowincji, gdzie Kaczyński zgarnął najwięcej głosów, nadal to, co się mówi z ambony, jest wyborczą wytyczną. A o. Rydzyk, tak ukochany przez Kaczyńskiego i prezydenta Dudę, od początku budując swoją wspólnotę, wyklucza wszystkich, którzy inaczej myślą.

Ludwik Dorn, kiedyś w PiS, pisał kilka lat temu, że ulubiony zabieg Kaczyńskiego to powiedzenie, że jeśli się ze mną politycznie nie zgadzasz, to moralnie jesteś świnią.

– Takim zabiegiem posługiwała się gomułkowska propaganda. Dla „prawdziwych” Polaków ten, kto myśli inaczej, musi być kimś niemoralnym, zdrajcą, gorszego sortu po prostu. To zresztą opisał Alexis de Tocqueville, mówiąc o tyranii większości, która uznaje mniejszość inaczej myślącą za niemoralną. A dziś w Polsce mamy zwycięską mniejszość, która rości sobie prawo być reprezentacją całości.

Jakie zyski ma Kaczyński z tego dzielenia Polaków?

– Po pierwsze, czuje się reprezentantem większości narodu, choć jest tylko reprezentantem większości parlamentarnej. Po drugie, czuje, że przemawia w imieniu uciśnionych i dotąd cierpiących niesprawiedliwość, wskazuje im jednoznacznie, kto jest ich wrogiem, a kto obrońcą. Po trzecie, przemawiając językiem moralności, budzi najmocniejsze emocje, zmusza do odpowiedzi w każdej chwili: jesteś z nami czy przeciw nam? Jeśli nie z nami, jesteś moralnie zdegradowany. To język mobilizujący do walki, obiecujący nagrodę tym, którzy do walki przystąpią. Więc do przodu, do walki z zakłamanym przeciwnikiem! Jak widać, sprawa jest bardzo poważna.

Zobacz także

rozmowaZpis

wyborcza.pl

Lis: PiS przeprowadza bolszewicki demontaż. Polska nie jest normalnym, demokratycznym krajem

opr. dżek, 21.12.2015

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński (Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta .)

Tomasz Lis w wyjątkowo nieświątecznym nastroju. – Widzimy dziś bolszewicki demontaż wszystkiego. To restauracja PRL – ocenia ostatnie działania rządu i Jarosława Kaczyńskiego wydaniu tygodnika „Newsweek”.

 

– W demokratycznych krajach władza, widząc tak masowy protest przeciw swym działaniom, koryguje, łagodzi kurs. Ale Polska nie jest już normalnym demokratycznym krajem, a lider PiS z całą pewnością nie jest normalnym politykiem. Bardziej niż rządzenie interesuje go dyktat, władztwo. Bardziej niż na czynieniu życia ludzi łatwiejszym, co jest celem normalnej polityki, skupia się na instytucjonalnej rewolucji, a dokładniej kontrrewolucji, bo prawdziwą rewolucją były zmiany zapoczątkowane w 1989 roku. To, co widzimy dziś, bolszewicki w swym charakterze demontaż wszystkiego, co się da, jest formą restauracji PRL, oczywiście pod hasłami antykomunistycznymi – pisze w świątecznym wydaniu „Newsweeka” Tomasz Lis.

Zdaniem naczelnego tygodnika protesty Kaczyńskiego rozjuszają i napędzają do demolki jeszcze bardziej bezceremonialnie.

 

Jaki jest prawdziwy plan Kaczyńskiego?

Jaki jest prawdziwy plan PiS? Po pierwsze – zemsta, degradacja instytucji i tysięcy ludzi. Po drugie – gotówkowe prezenty, które mają złagodzić szok wywołany brutalnością władzy i osłabić skierowane przeciw niej negatywne emocje. – Pragnienie zemsty nie jest skrywane. Przeciwnie, jest manifestowane. Trybunał Konstytucyjny nie wystarczy zniszczyć i zmarginalizować. Trzeba go upokorzyć, wykurzając ze stolicy. Pod nóż już za chwilę pójdę kolejne instytucje, a retorsje dotkną całą rzeszę ludzi choćby potencjalnie niepokornych, a w każdym razie realnie przez władzę nielubianych – pisze Lis.

PiS bierze wszystko

Przed nami atak na publiczne media, na NIK, na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich i na całe środowisko sędziowskie. I pewnie wiele innych instytucji, dokładniej – na wszelkie instytucje i osoby, które wykazały się albo mogłyby się wykazać niezależnością i kompetencjami. Tacy ludzie są dla nowej władzy niebezpieczni. Mogą nie być wystarczająco wierni – pisze Tomasz Lis.

Czy jest teraz alternatywa? Nie bardzo. .Nowoczesna, która święci triumfy w sondażach, to partia młoda, bez zaplecza, z kolei Platforma – osłabiona porażką, bez lidera, skupiona jest bardziej na sobie.

Szalona Polska?

Czy Polska zwariowała? – zastanawia się Lis podkreślając, że nasz wizerunek w Europie i na świecie w kilka tygodni został przez PiS zdemolowany. – Polska przechyliła się dość niebezpiecznie na prawą burt. Sondaże jasno pokazują jednak, że zdecydowana większość Polaków już dokładnie widzi, na czym polega problem. I chce korekty. Nie przesadzajmy z lamentami i biciem się w piersi. nie jest tak, że można mówić: Polacy nic się nie stało. Ale nie jest też tak, że naród popełnił seppuku.

Cały tekst w najnowszym wydaniu „Newsweeka”.

Zobacz także

pisPrzeprowadza

TOK FM