Sasin, 10.01.2016

 

Kraśko wykreślony z najbliższego grafiku „Wiadomości”. Zamek Królewski zamiast PKiN. Jacek Kurski: „Dobra zmiana”

knysz, 10.01.2016
O 19.30. widzowie

O 19.30. widzowie ” Wiadomości” TVP 1 zobaczyli nowe tło – zamiast Pałacu Kultury i Nauki – Zamek Królewski(fot. tvp.pl)

„Wkrótce w tle prezentera ‚Wiadomości’ zamiast pałacu im. Stalina – Zamek Królewski w Warszawie” (pisownia oryginalna) – taki wpis o godz. 19.18 na Twitterze zamieścił Jacek Kurski, od piątku prezes TVP. Nazwał to „dobrą zmianą”
I o 19.30 widzowie „Wiadomości” TVP 1 zobaczyli nowe tło – zamiast warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki – Zamek Królewski. W redakcji „Wiadomości” mówią, że nie była to decyzja szefa „Wiadomości” Piotra Kraśki, że została podjęta za jego plecami.

Zapytaliśmy Piotra Kraśkę, czy tak rzeczywiście było. – Nie komentuję tego – powiedział tylko.

Kraśko nadal jest szefem „Wiadomości”. To z nim Jacek Kurski zamienił parę słów, gdy w piątek – w pierwszym dniu urzędowania w telewizji publicznej – odwiedził programy informacyjne. Wpadł na plac Powstańców Warszawy tuż przed głównym wydaniem „Wiadomości”. Miał wtedy Kraśce powiedzieć, że wiadomości mogą być dobre lub złe, ale byle były prawdziwe i jak najdalej od polityki.

wkrótce

Od piątku główne wydanie „Wiadomości” prowadzi Krzysztof Ziemiec. Wczoraj zastąpił Dianę Rudnik. To ona kilka dni temu, żegnając się z widzami, dodała „oby”. I kolejnego wydania już nie poprowadziła.

Jak się dowiadujemy, w grafiku „Wiadomości” na najbliższy poniedziałek i wtorek już zaszły zmiany. Wykreślony został Kraśko. Program ma poprowadzić Ziemiec.

Czy Kraśko poprowadzi jeszcze główny dziennik telewizyjnej Jedynki? Wiceminister kultury Krzysztof Czabański przed wyborami obiecał swoim wyborcom, że nie – co sam zresztą obwieścił publicznie.

Zobacz także

kraśko

wyborcza.pl

 

Młodzi Węgrzy szykują demonstrację przed polską ambasadą

Rafał Jas, Budapeszt, 10.01.2016
W najbliższą sobotę węgierscy studenci organizują wiec poparcia dla Polaków sprzeciwiających się rządom PiS

W najbliższą sobotę węgierscy studenci organizują wiec poparcia dla Polaków sprzeciwiających się rządom PiS(fot. facebook.com)

W najbliższą sobotę węgierscy studenci organizują wiec poparcia dla Polaków sprzeciwiających się rządom PiS. Manifestacja ma się odbyć przed Ambasadą RP w Budapeszcie.
– Polska i Polacy nie są sami. Może przyjdzie 50, może 100 osób, głównie pewnie emeryci. To wystąpienie niczego nie zmieni, ale pokaże Polakom, że nie wszyscy Węgrzy to Fidesz i nie wszyscy myślą tak jak Viktor Orbán” – mówi jeden z organizatorów wiecu, 24-letni Márk Horváth. Ten student trzeciego roku filologii węgierskiej wraz z kolegami założył po świętach na Facebooku stronę „Dwabratanki”, która już ma ponad tysiąc fanów. Czytamy tam: „Rząd Viktora Orbána od 2010 roku krok po kroku likwiduje system wzajemnego ograniczania się i równoważenia władz, uzależnia media od rządu oraz blokuje lub uniemożliwia jakąkolwiek krytykę jego działań w mediach. W 2015 roku w Polsce Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne i od razu ruszyło wielkimi krokami szlakiem Orbána ku autokracji”.

Węgierscy studenci skontaktowali się z polskim Komitetem Obrony Demokracji, który poinformowali o sobotniej akcji.

Organizatorzy budapeszteńskiego wystąpienia mówią, że podobieństwa sytuacji w Polsce do tego, co dzieje się na Węgrzech od 2010 roku, czyli od czasu, gdy Fidesz doszedł do władzy, zaczynają być niepokojące. Sprawy przybierają niebezpieczny obrót.

– Orbán doszedł do władzy na Węgrzech, bo ludzie chcieli ukarać skompromitowanych socjalistów. To samo stało się w Polsce, gdzie PiS wygrał na fali zmęczenia rządami Platformy Obywatelskiej, a nie dlatego, że Polacy uznali PiS za partię przewidywalną i uwierzyli, że może ona dobrze rządzić – mówi Horváth i dodaje, że o ile z punktu widzenia Europy marginalizacja Węgier w Unii nie niesie wielkich konsekwencji, o tyle w przypadku Polski „będzie to katastrofą” – i dla samej Polski, i dla regionu. Jego zdaniem Polska, kraj o relatywnie wielkim terytorium i licznej populacji, może pociągnąć inne kraje regionu ku radykalizacji, a w konsekwencji zwrócić się znów ku agresywnej i ekspansjonistycznej Rosji. Ten prorosyjski kurs już widać na Węgrzech czy Słowacji.

– Kaczyński legitymizuje działania Orbána – mówią organizatorzy wiecu.

Márk Horváth jednym tchem wylicza podobieństwa między Fideszem a PiS-em. Mówi, że w obu przypadkach scenariusz działania oraz komunikacja z wyborcami są identyczne: – Orbán każdą decyzję uzasadnia, mówiąc ludziom, że robi to dla ich dobra, dla dobra Węgier, bo poprzednicy wszystko popsuli. Od 2010 roku wrogami partii rządzącej są liberałowie, homoseksualiści, socjaliści, fundacja George’a Sorosa walcząca z wykluczeniem społecznym, a ostatnio także muzułmanie. Każdy, kto sprzeciwia się polityce Fideszu, słyszy, że jest bolszewikiem, gejem albo Żydem – mówi Horváth, dodając, że młodzi Węgrzy uciekają za granicę, bo ze względu na kulejącą gospodarkę, fatalną politykę rozwojową czy duże wpływy na politykę Kościoła katolickiego nie widzą dla siebie perspektyw w kraju.

– Widzieliśmy Warszawę i jesteśmy pod ogromnym wrażeniem. To prawdziwie zachodnioeuropejskie miasto – mówi współpracujący z Horváthem Bertram Marek. – Macie silną opozycję i to jest wasz wielki sukces.

I dodaje: – Na Węgrzech jeszcze długo nic się nie zmieni, dopóki nie wyrośnie siła polityczna zdolna zagrozić Fideszowi. Dziś, jeśli nie należysz do Fideszu albo nie masz zamożnej i dobrze ustawionej rodziny, jesteś na dnie: kiepskie zarobki, stagnacja na rynku pracy, koszmarne prawo gospodarcze. Mieszkania są tanie, a i tak nikogo nie stać na ich zakup. Młodzi wyjeżdżają na Zachód. I to się musi zmienić. Bo to jest nasz kraj i chcemy tu żyć, a nie tułać się po Londynie.

Młodzi działacze organizują sobotnią demonstrację przed ambasadą polską w Budapeszcie bez żadnego wsparcia finansowego. Nie mają pieniędzy nawet na zrobienie transparentów, ale dodają, że to nieważne: – Nasza obecność tam będzie miała wymiar symboliczny. Będziemy przemawiać, szukamy tłumacza, bo udział zapowiedziało też kilkudziesięciu Polaków mieszkających na Węgrzech. Może choć uda się załatwić biało-czerwone opaski na ramię.

Zobacz także

młodzi

wyborcza.pl

KOD chciał „bratniej pomocy” Niemców? Gdy zobaczysz tę manipulację, już nigdy nie uwierzysz sympatykom PiS

Po ujawnieniu tej manipulacji Polakom zapewne trudno będzie uwierzyć sympatykom PiS w przyszłości.
Po ujawnieniu tej manipulacji Polakom zapewne trudno będzie uwierzyć sympatykom PiS w przyszłości. Fot. Twitter.com/Bydgostek

Jarosław Kaczyński wygrał wybory prezydenckie, a później parlamentarne dzięki wielkiemu zaangażowaniu PiS w sieci. Lawiny komentarzy i memów krytycznych wobec ówczesnego rządu i wszechobecne w internecie zachęty do głosowania pomogły w przejęciu władzy. Gdy wybuchły protesty przeciw autorytarnym działaniom ekipy Kaczyńskiego, sympatycy o aktywności w sieci jakby zapomnieli. Teraz próbują to nadrobić, ale w najgorszym z możliwych sposobów.

Prawu i Sprawiedliwości w ostatnich tygodniach często zarzuca się, iż w swych działaniach przypomina komunistyczny reżim PRL. Większość takich komentarzy była nieco przesadzona, ale środowisko partii rządzącej robi niestety wszystko, by potwierdzić zarzuty najostrzejszych krytyków.

Tak jest z krążąca w internecie manipulacją zdjęciem z sobotnich protestów Komitetu Obrony Demokracji. Tym razem setki tysięcy Polaków w kilkudziesięciu największych miastach protestowały nie tylko w obronie niezależności Trybunału Konstytucyjnego, ale i przeciw upolitycznianiu mediów publicznych. Właśnie z tych wydarzeń pochodzi zdjęcie, które posłużyło do stworzenia manipulacji, według której sympatycy KOD domagali się „bratniej pomocy narodu niemieckiego”.

Hasło to brzmi nieco kuriozalnie i przywołuje najgorsze skojarzenia z czasów stanu wojennego, gdy przeciwnicy „Solidarności” chcieli pomocy „bratniego narodu radzieckiego” w utrzymaniu komunistycznego reżimu. Tyle, że oryginalne zdjęcie przedstawia transparent o zupełnie innej treści:

prostacka

To rodzaj manipulacji podobny do tych, których celem od lat pozostaje Tomasz Lis. Przypomnijmy, że w sobotę publicysta opublikował w naTemat filmik, w którym w kilka minut obalił wszystkie prawicowe kłamstwa na swój temat.

KODchciał

naTemat.pl

Porównywanie niczego nie udowadnia

Witold Gadomski, Gazeta Wyborcza, 10.01.2016

Flaga Unii Europejskiej

Flaga Unii Europejskiej (Fot. Jędrzej Wojnar / Agencja Gazeta)

Jednym z popularnych chwytów erystyki (czyli sztuki wygrywania słownych sporów) jest stosowanie analogii. Dobra analogia to dla publicysty połowa sukcesu.

Felietonista „Rzeczpospolitej” Konrad Kołodziejski protesty instytucji Unii Europejskiej i niektórych rządów Europy Zachodniej przeciwko łamaniu w Polsce konstytucji porównuje z ingerencją ZSSR w sprawy PRL, mającą na celu utrzymanie reżimu generała Jaruzelskiego. Obrońcy demokracji (Kołodziejski wyrażenie to umieszcza w nawiasie) są według felietonisty odpowiednikiem Jaruzelskiego.

To porównanie podłe, a jednocześnie absurdalne. Kołodziejski mówi językiem funkcjonariuszy TVP z okresu stanu wojennego. Tak jak w 1982 roku umundurowany Marek Tumanowicz oskarżał tysiące demonstrantów o to, że zdradzili ojczyznę, są na żołdzie wrogich ośrodków, w najlepszym wypadku są ofiarami manipulantów biorących kasę od wrogich Polsce sił.

I co panie Kołodziejski – podoba się panu to porównanie?

Comparaison n’est pas raison – jak mawiają Francuzi. Porównanie niekoniecznie przesądza o tym, kto ma rację. Obecna faza polskiego konfliktu politycznego i reakcji europejskiej to sprawa zbyt poważna, by ją zwekslować wyszukiwaniem zgrabnych analogii.

Krytyka polskich władz przez wysokich urzędników unijnych i zachodnich polityków wywołuje niepokój u części Polaków. Czy nie mamy do czynienia z naruszeniem naszej suwerenności? Czy większość społeczeństwa nie może w kraju należącym do Unii Europejskiej wybrać takiego rządu, jaki jej się podoba?

Owszem może, ale ów rząd musi przestrzegać obowiązujących w kraju praw lub je zmieniać w sposób zgodny z konstytucją. Po drugie – musi gwarantować obywatelom wolność i praworządność, nawet gdyby większość społeczeństwa opowiedziała się za ograniczeniem wolności, np. za tworzeniem obozów internowania (lub, jak kto woli, obozów koncentracyjnych) dla jednostek społecznie uciążliwych i kierowaniem do nich decyzją administracyjną. Większość Polaków jest za stosowaniem kary śmierci, ale w UE to jest wykluczone. Po trzecie wreszcie – musi przestrzegać przepisów traktatów europejskich, do których polski rząd (mamy ciągłość instytucjonalną, więc nieważne który rząd) zobowiązał się, podpisując traktaty i przystępując do Unii Europejskiej.

Na koniec dodam tylko, że na PiS głosowało 38 proc. tych, którzy poszli do urn, a 62 proc. było przeciw, więc argument podnoszony w felietonie przez Kołodziejskiego, jakoby Unia chciała ukarać polskie społeczeństwo za „zły wybór”, jest nic niewart.

PiS ma prawo rządzić, bo tak wynika z konstytucji i ordynacji wyborczej, która 38 proc. głosów zamieniła na większość mandatów w Sejmie. Ale musi przestrzegać reguł wynikających z konstytucji. Partia Kaczyńskiego doprowadziła do zablokowania Trybunału Konstytucyjnego, co otwiera możliwość całkowitego ignorowania konstytucji. Argument, że PO pierwsza naruszyła prawo, jest nieistotny; Trybunał z tamtym naruszeniem bez trudu sobie poradził.

Można sobie na przykład wyobrazić sytuację, gdy większość parlamentarna przyjmuje ustawę w praktyce likwidującą samorząd terytorialny, a TK nie jest tego w stanie zablokować. Lub też przyjęta jest nowa ordynacja, zgodnie z którą z terenów leżących na wschód od Wisły wybieranych jest 3/4 posłów, a na zachód – 1/4. To by oznaczało utrzymanie władzy rządzącej partii przez czas nieokreślony.

Czy takie ustawy – gołym okiem widać, że niekonstytucyjne – się nie pojawią? Osoby obawiające się o stan polskiej demokracji tej gwarancji nie mają. Może tak, może nie. Jeśli TK jest sparaliżowany, wszystko może się wydarzyć.

Wchodząc do Unii Europejskiej, zobowiązaliśmy się przestrzegać nie tylko reguł ekonomicznych (wolności handlu, dostępu do rynku pracy itd.), ale również wartości demokratycznych i obywatelskich. Unia ma więc prawo protestować, gdy wartości te są naruszane. Być może jej obawy, podobnie jak obawy polskich obrońców demokracji, są przesadzone. Ale to na rządzie spoczywa obowiązek udowodnienia tego. Używane przez polityków PiS oraz poputczyków tej partii argumenty, że sama Unia często narusza zasady, są mało przydatne. Jeśli chcemy pilnować w Unii naszych interesów, budować sojusze, osiągać rozmaite cele, musimy dbać o dobrą opinię w Europie, a nie rechotać z tego, że inni też mają kłopoty.

Zobacz także

podłe

wyborcza.pl

 

NIEDZIELA, 10 STYCZNIA 2016 18:32

Morawiecki w TV Trwam: Trzeba zapraszać do stołu również opozycję

18:32
morawiecki1

Morawiecki w TV Trwam: Trzeba zapraszać do stołu również opozycję

Jak powiedział w „Rozmowach Niedokończonych” TV Trwam Mateusz Morawiecki:

„Rów Mariański jest za głęboki w polskiej polityce. Niemcy konsekwentnie realizują swoje plany np. dotyczące polityki klimatycznej, rozwojowej, przemysłowej niezależnie czy rządzi SPD czy CDU. Dziś jest ogromne napięcie polityczne, społeczne. Trzeba zapraszać do stołu również opozycję, rozmawiać z nią o rozwoju. Uważamy że jest bardzo dużo do zrobienia. Rozwój ostatnich 26 lat nie był doskonały. Chcemy przekonać [do naszego programu] m.in. ekspertów”.

Jak mówił wcześniej:

„Trzeba położyć akcent, by owoce wzrostu były bardziej sprawiedliwie dzielone. Uważamy, że sprawiedliwość, solidarność to nie tylko hasła, ale też wartości przewodnie [naszego rządu]”.

300polityka.pl

Tomasz Lis: Jarosławowi Kaczyńskiemu mogą zazdrościć nie tylko Orbán i Erdogan, ale i sam Władimir Putin

Tomasz Lis tłumaczy, dlaczego tak bardzo interesuje się tym, co kłębi się w głowie Jarosława Kaczyńskiego.
Tomasz Lis tłumaczy, dlaczego tak bardzo interesuje się tym, co kłębi się w głowie Jarosława Kaczyńskiego. Fot. Marcin Kucewicz / Agencja Gazeta

„Każdego dnia kilka godzin spędzam na udzielaniu wywiadów dziennikarzom zagranicznym. Niemieckie ZDF, ARD i RTL, francuski kanał France 24, holenderska telewizja publiczna NOS, szwedzkie dzienniki „Dagens Nyheter” i „Svenska Dagbladet”, brytyjskie „The Times” i „Daily Telegraph”, belgijski „De Standaard”… Nie mówię tego z dumą, lecz z wielkim smutkiem” – pisze Tomasz Lis w wstępniaku do najnowszego numeru tygodnika „Newsweek”.

W ten sposób redaktor naczelny najpopularniejszego tygodnika w Polsce komentuje oczywiście autorytaryzowanie się władzy w Polsce. Bo to działania mającego pełną władzę w państwie Jarosława Kaczyńskiego budzą bowiem tak wielkie zainteresowanie i niepokój całego demokratycznego świata, do którego do niedawna należeliśmy.

TOMASZ LIS

w „Newsweek” 3/2016

Pan prezes jest zapewne dumny z tempa i impetu, z jakim demoluje tak znienawidzoną przez siebie III RP. Mogą mu zazdrościć nie tylko Orbán i Erdogan, ale i sam Władimir Putin. Rosyjski prezydent zaprowadzał swe porządki w kraju, w którym nigdy nie było zbyt wielu wielbicieli wolności i demokracji. Kaczyński zaś demoluje demokrację w kraju, w którym najwspanialsi ludzie przez dziesięciolecia o nią walczyli. Co więcej, nie rujnuje demokracji w kraju pogrążonym w kryzysie, ale w kraju obdarowanym błogosławionymi owocami wolności i wolnego rynku…

Na łamach najnowszego „Newsweeka” Tomasz Lis tłumaczy też powody, dla których od tak dawna poświęcał wiele uwagi polityce uprawianej przez Jarosława Kaczyńskiego i analizie planów tego polityka. „Przez wiele przedwyborczych miesięcy, gdy pisałem o Kaczyńskim i jego partii, wielokrotnie słyszałem, że mam obsesję. Tak, mam obsesję na punkcie psychologicznych parametrów pilota samolotu, którym wszyscy lecimy. Lot trwa. Gdzie wylądujemy? Cóż, wszystko w głowie Kaczyńskiego” – stwierdza.

Przypomnijmy, iż za to zainteresowanie władzą Tomasz Lis ma kłopoty z nowym szefostwem TVP. W sobotę publicysta poinformował, że pojawiły się pierwsze naciski na kształt jego programu „Tomasz Lis na żywo”, który od lat nadawany był na antenie TVP2. „Nowy szef Dwójki, Pan Chmiel, nie chce, by w programie gościem był profesor Rzepliński” – ujawnił Lis.

„Przez 8 lat pracowałem z prezesami TVP sympatyzującymi z PIS, PO, SLD i narodowcami. Żaden z nich, mówimy o 303 programach, nie ingerował w skład gości. W skład gości nigdy nie ingerował też żaden z szefów Dwójki. Podkreślam – nigdy!” – dodał.

tomaszLis

naTemat.pl

WOŚP „na ulicy na wabia stawia dzieci i młodzież”, to inicjatywa „dziwnego człowieka” – Pawłowicz w swoim żywiole

Pawłowicz ostro zaatakowała WOŚP na Facebooku.
Pawłowicz ostro zaatakowała WOŚP na Facebooku. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Podczas gdy prezydent Andrzej Duda wystawia, w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, na licytację swoje narty, posłanka Krystyna Pawłowicz po raz kolejny podważa wiarygodność i dobre imię Orkiestry. – Czy uczciwym i „równym” jest propagandowe pompowanie i finansowanie przez Państwo ze środków publicznych jednej tylko, wybranej, prywatnej, rodzinnej inicjatywy dziwnego człowieka, który odmawia publicznego rozliczenia się? – pyta na swoim Facebooku.

 dobroczynność

Dobroczynność? Trzeba wrócić do NORMALNOŚCI i RÓWNEGO i nieideologicznego traktowania WSZYSTKICH inicjatyw…

Posted by Krystyna Pawłowicz on 9 stycznia 2016

Najbardziej uderzają jej słowa o dzieciach. Posłanka zdaje się sugerować, że organizacja wykorzystuje je w niecny sposób, stawiając „na ulicy na wabia”.

Organizację Owsiaka nazywa ona „ideologicznie skrajną” i – jak zaznacza w innym poście – sama wspiera tylko katolickie organizacje charytatywne, takie jak CARITAS, Pomoc Kościołowi w Potrzebie i Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia.

WSPIERAM tylko organizacje katolickie,m.in.:CARITAS Pomoc Kościołowi w PotrzebiePolskie Stowarzyszenie Obrońców Życia

Posted by Krystyna Pawłowicz on 9 stycznia 2016

Posłankę oburza to, że akcję wspierają publiczne podmioty. Wymienia przy tym telewizję, radio, samorządy,służby, spółki publiczne, pocztę polską i inne różne instytucje. – Oczekuję więc sporządzenia bilansu i publicznego rozliczenia przez odpowiednie instytucje państwa sposobu wydawania zebranych pieniędzy oraz oceny potrzeby sponsorowania przez państwowe podmioty publicznymi środkami – pisze parlamentarzystka rządzącej formacji.

Nie zauważa przy, że od paru dni to przecież jej partia przejęła władzę, choćby w telewizji, czy radiu. Pawłowicz w konkluzji stwierdza – oczekuję od państwa powrotu do normalności w sprawach dobroczynności – i żąda, by WOŚP publicznie rozliczyła się z otrzymywanych pieniędzy. Sugeruje to, że Orkiestra nie przedstawia tego typu sprawozdań, co nie jest prawdą. Szczegółowo opisał to już jakiś czas temu Michał Gąsior.

wośp

naTemat.pl

Posłanka Krystyna Pawłowicz (podobnie jak poseł Stanisław ”Heca” Pięta) nie zalicza się do entuzjastów WOŚP. Dziś w felietonie w portalu wpolityce.pl domaga się, przyjrzenia się wydatkom instytucji publicznych, które angażują się w pomoc Wielkiej Orkiestrze. – Oczekuję od państwa (polskiego – red.) powrotu do normalności w sprawach dobroczynności i właściwego gospodarowania publicznymi pieniędzmi. Środki wydane przez publiczne podmioty na wsparcie tej jednej prywatnej akcji można wydać bowiem BEZPOŚREDNIO na potrzeby polskich szpitali i opiekę zdrowotną – pisze Pawłowicz.

Jej opinia wzbudziła mieszane uczucia również po stronie sympatyzującej z prawą stroną m.in. blogerki Kataryny: No słowo honoru, zaraz wyjdę szukać dzieciaków z puszkami!

Fot. za Twitter.com

I dalej: Owsiak Owsiakiem, ale te tysiące dzieciaków, co dzisiaj stoją z puszkami na mrozie, to wypadałoby uszanować. Nie podważać sensu ich zaangażowania.

 

oddałam się Jezusowi

Sasin zalicza wpadkę u Olejnik. Dziennikarka odpowiada. Neumann: „Pan jest nieprawdopodobny”

mf, 10.01.2016

Riposta Jacka Sasina w programie Moniki Olejnik

Riposta Jacka Sasina w programie Moniki Olejnik (Fot. Agencja Gazeta)

 

Jacek Sasin był wraz z innymi politykami gościem Moniki Olejnik w Radiu ZET. Skomentował tam wpis Tomasza Lisa, który na Twitterze poinformował, że nowy prezes TVP2 nie zgodził się, aby gościem najbliższego programu „Tomasz Lis na żywo” był prof. Andrzej Rzepliński.

– Tomasz Lis należy do tych, którzy histeryzują, bo tracą konfitury medialne – ocenił wpis Sasin. – Za każdym razem Tomasz Lis musiał przedstawić scenariusz programu, a skandalem było to, że te skrajnie nieobiektywne scenariusze były dotąd były bez słowa sprzeciwu akceptowane przez TVP – mówił poseł PiS.

Następnie stwierdził, że nie ma sensu „zapraszać po raz dziesiąty sędziego Rzeplińskiego”. W tym momencie Olejnik przerwała Sasinowi: – U Lisa, tak? – zapytała. – Tak, występował bez przerwy – odparł Sasin, a gdy dziennikarka stwierdziła, że nie przypomina sobie takiego faktu, Sasin zgasił ją krótkim „To trzeba to lepiej śledzić”.

„Pan jest nieprawdopodobny”

Okazuje się jednak, że to dziennikarka miała rację. Jak podaje Radio ZET, „wydawca Moniki Olejnik sprawdził na stronie programy z 2015 roku – w żadnym z opisów odcinków ani na żadnym zdjęciu nie pojawia się prezes TK”.

Olejnik jeszcze w trakcie trwania rozmowy powiedziała o tym Sasinowi. – No to był w innych programach – odparował niezrażony swoją wpadką poseł. – Pan jest nieprawdopodobny – podsumował tę wymianę zdań Sławomir Neumann z PO.

sasin

gazeta.pl

„Foreign Affairs”: Unia nie jest bezsilna i może doprowadzić do zmian w Polsce

luna, 10.01.2016

Premier Beata Szydło i prezes PiS Jarosław Kaczyński

Premier Beata Szydło i prezes PiS Jarosław Kaczyński (Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta)

Czas, by lidrzy europejscy uświadomili rządom i obywatelom Polski i Węgier, że nieprzestrzeganie warunków członkostwa w UE będzie miało poważne konsekwencje – pisze amerykański magazyn „Foreign Affairs”. Zdaniem ekspertów Unia powinna uruchomić mechanizm kontroli praworządności w Polsce i pomyśleć o wstrzymaniu funduszy strukturalnych, których Polska jest beneficjentem.

„Foreign Affairs” to dwumiesięcznik, który od ponad 90 lat upowszechnia wiedzę z dziedziny polityki zagranicznej. W styczniu jeden ze swoich tekstów poświęcił obecnej sytuacji w Polsce. Jak pisze, idąc w ślady partii Fidesz Victora Orbana, polskie Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło ataki na wymiar sprawiedliwości i na media publiczne, w związku z czym polska demokracja znalazła się w niebezpieczeństwie.

„FA” zauważa, że przed Unią stoi ostatnio sporo wyzwań, m.in. możliwe wyjście Wielkiej Brytanii, napływ uchodźców czy dojrzewający kryzys w strefie euro. W związku z tym, zdaniem „Foreign Affairs”, Europa może przeoczyć batalię konstytucyjną, która toczy się obecnie w Polsce, a wtedy straci wiarygodność jako związek pluralistycznych demokracji. Ryzykuje też zachęcenie innych krajów członkowskich do pójścia w ślady Polski i Węgier.

Magazyn zauważa, że obronić demokrację nie będzie łatwo, bo UE brakuje do tego mechanizmów prawnych.

Jak pisze, traktat lizboński pozwala odebrać prawo głosu krajowi, który będzie rażąco naruszał wartości UE, ale w przypadku Węgier i Polski to rozwiązanie się nie sprawdzi, bo każdy z tych krajów będzie chronił drugi podczas głosowania, by nie doprowadzić do jednomyślności.

Zdaniem „FA” sytuację PiS ułatwia także to, że przewodniczącym Rady Europejskiej jest Donald Tusk, „wieloletni wróg Kaczyńskiego”. „A więc PiS będzie mógł mówić, że akcja Unii przeciwko Polsce jest spowodowana działaniami jego krajowych rywali” – pisze magazyn.

Niemniej jednak Unia, zdaniem „FA”, nie jest bezsilna i może doprowadzić do zmian w Polsce. Ułatwieniem ma być to, że PiS w odróżnieniu od węgierskiego Fideszu nie należy do Europejskiej Partii Ludowej, a więc ma mniej zwolenników w innych krajach europejskich.

Amerykański magazyn podkreśla, że 56 proc. Polaków wierzy, że demokracja w ich kraju jest zagrożona. Przypomina też, że Unia, choć nie „uratowała” Węgier, to potrafiła zaradzić kryzysowi konstytucyjnemu w Rumunii w 2012 r. Zagroziła rumuńskim władzom sankcjami i zablokowaniem jej przystąpienia do strefy Schengen, co zmusiło ówczesnego premiera Victora Pontę do wycofania się z ataków na trybunał konstytucyjny i na głównego rywala, prezydenta Traiana Basescu.

W przypadku Polski Unia powinna działać również szybko, zanim PiS zakorzeni się przy władzy – radzi amerykański magazyn. Jego zdaniem należy rozpocząć wobec Polski procedurę kontroli praworządności, a także rozważyć zawieszenie przepływu unijnych funduszy strukturalnych, których Polska jest obecnie największym beneficjentem, chyba że rząd PiS zacznie przestrzegać wymogów członkostwa w UE.

Również Stany Zjednoczone, zdaniem dwumiesięcznika, powinny wywierać nacisk na polski rząd, który pragnie zwiększenia obecności NATO w Polsce i organizuje szczyt Sojuszu w tym roku.

„FA” podkreśla, że Unia nie powinna milczeć: „Czas, by liderzy europejscy dali do zrozumienia zarówno rządom, jak i obywatelom obu państw (Polski i Węgier), że nieprzestrzeganie warunków członkostwa w UE – przede wszystkim demokracji i rządów prawa – będzie miało poważne konsekwencje”.

Zobacz także

wyborcza.pl

Rzecznik MSZ: Minister zaprosił ambasadora Niemiec na rozmowę

pap, luna, 10.01.2016

Rolf Nikel

Rolf Nikel (Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta)

Szef MSZ Witold Waszczykowski zaprosił na poniedziałek ambasadora Republiki Federalnej Niemiec w Warszawie Rolfa Nikela – poinformował w niedzielę rzecznik MSZ Artur Dmochowski.

Jak napisał Dmochowski w komunikacie przesłanym PAP, zaproszenie niemieckiego ambasadora ma związek „z antypolskimi wypowiedziami polityków niemieckich”. W rozmowie z TVN 24 Dmochowski zaznaczył, że nie chodzi o żadną konkretną wypowiedź, choć, jak przyznał, ostatnia wypowiedź przewodniczącego PE Martina Schultza o tym, że Polska uprawia demokrację w stylu Putina, „wpisuje się w ogólny ton”.

– Nie chodzi o żadną pojedynczą wypowiedź, po prostu jest ich sporo. Zaproszenie zostało wystosowane, ambasador zapewne je odebrał, tego nie jestem w stanie potwierdzić – powiedział Dmochowski. Jak dodał, spotkanie, o ile niemiecki ambasador przyjmie zaproszenie, odbędzie się jutro w godzinach przedpołudniowych.

Jakie stanowisko zaprezentuje minister Witold Waszczykowski? – Stanowisko obrony polskich interesów i wizerunku Polski za granicą. Antypolskie i niezgodne z faktami wypowiedzi niemieckich polityków temu wizerunkowi szkodzą – powiedział Dmochowski.

Zobacz także

waszczykowski

wyborcza.pl