PiS, 19.12.2015

 

Nagły sojusz Kukiza z Kaczyńskim. Zmienią konstytucję?

Ewa Siedlecka, 19.12.2015
Jarosław Kaczyński i Paweł Kukiz

Jarosław Kaczyński i Paweł Kukiz (Agencja Gazeta)

Kluby PiS i Kukiz’15 zgłosiły projekt zmiany konstytucji. Przewiduje on wybór nowego składu Trybunału Konstytucyjnego. Czy w tym Sejmie może przejść?
Projekt pojawił się na stronie Sejmu w piątek, nie ma jeszcze numeru druku sejmowego. Nie wiadomo, czy są pod nim wymagane minimum 92 podpisy. Konstytucja (art. 235 ust. 3) mówi, że pierwsze czytanie może się odbyć nie wcześniej niż 30. dnia od przedłożenia Sejmowi projektu. Przedłożenie liczy się od otrzymania numeru druku.

Projekt przewiduje:

Trybunał Konstytucyjny liczy 18 sędziów (dziś 15); wybieranych na dziewięcioletnią kadencję; głosami 2/3 posłów (dziś zwykła większość); konstytucyjności ustawy o TK nie może badać TK, tylko Sąd Najwyższy (nie ma dziś trybu badania konstytucyjności ustaw przez SN i projekt PiS oraz Kukiza też go nie przewiduje); prezesa i wiceprezesa TK wskazuje prezydent spośród trzech kandydatów wybranych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK; kadencja obecnego Trybunału wygasa po 60 dniach od wejścia w życie zmiany konstytucji; nowelizacja wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.

Uzasadnienie: „Obecnie toczący się spór o Trybunał Konstytucyjny obnaża wadliwość przepisów dotyczących tej instytucji, a zwłaszcza norm konstytucyjnych. Całkowicie niedopuszczalnym jest, aby w przypadku orzekania o zgodności z Ustawą Zasadniczą ustawy o Trybunale Konstytucyjnym orzekał sam Trybunał. Jest to zaprzeczenie jednej z podstawowych zasad demokratycznego państwa prawa – nikt nie może być sędzią we własnej sprawie. Ponadto obecnie toczący się spór sprawił, iż Trybunał Konstytucyjny stał się narzędziem walki politycznej pomiędzy największymi partiami. Proponowane rozwiązania doprowadzą do zakończenia toczącego się sporu dzielącego Naród na dwa zwalczające się obozy oraz będą dawały rękojmię, iż podobny spór nie będzie miał miejsca w przyszłości, bez względu na to, jaka siła polityczna będzie u władzy”.

Dalej w uzasadnieniu przedstawiono taki oto scenariusz: nowelizacja wchodzi w życie, prezydent zaprzysięga trzech sędziów wybranych prawomocnie przez poprzedni Sejm – a więc jest ich w sumie 18. Po 60 dniach ich kadencja wygasa, a w tym czasie Sejm wybiera nowych 18, większością 2/3 głosów.

Wnioskodawcy nie wyjaśniają, czemu ma służyć zaprzysiężenie przez prezydenta trzech sędziów, skoro natychmiast wygaśnie kadencja całego Trybunału. Być może chodzi o to, by prezydent nie mógł być w przyszłości postawiony przed Trybunałem Stanu za ich niezaprzysiężenie.

Nowelizacja nie przewiduje, co się stanie, jeśli Sejm nie zbierze potrzebnej większości 2/3 głosów i nie wybierze nowych sędziów. Zebranie większości konstytucyjnej koniecznej do wybrania sędziów może być niemożliwe. I może właśnie o to chodzi, by zablokować możliwość wyboru Trybunału.

Według tego pomysłu wszyscy sędziowie mają mieć dziewięcioletnie kadencje rozpoczynające się w tym samym czasie. To znaczy, że co dziewięć lat Sejm wybierałby w całości nowy Trybunał. Takiego rozwiązania nigdzie się nie stosuje. Zrywałoby ono ciągłość instytucji i powodowało rozjeżdżanie się orzecznictwa trybunałów kolejnych „kadencji”.

Czy ta zmiana konstytucji może przejść przez Sejm? Tak, jeśli marszałek i Prezydium Sejmu będą kontynuować obecny obyczaj zaskakiwania posłów opozycji terminami posiedzeń Sejmu, zmieniania dowolnie z godziny na godzinę porządku obrad i niespodziewanych głosowań.

Zmianę konstytucji przyjmuje się większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy posłów. To znaczy, że jeśli wyprowadzi się w pole opozycję, która nie zdąży w większej części stawić się na głosowanie, można konstytucję przyjąć nawet 153 głosami. PiS ma ich 234, Kukiz’15 – 41, a więc razem 275 głosów.

Do rozpatrzenia projektu Sejm może, ale nie musi, powołać komisję konstytucyjną. Prawdopodobnie ten projekt skierowany byłby do komisji ustawodawczej. By wnieść jakiekolwiek poprawki lub zablokować projekt, opozycja musiałaby mieć w niej 2/3, czyli co najmniej 20 na 29 posłów. Ma ich 11.

Pierwsze czytanie może się odbyć po 30 dniach od przedłożenia projektu, drugie najwcześniej 14. dnia od przedłożenia propozycji komisji. W Senacie nie ma minimalnych terminów, pod koniec lutego zmiana konstytucji mogłaby więc zostać uchwalona.

Zobacz także

pisZkukizem

wyborcza.pl

Jak związkowiec związkowcowi: trzeba się wstydzić za prezydenta Dudę [LIST]

Krzysztof Łoziński, 18.12.2015
Czas Apokalipsy, Warszawa, 1981 r, stan wojenny

Czas Apokalipsy, Warszawa, 1981 r, stan wojenny (fot. Chris Niedenthal)

W czasie obchodów rocznic śmierci górników z kopalni Wujek i podczas obchodów rocznicy Grudnia ’70 nie reagował Pan na słowa prezydenta Andrzeja Dudy, gdy mówił on, że „wstyd mu za III RP”, czyli wstyd mu za wolną Polskę, o którą walczyliśmy. To nie za III RP trzeba się wstydzić, tylko za Andrzeja Dudę i za to, co robi, za prezydenta otwarcie łamiącego prawo i wspierającego próbę zastąpienienia demokracji dykaturą.
List otwarty do przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Piotra Dudy

Szanowny Panie Przewodniczący,
piszę do Pana jako jeden z tych ludzi, którzy w lecie 1980 roku tworzyli „Solidarność”. W czasie strajków pamiętnego sierpnia 1980 roku byłem przewodniczącym komitetu strajkowego w swoim zakładzie pracy, później przewodniczącym komisji zakładowej i działaczem Regionu Mazowsze. Po wprowadzeniu stanu wojennego działałem w podziemiu. Zostałem za to skazany na 1,5 roku więzienia. SB „metodą działań operacyjnych” przez kilka lat uniemożliwiała mi podjęcie pracy. Do dziś jestem honorowym członkiem NSZZ „Solidarność” w swoim dawnym zakładzie pracy.

Szanowny Panie Przewodniczący, z tytułu tego, co dla „Solidarności” zrobiłem, i z tytułu tego, co przeszedłem ja i moja rodzina, czuję się upoważniony do zwrócenia Panu uwagi na to, że swoim postępowaniem niszczy Pan cały dorobek naszej walki o wolność i demokrację w naszym kraju, w Polsce.

Nie będę Panu szczegółowo opisywał bicia i poniżania w aresztach, przystawiania do głowy nabitego pistoletu, grożenia „zgniciem na Syberii”, porwaniem dzieci, zgwałceniem żony. Nie będę panu szczegółowo opisywał incydentów takich, jak zatrzymania bez powodu na 48 godzin, przeszukania (czytaj: demolowania mieszkania), nagłych „przesłuchań” bez żadnego protokołu i sugestią esbeka: „ja sobie teraz napiszę, co chcę, a kiedyś to wyciągnę”. Pan miał to szczęście, że nie musiał Pan przez to przechodzić.

To dobrze, ale może dlatego nasze spojrzenia na dzisiejszą rzeczywistość się różnią.

Szanowny Panie, tuż przed wyborami zawarł Pan w imieniu „Solidarności” z partią PiS umowę mówiącą w skrócie, że „Solidarność” poprze tę partię w wyborach, jeśli po ich wygraniu PiS cofnie reformę systemu emerytalnego.

Ponieważ rozmawiamy jak związkowiec ze związkowcem, powiem Panu wprost: obiecał pan tej partii poparcie w zamian za szkodzenie Polsce i Polakom. Jest to dla mnie niewyobrażalne, że związek zawodowy może domagać się rozwiązania, które będzie w przyszłości skazywać jego członków (i innych obywateli) na głodowe emerytury.

Ale nawet nie to jest najgorsze w tym, co Pan zrobił. Poparł Pan, jako związek zawodowy, partię, w której projekcie nowej konstytucji widnieje punkt mówiący o użyciu wojska przeciw demonstrantom, a jednocześnie nie ma w nim prawa do strajku. Poparł Pan partię planującą zamianę demokratycznej konstytucji na konstytucję dyktatury. Poparł Pan partię, która po zwycięstwie wyborczym, spełnienie swoich, zresztą nierealnych i w konsekwencji szkodliwych, obietnic socjalnych odłożyła na niejasną przyszłość, zaś niemal natychmiast przystąpiła do destrukcji instytucji demokratycznego państwa.

Poparł Pan partię, która planuje przywrócenie wszystkiego, co było w PRL najgorsze: dyspozycyjnych politycznie prokuratur i sądów, cenzury, sterowanych ideologicznie mediów, państwowej gospodarki i służby zdrowia, państwa policyjnego.

Panie Przewodniczący, po tym co Pan zrobił, czy mógłby Pan teraz spojrzeć w twarz wszystkim ludziom „Solidarności”, którzy walczyli i ponosili poważne osobiste koszty tej walki o taką Polskę, która obecnie ma być zniszczona, o Polskę wolną, tolerancyjną, rynkową i europejską?

Czy mógłby Pan teraz spojrzeć w twarz poległym górnikom z kopalni Wujek, zamordowanym księżom: Popiełuszce, Zychowi i Danielakowi, zatłuczonemu na komisariacie Grzegorzowi Przemykowi i wielu innym?

W czasie obchodów rocznic śmierci górników z kopalni Wujek i podczas obchodów rocznicy Grudnia ’70 nie reagował Pan na słowa prezydenta Andrzeja Dudy, gdy mówił on, że „wstyd mu za III RP”, czyli wstyd mu za wolną Polskę, o którą ci ludzie walczyli. To nie za III RP trzeba się wstydzić, tylko za Andrzeja Dudę i za to, co obecnie robi, za prezydenta otwarcie łamiącego prawo i wspierającego próbę zastąpienia demokracji dyktaturą.

To mam Panu do powiedzenia, jako związkowiec związkowcowi. Mam nadzieję, że wyciągnie Pan z tego wnioski i spowoduje, iż „Solidarność” powróci z ciemnej na jasną stronę drogi.

ŁozińskiDoDudy

wyborcza.pl