Kaczyński, 06.02.2016

 

SOBOTA, 6 LUTEGO 2016

Grupiński: Jeśli zostanie utrzymany wzrost gospodarczy i złe pomysły PiS-u nie będą realizowane, program 500+ ma szanse powodzenia

09:48

Grupiński: Jeśli zostanie utrzymany wzrost gospodarczy i złe pomysły PiS-u nie będą realizowane, program 500+ ma szanse powodzenia

Rafał Grupiński był pytany przez Beatę Michniewicz w „Śniadaniu w Trójce”, jak Platforma zamierza sfinansować swoją wersję programu 500+:

„W tym roku zaproponowaliśmy ograniczenie kosztów, że to ZUS jako głównym płatnikiem. To da 800 mln zł oszczędności. W następnych latach zależy – rozumiem, że PiS przygotował ten program”

Dalej mówił:

„Jeśli zostanie utrzymany wzrost gospodarczy, złe pomysłu PiS-u nie będą realizowane, program ma szansę powodzenia. Przycięcia wydatków tam, gdzie są mniej potrzebne, np. ograniczenia biurokracji. PiS obiecał obcięcie biurokracji o 10%”

09:24

Sadurska o ustawie inwigilacyjnej: Można będzie uchwalić ustawę czyszczącą

Politycy w rozmowie z Beatą Michniewicz w „Śniadaniu w Trójce” dyskutowali o nowej ustawie o policji – tzw. ustawie inwigilacyjnej. Jak mówiła szefowa KPRP Małgorzata Sadurska:

„Andrzej Duda musiał podpisać ustawę o policji, ponieważ jutro zaczyna obowiązywać wyrok Trybunału Konstytucyjnego i byłaby luka prawna. Nie byłoby przepisów dot. działania służb w zakresie działania tej ustawy”

„Można uchwalić ustawę czyszczącą”

„PAD wczoraj spotkał się z osobami, które mają wątpliwości co do tej ustawy i ustalił, że dobrym rozwiązaniem byłaby nowa nowelizacja, która zadowoliłaby wszystkie strony. To będzie bardziej racjonalne, niż skierowanie ustawy do TK w trybie kontroli następczej. Jeśli byłaby dobra wola i dialog pomiędzy organizacjami a parlamentem, Kancelaria Prezydenta jest gotowa włączyć się do dyskusji. PAD zaproponował, że u nas takie spotkanie się odbędzie. Taką nowelizację ustawy, czyszczącą, będzie można uchwalić”

„Jeżeli projekt zostanie wypracowany w konsensusie, będziemy mogli rozmawiać”

„PAD złożył deklarację, że w KPRP rozpocznie się dyskusja. Musi być również kooperacja ze służbami. Jeżeli zostanie wypracowany projekt w konsensusie, to będziemy mogli na ten temat rozmawiać”

Z kolei Rafał Grupiński zapowiedział, że Platforma złoży własny projekt. Nie wykluczył też wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie obecnej ustawy, którą właśnie podpisał PAD.

300polityka.pl

Ziobro w „FAZ” ws. imigracji: „Bliżej nam do Budapesztu niż do Berlina”

mf, 06.02.2016

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta)

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w wywiadzie dla sobotniego wydania „Frankfurter Allgemeine Zeitung” wytknął niemieckim politykom brak „historycznej wrażliwości” wobec Polski i „agresywne wypowiedzi”. Jak powiedział, on sam nigdy nie użyłby tak ostrych słów, mówiąc o Niemczech.

 

W rozmowie z warszawskim korespondentem „FAZ” Konradem Schullerem Ziobro ustosunkował się do niedawnych, krytycznych wobec rządu PiS wypowiedzi niemieckich polityków. – Chodzi o wrażliwość historyczną. W minionych miesiącach doszło do agresywnych wypowiedzi – powiedział minister sprawiedliwości.

Przypomniał m.in. słowa przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, polityka niemieckiej SPD Martina Schulza, który porównał Polskę do Rosji Władimira Putina i mówił o zamachu stanu w Polsce.

 

– To nie był zamach stanu, to były demokratyczne wybory – podkreślił minister sprawiedliwości.

„1 sierpnia jest tutaj jak w Hiroszimie”

– Jesteśmy w Warszawie. 1 sierpnia, w rocznicę Powstania Warszawskiego z 1944 roku jest tutaj tak, jak w Hiroszimie. Całe miasto stoi i oddaje hołd 200 tys. Polaków, którzy zostali wtedy zamordowani na rozkaz Hitlera – powiedział Ziobro. – Ze względu na ogromne straty, których doznaliśmy od hitlerowskich Niemiec, jesteśmy bardzo wrażliwi, gdy ktoś usiłuje nam coś narzucić – wyjaśnił minister.

Zwrócił uwagę, że strona niemiecka mówiła o „rzekomym zagrożeniu wolności słowa” w Polsce, gdy „niemieckie media wstrzymywały publikację ważnych informacji o napaściach seksualnych na kobiety w Kolonii”. – Czy polscy politycy domagali się sankcji wobec Niemiec? – pyta Ziobro.

Polski polityk powiedział, że podczas mistrzostw świata w piłce nożnej w 2010 roku trzymał kciuki za niemiecką reprezentację. – Nie zmienia to faktu, że pewne brutalne, agresywne wypowiedzi nas ranią. Ja nigdy nie użyłbym tak ostrych słów (mówiąc) o Niemczech – powiedział Ziobro.

„Zapraszam do Warszawy”

Minister przypomniał, że niemieccy politycy stale powtarzają, iż trudna przeszłość jest dla nich zobowiązaniem. – Zapraszam ich do Warszawy. W pierwszych dniach Powstania Warszawskiego rozstrzelano tutaj 65 tys. osób cywilnych – podkreślił.

Ziobro zarzucił niemieckim i europejskim politykom, że milczeli, gdy „poprzednia koalicja kierowana przez Donalda Tuska zwolniła 500 dziennikarzy z mediów publicznych”. Wspomniał też o rewizji w redakcji tygodnika „Wprost”. Polski polityk zwrócił uwagę, że w Europie istnieje wiele różnych systemów mediów publicznych, dlatego „interwencja Brukseli” nie była konieczna.

„Bliżej nam do Budapesztu niż do Berlina”

– Dla niektórych przedstawicieli europejskiej elity nasz rząd jest niewygodny, gdyż jest sceptycznie nastawiony do polityki imigracyjnej pani kanclerz Angeli Merkel – powiedział Ziobro. – Rzeczywiście bliżej nam do Budapesztu niż do Berlina, ale mimo to przejmiemy odpowiedzialność – zapewnił.

Odnosząc się do wznowienia śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej Ziobro podkreślił, że żaden przedstawiciel polskiego rządu nie przesądza tego, czy pod Smoleńskiem rzeczywiście doszło do zamachu. – Jako prokurator generalny mam obowiązek zadbać o rzetelne i obiektywne śledztwo, które da odpowiedź na wszystkie pytania – powiedział minister sprawiedliwości w wywiadzie dla „FAZ”.

ziobro

gazeta.pl

 

bitwaNieważna

Komisja smoleńska w 31 GODZIN (!) ustaliła przyczynę katastrofy? „MON usunął wpis”

TS, 05.02.2016

Antoni Macierewicz podczas podpisania rozporzadzenia ministra w sprawie organizacji oraz dzialania Komisji Badania Wypadkow Lotniczych Lotnictwa Panstwowego

Antoni Macierewicz podczas podpisania rozporzadzenia ministra w sprawie organizacji oraz dzialania Komisji Badania Wypadkow Lotniczych Lotnictwa Panstwowego (Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta)

Rzekomy wpis MON na Twitterze mógłby oznaczać, że nowa komisja już wzięła się do pracy, ba – nawet zdążyła ustalić ostateczną diagnozę przyczyn katastrofy.

 

Zdaniem Ryszarda Petru, lidera partii Nowoczesna, Ministerstwo Obrony Narodowej usunęło z Twittera swój wpis, sugerujący, że na pokładzie lecącego do Smoleńska Tu-154 doszło do wybuchu.

„Na podstawie materiału dowodowego, wyników badań ekspertów twierdzimy, że doszło do wybuchu” – takie słowa na swoim profilu na Twitterze miało, zdaniem Ryszarda Petru, opublikować ministerstwo obrony narodowej. Treść cytowanego zdania przypisano rzecznikowi MON, Bartłomiejowi Misiewiczowi.

Przypomnijmy, że we czwartek minister Antoni Macierewicz powołał nową komisję smoleńską, która ma od początku zająć się zbadaniem przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku. W jej skład weszli głównie członkowie poprzedniego zespołu Macierewicza, w tym Wacław Berczyński, Wiesław Binienda czy Bogdan Gajewski.

Niektórzy z nich wsławili się dość nietypowymi metodami wyjaśniania okoliczności rozbicia Tu-154M, np. prezentowaniem zdjęć przegotowanych parówek lub rozbitych puszek po napoju energetycznym.

Macierewicz podał skład nowej komisji smoleńskiej – zobacz zdjęcia

Rzekomy wpis MON na Twitterze mógłby oznaczać, że nowa komisja już wzięła się do pracy, ba – nawet zdążyła ustalić ostateczną diagnozę przyczyn katastrofy. Mógłby, bo zdaniem użytkowników post jak szybko pojawił się na portalu, tak szybko z niego zniknął.

komisja

gazeta.pl

 

Francja ostrzega Macierewicza przed zerwaniem przetargu na caracale

Paweł Wroński, 06.02.2016

W 2015 roku Polska zadeklarowała zakup 50 śmigłowców 225M Caracal. Teraz Antoni Macierewicz wspomina o unieważnieniu przetargu

W 2015 roku Polska zadeklarowała zakup 50 śmigłowców 225M Caracal. Teraz Antoni Macierewicz wspomina o unieważnieniu przetargu (Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta)

– Jeśli przetarg zostanie unieważniony z przyczyn politycznych, będzie to wymagało odpowiedzi politycznej – powiedział „Wyborczej” wysoki urzędnik francuskiego MON.
 

W piątek podczas spotkania przedstawicieli francuskiego MON z polskimi dziennikarzami strona francuska podkreślała, że sprawa przetargu na śmigłowce dla polskiej armii może mieć istotne znaczenie dla stosunków z Polską. Przypomniano, że po aneksji Krymu przez Rosję Francja wysłała siły wojskowe na wschód Europy, w tym do Polski, oraz że zrezygnowała m.in. na prośbę prezydenta Komorowskiego z dostarczenia Rosji okrętów desantowych typu Mistral.

Przetarg na śmigłowce był jednym z głównych tematów wtorkowej rozmowy ministrów obrony obu krajów – Jeana-Ives’a Le Driana i Antoniego Macierewicza. Atmosfera była mroźna.

– Rozmawiali w cztery oczy. Minister Le Drian należy do takich, którzy mówią to, co myślą. Przypuszczam, że minister Macierewicz też – powiedział nasz rozmówca, wysoki urzędnik resortu obrony.

– Przetarg był doskonale przejrzysty, nie widzę podstaw do jakichkolwiek zmian – powiedział rozmówca z francuskiego MON, odnosząc się do doniesień polskiej prasy, że Polska zamiast 50 kupiłaby zaledwie kilka sztuk caracali.

Polska w maju 2015 r. wybrała do prób francuski śmigłowiec H225M Caracal produkcji firmy Airbus. Wartość kontraktu przewidującego dostawę 50 maszyn to 13,3 mld zł. MON odrzucił ze względów formalnych oferty PZL-Świdnik i AgustaWestland ze śmigłowcem AW149 oraz PZL-Mielec – własności amerykańskiej korporacji Sikorsky, przejętej niedawno przez koncern Lockheed Martin – z maszyną Black Hawk.

Nowy szef MON Antoni Macierewicz uważa ten zakup za cios w polski przemysł obronny. Podobne zdanie głosili w kampanii wyborczej i Beata Szydło, i Andrzej Duda. Obecnie w Ministerstwie Rozwoju toczą się negocjacje offsetowe, czyli korzyści z kontraktu z Airbusem dla polskiego przemysłu.

– Negocjacje offsetowe idą w złą stronę. Francuzi nie wywiązują się ze zobowiązań – mówił PAP kilka dni temu pragnący zachować anonimowość rozmówca z MON. W środę rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz poinformował o liście z WZL 1 Łódź (tam mają być produkowane śmigłowce), że Airbus odstąpił od warunku umowy offsetowej, czyli montowania w Polsce systemu nawigacyjnego.

Airbus te informacje zdementował.

– To bardzo dziwne, że na ten temat wypowiada się polski MON, a nie Ministerstwo Rozwoju. Zdaniem MON ten śmigłowiec spełnił przecież wszelkie wymagania – powiedział nam wiceprezes Airbusa Fabrice Lievin.

Przedstawiciele Airbusa twierdzą, że uczestniczyli w wielu przetargach, w których walczyli z konkurencją, ale po raz pierwszy atakuje ich ministerstwo obrony kraju, który śmigłowce zamówił.

Zobacz także

francja

wyborcza.pl

Minister Szyszko się myli. Gospodarka leśna w Europie… ociepla klimat

Tomasz Ulanowski, 05.02.2016

Lasy iglaste inaczej odbijają światło, parują, oddają ciepło i pochłaniają dwutlenek węgla niż lasy liściaste

Lasy iglaste inaczej odbijają światło, parują, oddają ciepło i pochłaniają dwutlenek węgla niż lasy liściaste(123RF)

Do takich wniosków doszli naukowcy z Francji, których wyniki badań publikuje najnowsze „Science”.
 

Zgodnie z międzynarodowym porozumieniem klimatycznym podpisanym w grudniu 2015 r. w Paryżu polityka leśna ma być traktowana jako jeden z mechanizmów hamujących globalne ocieplenie. O taki zapis zabiegała m.in. Polska, bo minister środowiska Jan Szyszko, profesor leśnictwa, uważa, że lasy pokrywające ok. 30 proc. powierzchni naszego kraju są mocnym dowodem na to, że nasza ojczyzna dba o spowolnienie globalnych zmian klimatycznych. Dlatego powinno się je brać pod uwagę, przy wyliczaniu polskiej emisji gazów cieplarnianych (Polska wysyła w powietrze ok. 330 mln ton dwutlenku węgla rocznie – jedną setną tego co cały świat – z czego jedna dziesiąta ulatuje z kominów elektrowni na węgiel brunatny w Bełchatowie).

Na zdrowy rozum lasy rzeczywiście powinny zmniejszać ilość dwutlenku węgla w atmosferze i rekompensować część jego emisji z kominów czy rur wydechowych. W końcu rośliny pobierają CO2 z powietrza, żeby budować swoje tkanki. Sprawa nie jest jednak taka prosta. Po pierwsze, lasy to nie tylko drzewa i inne rośliny, ale również zwierzęta, które dwutlenek węgla wydychają. Po drugie, drzewa i inne rośliny też oddają dwutlenek węgla do atmosfery – a więcej oddają, niż pobierają, lasy młode oraz najstarsze, w których dużo jest drzew umierających i rozkładających się. Oczywiście można te padłe drzewa z lasu wywieźć i spalić, upierając się, że zwiększa się udział odnawialnych źródeł energii w tzw. miksie energetycznym. Ale nawet na zdrowy rozum widać, że byłoby to zwykłe oszustwo.

Teraz cios pomysłowi, że gospodarka leśna jest świetnym lekiem na globalne ocieplenie, zadają w „Science” naukowcy z Francji. Jak wyliczają, nieco ponad dwa i pół stulecia gospodarki leśnej w Europie odpowiada za część wzrostu temperatury latem. Od 1750 r. wzrosła ona w Europie średnio o 1,71 st. W tym 0,12 st. to sprawka sposobu, w jaki obchodzimy się z naszymi lasami. Przy czym m.in. w Polsce gospodarka leśna jest bardziej winna za wzrost temperatury, bo odpowiada za jej skok o blisko 0,3 st.

Co ciekawe, w owych 260 latach obszar zalesiony w Europie… wzrósł o 10 proc.! Jak to więc możliwe, że nasze lasy przyczyniły się do ocieplenia klimatu, zamiast je hamować?

Stało się to właśnie za sprawą gospodarki leśnej. W dzisiejszej Europie obejmuje ona aż 85 proc. lasów. Człowiek wycina drzewa i sadzi nowe, traktując las nie jak dziką puszczę, ale jak plantację desek i kołków. Sadzi więc takie gatunki drzew, które są mu przydatne – głównie sosnę, świerk i buk.

Dlatego przez ostatnie ćwierć tysiąclecia znacznie zmniejszył się obszar lasów liściastych (o 436 tys. km kw.), a powiększył iglastych (o 633 tys. km kw. – to prawie dwa razy tyle co powierzchnia Polski). W 1750 r. 70 proc. lasów w Europie stanowiły bory liściaste, a 30 proc. – iglaste. Dziś tych pierwszych jest 43 proc., a tych drugich – 57 proc.

Niestety, lasy iglaste inaczej odbijają światło, parują, oddają ciepło i pochłaniają dwutlenek węgla niż lasy liściaste. Dlatego naukowcy z Francji obciążają gospodarkę leśną w Europie odpowiedzialnością za część wzrostu temperatury.

Jeśli więc chcemy, żeby lasy stanowiły zbiorniki zasysające choć niewielką część dwutlenku węgla z powietrza i choć odrobinę przyhamowywały globalne zmiany klimatu, to musimy zmienić gospodarkę leśną. W „Science” naukowcy stawiają jednak pytanie, czy to jest w ogóle możliwe. Czy można pogodzić produkcję drewna ze schładzaniem klimatu?

Zobacz także

prestiżowy

wyborcza.pl

Kaczyński czy Szydło? Kto według „Wiadomości” gra tu pierwsze skrzypce [RECENZJA]

Agnieszka Kublik, 05.02.2016

Danuta Cholecka prowadzi

Danuta Cholecka prowadzi „Wiadomości”

Interesujące, jak bardzo różnił się najważniejszy news „Faktów” TVN i „Wiadomości” TVP – czyli wizyta premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona w Polsce.
 

„Wiadomości” TVP 1, 5 lutego, piątek, 19.30, prowadziła: Danuta Holecka

„Fakty” położyły nacisk na to, że Cameron spotkał się z premier Beatą Szydło, ale i z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. I to prezes PiS, nie szefowa polskiego rządu, ogłosił, co z brytyjskim premierem zostało ustalone (pełne zabezpieczenie dla Polaków w Wielkiej Brytanii, ich dzieci przebywające w Polsce będą nadal otrzymywały świadczenia). „Fakty” przedstawiły to jako kolejny dowód na to, że Europa już się zaczyna orientować, że choć premierem jest premier Szydło, to Polską rządzi prezes PiS. Wcześniej to on spotkał się z premierem Węgier Victorem Orbanem, Szydło nawet tam nie było. Z niedawnego sondażu TNS wynika, że Polacy też się zorientowali, kto w Polsce rządzi – ponad 50 proc. wskazało na Kaczyńskiego, pięć razy więcej niż na Szydło.

„Wiadomości” zaś wyraźnie akcentowały, że to premier grała pierwsze skrzypce – pokazały, że to ona nazwała Wielką Brytanię „strategicznym partnerem” (materiał przygotował Jarosław Olechowski). Na wszelki wypadek reporter pouczył widzów, że nie ma co się dziwić, że brytyjski premier spotkał się także z prezesem PiS, bo obaj są europejskimi liderami.

Bardzo dużo czasu piątkowe „Wiadomości” poświęciły wywiadowi Tomasza Arabskiego, b. szefa Kancelarii Premiera Donalda Tuska (materiał przygotował Bartłomiej Graczak, wcześniej TV Republika) dla „Dziennika Gazety Prawnej”.Rząd PiS odwołał niedawno Arabskiego z funkcji ambasadora w Hiszpanii, bo uważa, że jest odpowiedzialny za rozdzielenie wizyt premiera i prezydenta w Katyniu w kwietniu 2010 r. i – generalnie – za katastrofę smoleńską. Powodem, dla którego „Wiadomości” poświęciły temu wywiadowi tyle uwagi było to, że Arabski zaatakował szefa MON Antoniego Macierewicza. W wywiadzie mówi tak: „Ci, którzy są teraz aktywni, mówią o spisku, przecież byli wtedy w Smoleńsku, niektórzy nawet organizowali wizytę prezydenta Kaczyńskiego. I wie pani, oni wtedy, 10 kwietnia, kiedy zginął prezydent Rzeczypospolitej, nasz prezydent, i 95 innych osób, poszli w Smoleńsku na obiad, a potem wrócili do Polski (…) Choćby on [Macierewicz]. Nie chcę mi się wymieniać nazwisk. Oni wiedzą. Według mnie ich zachowanie odbiera im prawo do oceniania zachowania innych po 10 kwietnia, bo nie wiedzą, co się działo w Smoleńsku, co później w Moskwie”.

Było tak, że Macierewicz tamtego dnia był na cmentarzu w Katyniu. Gdy dotarła do niego wiadomość o katastrofie, nie pojechał na lotnisko w Smoleńsku, tylko tym samym specjalnym pociągiem, którym przyjechał do Katynia, wrócił szybko do Polski. Cały ten materiał robił wrażenie, jakby chodziło o obronę jego dobrego imienia.

Generalnie przepis na składniki „Wiadomości” jest od jakiegoś czasu dość prosty. W jednym wydaniu musi się znaleźć kilka z takich informacji:

– Rząd jest dobry. Premier świetnie wypadła podczas debaty w Parlamencie Europejskim, prowadzi dyplomatyczne ofensywy, dotrzymuje słowa, spełnia wyborcze obietnice (projekt 500 zł, sześciolatki do domu, podatek bankowy i od hipermarketów), wreszcie zacznie prawdziwie i rzetelnie wyjaśniać katastrofę smoleńską, w której poległ prezydent RP.

– Parlament jest pracowity, jak żaden dotąd (zgłasza projekty ustaw wieczorami, głosuje nocami).

– Prezydent Andrzej Duda jest niezłomny i nie da się sprowadzić na manowce i nie złamie konstytucji zaprzysięgając trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego, czego żąda od niego opozycja. Generalnie, rząd, parlament i prezydent „dają radę”. – Opozycja jest zła. Nie daje rządowi pracować, przeszkadza krytykując jego projekty i składając wiele poprawek. A tak w ogóle jest skłócona, PO walczy z Nowoczesną o to, kto jest liderem opozycji. Sama Platforma jest w bardzo trudnej sytuacji, bo w gruncie rzeczy jest w Sejmie izolowana. A Komitet Obrony Demokracji nie organizuje protestów co tydzień, bo zapał zgasł.

– Kanclerz Angela Merkel ma ogromne kłopoty, bo była zbyt tolerancyjna wobec uchodźców, opozycja grzmi, że być może złamała konstytucję, może nawet stracić urząd (raz nawet materiał o Merkel był zilustrowany muzyką z serialu „House of Cards”, którego bohater Frank Underwood to polityk, ale przede wszystkim morderca).

Równie ważne jest to, co „Wiadomości” pomijają. Te luki informacyjne zapewniają spójność narracji. Nie ma informacji burzących ten sielankowy obraz władzy. Np. że to Trybunał Konstytucyjny orzekł, że prezydent Duda musi zaprzysiąc trzech wybranych przez poprzedni Sejm sędziów, więc ich niezaprzysięganie to łamanie konstytucji. Że program 500 plus ma dziury – np. pieniędzy nie dostanie biedna samotna matka, a bogata wielodzietna rodzina tak. Że samorządy boją się, że nie starczy im na to pieniędzy. Że może zabraknąć miejsc w przedszkolach w związku z tym, że sześciolatki nie pójdą do szkoły. Że Jarosław Kaczyński porównał krytykę jego polityki do czasów stalinowskich, a wicepremier Jarosław Gowin zlustrował rodzinę współtwórcę KOD Mateusza Kijowskiego, nazywając go „resortowym wnukiem”. Że pod Pałacem Prezydenckimrozpoczął się w piątek12-godzinny protest Amnesty International przeciwko przyjętej przez parlament i podpisanej przez prezydenta Dudę ustawie inwigilacyjnej.

Wiadomość dla autorów „Wiadomości” jest taka, że te wszystkie półprawdy za nic w świecie nie zsumują się w całą prawdę.

Zobacz także

kaczyńskiCzy

wyborcza.pl