Zła religia

 

 

Ludzie Rydzyka o manipulacji. Za pieniądze z ratusza

jack, 23.10.2014
Ratusz w LublinieRatusz w Lublinie (Fot. Rafał Michałowski / AG)
Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej ojca Tadeusza Rydzyka przeprowadziła w Lublinie warsztaty dla młodych ludzi na temat „technik manipulacji w mediach”. Za imprezę zapłaciło miasto, które jednak twierdzi, że pieniądze miały być na co innego.
Franciszkańskie Centrum Promocji Kultury Chrześcijańskiej w Lublinie zorganizowało warsztaty dziennikarskie „Zrozumieć media”. Impreza odbyła się dzięki wsparciu finansowemu urzędu miasta. Projekt otrzymał 12 tys. zł. Pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie treść wykładów oraz to, kto je przeprowadził.Warsztaty skierowane są do młodych ludzi. Organizatorzy zapraszają na nie uczniów ostatniej klasy gimnazjum, szkół średnich i studentów. W programie można znaleźć m.in. wykład: „Dziennikarstwo, kultura, polityka, nowoczesność – wprowadzenie w sposoby oddziaływania mediów na człowieka, czyli techniki manipulacji”. Wykład przeprowadzili (podobnie jak wszystkie inne prelekcje) wykładowcy, specjaliści i studenci Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. To szkoła ojca Tadeusza Rydzyka, blisko związana z Telewizją Trwam i „Naszym Dziennikiem”.

PODZIEMIA STAREGO BROWARU. MAŁO KTO TAM BYŁ

Dlaczego miasto współfinansuje spotkania, na których swoje poglądy na temat mediów wygłaszają pracownicy prywatnej szkoły? Dlaczego na takim wykładzie nie było przedstawicieli różnych mediów, jak również uczelni prowadzących studia dziennikarskie?

Miasto: Chcemy wyjaśnień

Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Żuka, tłumaczy, że środki przeznaczone na realizację zadania zostały przyznane w drodze konkursu dla organizacji pozarządowych. Odbywają się one na podstawie ustawy o pożytku publicznym i wolontariacie. Projekty zostały poddane merytorycznej ocenie przez komisję konkursową.

– Przedstawiona przez stowarzyszenie koncepcja zakładała realizację siedmiu wydarzeń kulturalnych z zakresu edukacji kulturalnej, w tym spektakle teatralne, warsztaty wokalne, koncert, a także zgodnie z przedstawionym harmonogramem warsztaty edukacyjne dla młodzieży zatytułowane „Zrozumieć media” – mówi Krzyżanowska.

Ratusz jest zaniepokojony tym, że na stronie internetowej warsztatów jest mowa o wykładach dotyczących sposobów oddziaływania mediów na człowieka. Nie zgadzałoby się to z wcześniejszym projektem ocenianym przez komisję konkursową. – Zażądamy od stowarzyszenia wyjaśnień w tej sprawie. Samowolna zmiana charakteru zadania wiązałaby się ze zmianą wysokości dofinansowania. Jest to możliwe tylko za zgodą miasta, a takiej w tym przypadku nie było.

lublin.gazeta.pl

Ojciec Rydzyk w Sejmie do KRRiT: Dogadajmy się! A za chwilę: Mnie jako katolika prawo nie obowiązuje

Michał Wilgocki, 23.10.2014
Jan Dworak (pierwszy od lewej) i o. Tadeusz Rydzyk podczas spotkania katolickich zespołów parlamentarnych w SejmieJan Dworak (pierwszy od lewej) i o. Tadeusz Rydzyk podczas spotkania katolickich zespołów parlamentarnych w Sejmie (Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Gazeta)
Siedem katolickich zespołów parlamentarnych debatowało w Sejmie na temat kar, które KRRiT wymierzyła ostatnio Telewizji Trwam. Atmosfera była gęsta, bo po raz pierwszy od dawna w jednej sali spotkał się o. Tadeusz Rydzyk, a także przewodniczący Rady Jan Dworak.
Spotkanie z udziałem posłów PiS i Sprawiedliwej Polski zwołano, ponieważ KRRiT ukarała niedawno Telewizję Trwam karą 50 tys zł. To kara za nawoływanie do przemocy podczas relacji z ubiegłorocznego Marszu Niepodległości. Na tle płonącej tęczy redemptorysta o. Piotr Detlaff rozmawiał z Krzysztofem Kawęckim z Prawicy Rzeczypospolitej.- Hańbą nie jest to, że płonie, ale hańbą jest, że została tu umieszczona. Wybór tego miejsca to policzek wymierzony w moralność, Warszawie, jej mieszkańcom i katolikom – mówił Kawęcki.Posłowie chcieli też rozmawiać o innych karach dla Radia Maryja – w ostatnich miesiącach było ono karane za kryptoreklamę. Na antenie stacji promowano uczelnię związaną z Radiem Maryja, a także „Nasz Dziennik”. Radio Maryja jako nadawca społeczny nie może nadawać reklam.

Jeden poseł, kilka zespołów

– Chyba po raz pierwszy zebrało się aż tyle zespołów parlamentarnych. I to nie tylko zespoły chrześcijańskie, ale także gospodarcze – stwierdził na rozpoczęcie obrad Andrzej Jaworski z PiS.

I faktycznie – liczba zespołów, które wzięły udział w posiedzeniu, robi wrażenie. Były to: Parlamentarny Zespół Członków i Sympatyków Ruchu Światło-Życie, Akcji Katolickiej oraz Stowarzyszenia Rodzin Katolickich; Parlamentarny Zespół ds. Obrony Wolności Słowa; Parlamentarny Zespół ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski; Parlamentarny Zespół na rzecz Katolickiej Nauki Społecznej; Parlamentarny Zespół na rzecz Ochrony Życia i Rodziny; Parlamentarny Zespół „Stop ideologii gender!”; Zespół Poselski na rzecz Rozwoju Społeczno-Gospodarczego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego.

W praktyce rzecz wyglądała nieco mniej okazale – wielu posłów jest członkami więcej niż jednego zespołu. Stąd obecność zespołu gospodarczego – wszystkich jego siedmiu członków należy też do któregoś z katolickich zespołów.

Dworak: Radio Maryja narusza prawo i to się powtarza

Spotkanie otworzyło wystąpienie Lidii Kochanowicz, dyrektor finansowej fundacji Lux Veritatis, do której należy telewizja. Stwierdziła on niemal wprost, że 50 tys. zł to kara zbyt wysoka dla Telewizji Trwam.

– To jest ponad 40-50 proc. wpływów miesięcznych z reklamy. To nie jest kara, którą możemy zapłacić – mówiła. Zapowiedziała, że fundacja złoży odwołanie. Przytoczyła też wypowiedź Janusza Palikota w TVP z 2010 roku, który powiedział: „Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż w Europie”.

– Za to telewizja nie została ukarana – powiedziała.

Chwilę po jej wystąpieniu do obradujących dołączyli o. Tadeusz Rydzyk i Jan Dworak, przewodniczący KRRiT, który początkowo informował, że na spotkanie nie przyjdzie, bo zaproszenie dostał dwa dni temu. Dworak stwierdził, że naruszanie prawa w Radiu Maryja powtarza się, zwłaszcza jeśli chodzi o kryptoreklamę.

– Zaproponowałem parę lat temu, żeby przedstawiciele Radia Maryja przyszli i żebyśmy wyjaśnili, jakie są różnice między informacją a kryptoreklamą. Spotkanie trwało prawie cały dzień. Niestety, wydaje się, że to szkolenie nie jest wystarczające, bo te sprawy się powtarzają – mówił Dworak. Zapowiedział, że w sprawie Telewizji Trwam toczy się jeszcze jedno postępowanie – dotyczy programu o zdrowiu, podczas którego jeden z gości namawiał do zakupu swoich produktów.

– Gdyby opatrzyć to planszami, to nie byłoby problemu. Telewizja Trwam może prowadzić reklamę, ale tego nie zrobiła. Wprowadziła widzów w błąd, twierdząc, że to program o zdrowiu, tymczasem był to rozciągnięty w czasie przekaz handlowy – stwierdził Dworak.

Na zarzut o dyskryminacji z powodu kary za wypowiedzi w czasie palenia tęczy powiedział, że to dopiero pierwsza kara w sprawach programowych, podczas gdy TVN i TVP dostają takich kar dużo więcej i są one wyższe.

O. Rydzyk: Mnie prawo nie obowiązuje

Po Dworaku głos dostał o. Rydzyk.

– Normalnie to my powinniśmy wynagrodzenie dostać, a nie karę. Jakąś rekompensatę za to, że tak długo byliśmy spychani. No tak, dostaliśmy miejsce na multipleksie. Ale jedno miejsce, a inni ile mają? Dajecie komuś, sprzedajecie, nie wiem, jak to działa. Myśmy wystąpili, żeby zrobić telewizję dla młodzieży. Ale w tym kraju nie da rady – powiedział redemptorysta.

A jak wytłumaczył się z kryptoreklamy?

– Jeśli program jest na żywo, to może ja nie zauważyłem, ja nie wszystkiego słucham. Przychodzą różni goście, nie zamkniemy ust człowiekowi. Mówimy ludziom, ale czasem może się nam zdarzyć ni stąd ni zowąd – mówił o. Rydzyk.

 

– Bardzo chętnie chcielibyśmy, jeżeli popełniamy błędy, żeby nam zwracać uwagę. Ale nie co chwila. Jak nie 13 tys., to 50 tys. Jak nie 50, to milion płać za coś, czego nie masz. A że takie prawo to głupie prawo i niesprawiedliwe prawo. Takiego prawa nie wolno respektować – dodał.- To mówi ojciec wbrew parlamentarzystom – wtrącił się Dworak.- Przecież ja nie będę mówił, że homoseksualizm to jest normalne, choćby pasami ze mnie darli – stwierdził o. Rydzyk.

– I my też nie będziemy, proszę ojca! – wtórowała mu Krystyna Pawłowicz.

– Dogadajmy się: jesteśmy ludźmi, łączy nas język, łączy nas kultura – zaapelował na koniec redemptorysta.

– To jest piękny apel. Dogadajmy się. Będziemy rozmawiać. Ale dogadajmy się, szanując przepisy prawa – odpowiedział Dworak.

– Prawo? Hitler też prawo ustanawiał – powiedział o. Rydzyk i atmosfera zgęstniała. Zaczęła się krótka przepychanka słowna, podczas której redemptorysta stwierdził wprost: – Mnie, jako katolika, prawo nie obowiązuje.

Przekonywał w ten sposób, że jeżeli katolikowi prawo stanowione w Polsce się nie podoba, to ma obowiązek go nie przestrzegać. A ginekologa prof. Bogdana Chazana nazwał „współczesnym męczennikiem ukaranym zgodnie z prawem”.

Pytania bez pytajnika

Potem przyszedł czas na rundę pytań posłów do Dworaka. Małgorzata Sadurska apelowała, by Dworak w ramach prawa administracyjnego uchylił decyzję o karze dla telewizji redemptorystów. Potem ten apel powtarzał niemal każdy poseł.

Bartosz Kownacki (ten, który kiedyś pisał o „pedalskiej tęczy”) stwierdził, że w wypowiedziach na antenie Telewizji Trwam nie dopatrzył się przemocy.

Jan Dziedziczak oburzył się, że Dworak, mówiąc o karach, porównuje Trwam do TVN.

– Dlaczego pan porównuje Telewizję Trwam do stacji, gdzie wsadza się polską flagę w odchody? – grzmiał Dziedziczak.

Robert Telus stwierdził z kolei, że na Dworaka ktoś wywiera presję polityczną.

– Wygląda to tak, że jakiś kumpel wezwał i powiedział: ukarałeś ich już? To znajdź coś – powiedział Telus. – Jeżeli tam była przemoc, to ja się pod tym podpisuję. Spotkanie jest transmitowane, proszę mnie ukarać. My, chrześcijanie, brzydzimy się przemocą, preferujemy prawdę, miłość. Jeżeli płonęła tęcza, to co, ojciec miał powiedzieć, że nie płonie?

Tadeusz Woźniak przekonywał, że podczas transmisji z Marszu Niepodległości nie mogło dojść do promowania przemocy, bo ci, którzy znają katolicką naukę społeczną, na pewno przemocy by nie promowali.

Inni posłowie zwracali też uwagę, że nie Telewizja Trwam, ale TVP powinna zostać ukarana za to, że na jej antenie będzie emitowany spot promujący związki partnerskie.

Dworak: Zastanowię się

– Państwo mówicie, że reprezentujecie środowisko katolickie. Również w środowiskach katolickich są różne stanowiska. Na chwilę wyjdę z roli urzędnika – znam wiele osób, które są katolikami, sam zaliczam się do katolików, ale w wielu wypadkach mam inne zdanie niż katolicy. Proszę nie używać argumentu, że to, co państwo mówicie, to głos katolików – stwierdził Dworak, odpowiadając na pytania.

– Mówicie państwo, żeby zakazać tzw. spotu lesbijskiego. Jednym głosem mówicie, żeby w imię wolności słowa odstąpić od karania Telewizji Trwam, a potem w ramach tej samej wolności domagacie się zakazania audycji w innej telewizji – mówił Dworak.

– Nigdy KRRiT nie prowadziła żadnego postępowania w sprawie poglądów na antenie Telewizji Trwam. Jest jedna kwestia, która nas dzieli. To jest kwestia pochwały przemocy. To jest moja ocena. Obiecuję, że jeszcze raz zastanowię się nad tą sprawą bardzo poważnie – stwierdził Dworak na zakończenie.

 

Wyborcza.pl

Cezary Michalski – Czas złej religii

Różnica pomiędzy wiarą (trzech monoteizmów, ale także innych religii, a nawet świeckiego humanizmu, który jako nauczanie etyczne też się w ogromnej mierze z religii historycznie wywodzi) a ideologią „zemsty Boga” jest stosunkowo prosta. Można ją przedstawić na przykładzie różnicy pomiędzy bogobojnym Żydem w Jerozolimie, który przestrzega szabasu, poszukuje śladów Boga, praktykuje miłosierdzie wobec bliźnich, a członkami neoortodoksyjnych lub neochasydzkich wspólnot żyjącymi w tym samym czasie i w tym samym mieście, którzy w szabas wychodzą na ulice z kamieniami w rękach, aby obrzucać samochody kierowców, którzy nie przestrzegają szabasu albo obrzucać kamieniami i obrażać kobiety ubrane „nieskromnie”.

 

Wyznawcę „zemsty Boga”, w przeciwieństwie do człowieka religijnego, zawsze bardziej niż jego własna wiara interesuje, pasjonuje, „kręci” (cyt. za Robert Tekieli) niewiara i „nieczystość” innych. „Zemsta Boga” jest przy tym „bliższa naturze”, obsługuje bardziej naturalistyczne potrzeby człowieka: potrzebę bezpieczeństwa, potrzebę dominacji, potrzebę przynależności do twardo zdefiniowanej wspólnoty własnej przeciwstawionej równie twardo wyodrębnionej wspólnocie „obcych”, potrzebę pewności, której nie dostarczą ani wątpliwości Abrahama pochylającego się z nożem nad własnym synem, ani ekstatyczne wskazówki Jezusa, ani wizja Mahometa, której doznał w ciągu tych kilku milisekund, zanim upuszczony przez niego dzban rozbił się na kawałki. Na tle wszystkich naturalnych potrzeb, które zaspokaja „zemsta Boga”, doznanie prawdziwie religijne rzeczywiście wydaje się cudem, gdyż „nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, we wszystkim pokłada nadzieję…” („Hymn o miłości” to wraz z „Kazaniem na górze” dwa najbardziej antynaturalistyczne teksty religijne w obrębie trzech monoteizmów, i niech się współcześni żydowscy suprematyści nie obrażają, bo choć oba są wzięte z chrześcijaństwa, to autorami obu są Żydzi).

 

To, co piszę nie jest wezwaniem do wycofania się ludzi religijnych „do kruchty”, do porzucenia nakazu propagowania swej wiary czy poczucia odpowiedzialności za innych. Jednak człowiek religijny – jeśli wierzyć jednoznacznej pod tym względem przypowieści o miłosiernym Samarytaninie – dysponuje tylko jednym narzędziem umożliwiającym zarówno publiczne deklarowanie swojej wiary, jak też branie odpowiedzialności za innych. Tym narzędziem jest praktyczne miłosierdzie.

 

 

Tymczasem wyznawca „zemsty Boga” uważa, że narzędziem nawracania innych, narzędziem leczenia innych z grzechu, narzędziem brania odpowiedzialności za świat jest motywowana jego osobistymi przekonaniami przemoc. Przemoc fizyczna, przemoc symboliczna, przemoc prawa powszechnego narzucanego „niewiernym” wszędzie tam, gdzie wyznawca „zemsty Boga” dysponuje przewagą siły („większość” katolicka, muzułmańska, żydowska…).

 

 

Obserwowany z tego punktu widzenia konflikt pomiędzy ks. Lemańskim i jego zwolennikami w polskim Kościele, a abp. Hoserem, Tomaszem Terlikowskim, o. Tadeuszem Rydzykiem i ich zwolennikami w polskim Kościele, nie pozostawia wątpliwości, że polski Kościół jest dziś w nieporównanie większym stopniu zdyscyplinowaną armią wyznawców „zemsty Boga”, niż wspólnotą wolnych (nawet jeśli narzucających sobie ograniczenia zgodne z wymaganiami ich wiary) chrześcijan. Nie wiem, czy ducha Kościoła katolickiego w jego wymiarze uniwersalnym rzeczywiście uosabia papież Franciszek, ale pewne jest, że ducha dzisiejszego polskiego Kościoła uosabia Tomasz Terlikowski. Abp. Hoser wyraził to jednoznacznie (a nikt w polskim episkopacie nie podjął z nim publicznej polemiki), kiedy po sporze pomiędzy ks. Lemańskim a Tomaszem Terlikowskim odwołał ks. Lemańskiego z jego parafii, uzasadniając to brakiem zgodności pomiędzy jego poglądami a nauczaniem Kościoła. Ducha polskiego Kościoła uosabia też dzisiaj nie papież Franciszek, a o. Tadeusz Rydzyk, który otrzymał właśnie od słabego polskiego Kościoła (słabego w wymiarze religijnym, więc niepotrafiącego przeciwstawić się zagarniającej go ideologii „zemsty Boga”) i od słabego polskiego świeckiego państwa kolejne potężne narzędzie oddziaływania, które stosunek sił pomiędzy „zemstą Boga”, a wiarą religijną w polskim Kościele uczyni jeszcze bardziej nierównym.

 

W tym samym czasie wybuchł spór o ubój rytualny, też będący w pewnym wymiarze sporem pomiędzy religią, a „zemstą Boga”, tyle że toczącym się na obszarze judaizmu i islamu. Ubój rytualny jest – moim zdaniem – nadmiarem okrucieństwa, niekoniecznym jako narzędzie religii rozumianej zarówno jako szacunek wobec Boga, jak też jako praktyczne miłosierdzie wobec bliźniego rozszerzające się powoli (bardzo powolutku) także na zwierzęta. Ale to jest moje zdanie i nie mogę go narzucać ortodoksyjnym wyznawcom judaizmu czy islamu. Ich wola jest granicą mojej woli. Nasza cywilizacja jest wciąż cywilizacją antropocentryczną, a dopóki tak jest, składanie wolności drugiego człowieka na ołtarzu własnej wrażliwości wobec zwierząt jest zabiegiem bardzo ryzykownym. Rozumiem niepokój Żydów, którzy świetnie pamiętają, że pierwszą ustawą uchwaloną przez Reichstag zdominowany już przez NSDAP była ustawa o „ochronie niemieckich zwierząt” zawierająca zarówno kategoryczny zakaz uboju rytualnego, jak też prawne regulacje przewozu zwierząt na rzeź (maksymalna liczba zwierząt w wagonie, wentylacja wagonów, częstotliwość postojów na pojenie i karmienie zwierząt itp.). Żadnej z tych regulacji „ekologiczny prawodawca” z NSDAP nie przestrzegał później przewożąc wagonami ludzi, przede wszystkim Żydów, na rzeź. Dlatego nie mam w sobie siły i zdecydowania, aby stosunek ortodoksyjnych żydów czy muzułmanów do uboju rytualnego rozwiązywać za nich, nawet jeśli cieszy mnie każda informacja o tym, że istnieją ortodoksyjni żydzi wegetarianie, którzy postanowili łączyć wrażliwość etyczną z szacunkiem dla wymogów Prawa, istnieją także synagogi reformowane lub nawet bardziej wrażliwe synagogi ortodoksyjne odrzucające ubój rytualny otwarcie albo przy udziale skomplikowanej kazuistyki (zgoda na ogłuszanie zwierząt „minimalnie później”, niż poderżnięcie im gardła). Człowiek jest istotą okrutną (człowiek wierzący, niewierzący, chrześcijanin, żyd, muzułmanin, świecki humanista). Dlatego każda kazuistyka minimalizująca cierpienie, które człowiek zadaje, jest tutaj wartością.

 

Jednocześnie jednak niektórzy ortodoksyjni żydzi czy muzułmanie w Polsce nie bronią dzisiaj swojej wolności religijnej, ale bronią zarabianych przez siebie pieniędzy. Certyfikaty uboju rytualnego umożliwiające gigantyczny eksport polskiego mięsa do Turcji, Arabii Saudyjskiej i Izraela, za które przemysł rzeźniczy płacił procent od zysków, wydawały w Polsce ortodoksyjne żydowskie i muzułmańskie wspólnoty religijne. I to one czerpały z tego zysk, tym proporcjonalnie bardziej dla nich istotny, im same były mniej liczne. Stąd ich niechęć wobec każdej regulacji prawnej, która umożliwiłaby ubój rytualny na skalę zaspokajającą potrzeby kilkudziesięciu tysięcy ortodoksyjnych żydów i muzułmanów żyjących dziś w Polsce, ale uniemożliwiałaby jednocześnie dalsze czerpanie (przez producentów mięsa i przez wspólnoty religijne dostarczające odpowiednich dokumentów) zysków z eksportu mięsa pochodzącego z uboju rytualnego. Utrata tych zysków jest dla ortodoksyjnej wspólnoty żydowskiej i muzułmańskiej w Polsce czymś bardzo bolesnym, polskie państwo powinno pomyśleć o odszkodowaniach dla tych wspólnot. Tym bardziej, że Kościołowi katolickiemu polskie państwo płaci odszkodowania za czyny przez siebie popełnione i niepopełnione.

 

 

Polskie państwo i polska klasa polityczna powinny być także zdolne do jak najszybszego wprowadzenia regulacji prawnych umożliwiających ubój rytualny na skalę zaspokajającą realne potrzeby ortodoksyjnych żydów i muzułmanów żyjących dziś w Polsce (nawet przełamując niechęć niektórych reprezentantów tych wspólnot do takich regulacji).

 

 

Ale że świeckie państwo w Polsce jest dziś słabe, a polska klasa polityczna woli tarzać się w podłych walkach partyjnych, niż rozwiązywać jakiekolwiek problemy i być wobec tych rozwiązań jakkolwiek solidarna, toteż robiące sobie na złość PO i PiS (tylko one się liczą), nie potrafiły uchwalić prostej regulacji prawnej, która umożliwiałaby ubój rytualny w Polsce na skalę jednej rzeźni albo jednej linii produkcyjnej, zakazując jej na skalę wielkiego przemysłowego biznesu opartego na niekoniecznym okrucieństwie wobec zwierząt. W ten sposób słabość świeckiego polskiego państwa staje się usprawiedliwieniem dla zarzutów o ograniczanie wolności religijnej w Polsce, które są dziś zgłaszane przez niektórych ortodoksyjnych żydów i muzułmanów. Kompromitując judaizm i islam, ponieważ w tym akurat kontekście te zarzuty są nieprawdziwe. W ten sposób słabość świeckiego polskiego państwa i krótkowzroczność polskiej klasy politycznej stają się dodatkowym źródłem patologii obecnych w Polsce religii. Tak samo jak próby instrumentalnego traktowania Kościoła przez polską klasę polityczną (komisja majątkowa pod wezwaniem Marka P., „Kościół toruński kontra Kościół łagiewnicki”, procesje z kamerami polityków i prezydenta z PO, cyniczne częstochowskie przemówienia Jarosława Kaczyńskiego) przyspieszyły przejmowanie polskiego Kościoła przez „zemstę Boga”, tak samo niezdolność polskiej klasy politycznej do uchwalenia precyzyjnej ustawy o uboju rytualnym umożliwia niektórym ortodoksyjnym żydom i muzułmanom publiczne głoszenie tez jawnie nieprawdziwych, które kompromitują reprezentowane przez nich wielkie religie.

Źródło: Dziennik Opinii KP

Dodaj komentarz