Petru: Kaczyńskiemu puściły nerwy. Jako mężczyzna powinien przeprosić
„Kaczyński nie czuje ulicy” – mówi Ryszard Petru (Fot. Krzysztof Miller / Agencja Gazeta)
Petru: Powiedzą „Jarosławie, nie idź tą drogą, bo nas wykoleisz”
Zdaniem lidera Nowoczesnej Jarosławem Kaczyńskim wstrząśnie jednak dopiero kolejny sondaż. – To jedyny sposób, żeby go zatrzymać. On sam się nie zatrzyma. On w ogóle się nie zatrzymuje, przechodzi bez względu na to, jaki jest kolor światła. Natomiast jeżeli PiS straci w jakimkolwiek sondażu palmę pierwszeństwa, to sądzę, że obudzą się doły partyjne i powiedzą: „Jarosławie, nie idź tą drogą, bo nas wykoleisz”. W tak szybkim tempie nikt nie tracił poparcia po zdobyciu władzy – mówił.
– Nigdy żadna partia tak szybko nie traciła. To świadczy o zupełnym oderwaniu się Jarosława od rzeczywistości – kontynuował, nawiązując do przemówienia Kaczyńskiego na zakończenie zorganizowanego przez PiS w niedzielę Marszu Wolności i Solidarności.
O uczestnikach sobotniej demonstracji w obronie demokracji prezes PiS mówił przed Trybunałem Konstytucyjnym, że „to nie są ludzie, którzy mają sprawne głowy, to nie są ludzie, którzy sprawnie myślą”. – Tu są ludzie, którzy myślą – zwrócił się do uczestników marszu PiS.
.
„Kaczyńskiemu puściły nerwy i wszystkich poobrzucał obelgami”
Kaczyński stwierdził, że o uczestnikach sobotniej manifestacji zorganizowanej przez Komitet Obrony Demokracji wypowiedziała się już tego samego dnia „warszawska ulica”. – Mnie może tej odpowiedzi w całości zacytować nie wypada, zaczynała się tak: „Cała Polska z was się śmieje…” – zaczął.
– Komuniści i złodzieje! – odpowiedział Joachim Brudziński (PiS), a tłum hasło szybko podchwycił. – I to jest cała prawda o tym, co dzisiaj dzieje się w Polsce. Ale nie trzeba się tylko śmiać, trzeba zwyciężać. Możecie na nas liczyć, damy radę. Zwyciężymy! – zakończył przemówienie prezes PiS.
– Jarosław Kaczyński zupełnie nie czuje tego, co się dzieje w tej chwili w Polsce, nie wyczuł ulicy. Nie wyczuł, że w sobotę może być znacznie więcej osób niż w niedzielę. Widać, że puściły mu nerwy i wszystkich poobrzucał obelgami, za które to obelgi powinien jako mężczyzna przeprosić – skomentował reakcję Kaczyńskiego Petru.
Ale prezes PiS o „najgorszym sorcie Polaków” mówił już w piątek w Telewizji Republika. – Żeby o gorszym sorcie powiedzieć w Polsce? Podzielić ludzi na dwa sorty, lepszych i gorszych? To naprawdę trzeba albo oderwać się od rzeczywistości, albo zapomnieć o polskiej historii – stwierdził dzisiaj lider Nowoczesnej.
Sondaż TNS dla „Wyborczej”: gwałtowny spadek notowań PiS, rośnie Nowoczesna
Połowę badania TNS przeprowadził w czwartek, połowę w piątek, czyli tego dnia, kiedy na nowo rozgorzała wojna rządu z Trybunałem Konstytucyjnym. Szefowa kancelarii premiera Beata Kempa wstrzymała druk wyroku Trybunału, ponieważ – w jej ocenie – jest on nieważny. Potem rzeczniczka rządu zapewniała, że wyrok będzie opublikowany. Ale po paru godzinach prezes PiS oznajmił, że jednak nie może zostać opublikowany.
Ankieterzy zmierzyli nastroje Polaków, które popchnęły ich na te oba marsze. Nasz sondaż pokazuje rozkład poparcia między partiami, a także wskazuje, jak Polacy oceniają pierwszy miesiąc rządów PiS i jego prezydenta. M.in. takie decyzje jak ułaskawienie przez prezydenta Dudę Mariusza Kamińskiego, zanim został prawomocnie skazany, i odmowa zaprzysiężenia sędziów Trybunału, co prawnicy nazwali zamachem władzy wykonawczej na sądowniczą. Sędzia Jerzy Stępień, były prezes TK, mówił: „To mi wygląda na zamach na trójpodział władzy”. Prof. Andrzej Zoll: „W Polsce skończyła się demokracja”.
Polacy w większości się z nimi zgadzają.
PiS spada, Nowoczesna rośnie
Nasz sondaż pokazuje gwałtowny spadek notowań PiS i ogromny skok Nowoczesnej. Na PiS chciałoby teraz głosować 27 proc., na Nowoczesną – 24 proc., na PO – 16 proc., na Kukiz’15 – 12 proc. Reszta pod progiem.
W badaniu TNS z początku grudnia PiS miał aż 42 proc., PO – 17 proc., a Nowoczesna – 10 proc. Skąd taka różnica w notowaniach PiS, zapytaliśmy dyrektor Urszulę Krassowską z TNS. – Kiedy tak wiele się dzieje w przestrzeni publicznej, każdy dzień może mieć istotny wpływ na wyniki. Oba badania różniły się też sposobem dotarcia do respondentów. Badanie wcześniejsze było prowadzone twarzą w twarz, a to dla „Wyborczej” – telefonicznie. W badaniach face-to-face możemy mieć do czynienia z pewnym rodzajem poprawności politycznej, badani chętniej się przyznają do popierania zwycięzcy. W badaniach telefonicznych ten efekt może być słabszy ze względu na większe poczucie anonimowości respondenta.
81 proc.: Politycy muszą przestrzegać prawa
Zadaliśmy respondentom jeszcze trzy pytania:
– Czy politycy zawsze muszą przestrzegać prawa, nawet wtedy, gdy jest ono sprzeczne z ich poczuciem sprawiedliwości, czy też politycy czasami mogą nie przestrzegać prawa, np. wtedy, gdy jest ono sprzeczne z ich poczuciem sprawiedliwości?
– Czy ostatnie działania prezydenta Andrzeja Dudy i większości sejmowej PiS można nazwać zamachem na demokrację, czy też prezydent Andrzej Duda i PiS działają w zgodzie z procedurami demokratycznymi?
– Czy prezydent Andrzej Duda jest politykiem samodzielnym i niezależnym, czy jest politykiem niesamodzielnym, zależnym od Jarosława Kaczyńskiego i PiS?
Chcieliśmy sprawdzić, co Polacy myślą o filozofii Jarosława Kaczyńskiego, w myśl której politycy nie zawsze muszą trzymać się litery prawa, jeśli sami oceniają, że to prawo jest złe (tak się właśnie dzieje w sprawie Trybunału Konstytucyjnego). Najpełniej tę myśl wyraził marszałek Kornel Morawiecki, mówiąc, że „nad prawem jest dobro narodu”.
81 proc. badanych tej filozofii mówi „nie”. Uważa, że politycy zawsze muszą przestrzegać prawa, nawet wtedy, gdy jest ono sprzeczne z ich poczuciem sprawiedliwości. 14 proc. – dopuszcza taką możliwość. 5 proc. nie ma zdania.
Poglądy w tej sprawie najsilniej zależą od partyjnych preferencji, choć nawet elektorat Kaczyńskiego i Dudy w większości (ponad dwie trzecie) nie godzi się na stawianie polityków ponad prawem. Wyborcy PO, Nowoczesnej czy Kukiza w 90 proc. protestują przeciwko stawianiu polityków ponad prawem.
Generalnie widać, że stosunek do prawa, jaki od ponad miesiąca prezentują PiS i Duda, najbardziej nie podoba się najmłodszym (83 proc. 20- i 30-latków twierdzi, że prawa trzeba przestrzegać zawsze), z wyższym wykształceniem (87 proc. w tej grupie) i z największych miast (83 proc.).
58 proc: Zamach na trójpodział władzy
O zamachu na demokrację prawnicy zaczęli mówić, gdy prezydent Duda, ułaskawiwszy Kamińskiego, poinformował sąd, że umorzył jego postępowanie przed sądem, a potem nie przyjął ślubowania od sędziów Trybunału, uniemożliwiając im tym samym orzekanie. Ta właśnie ingerencja władzy wykonawczej (Duda) we władzę sądowniczą (umorzenie procesu) i ustawodawczą (bo to Sejm, a nie prezydent wybiera sędziów TK) spowodowała, że prawnicy nazwali to zamachem na trójpodział władzy. 58 proc. się z nimi zgadza, 29 proc. – nie, 13 proc. nie ma zdania.
W tej sprawie elektorat Kaczyńskiego i Dudy myśli kompletnie inaczej niż większość Polaków. 82 proc. wyborców PiS i 67 proc. Dudy twierdzi, że i prezydent, i większość sejmowa działają legalnie.
Ale w obozie władzy i tu pojawia się pęknięcie. O zamachu na demokrację dokonanym przez Dudę i Kaczyńskiego przekonanych jest 9 proc. tych, którzy w październiku poparli PiS, i 20 proc. głosujących na Dudę w I turze.
Z analizy danych widać, że przekonanie o zamachu na demokrację rośnie wraz z wykształceniem (43 proc. badanych z wykształceniem podstawowym i 70 proc. – z wyższym). Silnie zależy też od miejsca zamieszkania – na wsi 49 proc. mówi o zamachu, w miastach – 63 proc., w tych największych, powyżej pół miliona mieszkańców – 70 proc.
Prezydent prezesa
Bardzo kiepsko w naszym sondażu wypada prezydent. Aż dwie trzecie badanych widzi Dudę jako polityka niesamodzielnego, zależnego od prezesa PiS. Nawet ci, którzy na niego głosowali – 32 proc. spośród nich – w naszym badaniu zakreślili odpowiedź, że nie jest niezależny.
A wyborcy PiS? 73 proc. twierdzi, że Duda to prezydent suwerenny i od PiS niezawisły, ale 22 proc. postrzega go jako podległego prezesowi PiS.
Przekonanie o zależności Dudy od Kaczyńskiego rośnie wraz z wykształceniem (55 proc. badanych po podstawówce i 79 proc. – z wykształceniem wyższym) i wielkością miejscowości (wieś – 60 proc., metropolia – 75 proc.).
Te fatalne oceny znajdują potwierdzenie w najnowszym badaniu CBOS (z 3-10 grudnia). W ciągu ostatniego miesiąca dwukrotnie urosła grupa źle oceniająca pracę prezydenta: z 20 do 40 proc. Ocen dobrych nie przybyło, jest ich 43 proc.
Sondaż TNS dla „Gazety Wyborczej” 10-11.12.2015, próba reprezentatywna, telefoniczna 1000 dorosłych Polaków.
Waszczykowski dla niemieckich mediów: „Trybunał Konstytucyjny nie jest sądem”
Minister Witold Waszczykowski (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)
– Nie dziwi pana oburzenie w kraju i zagranicą w związku z tym, że prezydent Andrzej Duda de facto nie uznaje wyroku TK, nakazującego zaprzysiężenie trzech sędziów wybranych przez poprzedni Sejm? – pytają w nim polskiego ministra niemieccy dziennikarze.
– My też mamy trójpodział władzy, ale Trybunał Konstytucyjny nie jest sądem, lecz ciałem politycznym, które rozstrzyga kwestie podejmowane przez inne instytucje w stosunku do konstytucji. Sędziowie są tam wybierani według kryterium politycznego – przekonuje Waszczykowski. I dodaje, że przy Trybunale „zaczęła majstrować” poprzednia władza w obawie przed przegraniem wyborów.
„Władza nie musi akceptować orzeczeń Trybunału”
– Jednak polska konstytucja nakazuje, że władza wykonawcza musi akceptować orzeczenia Trybunału – zauważają Niemcy.
– Nie, nie musi, ponieważ to jest wyrok Trybunału, który jest sędzią we własnej sprawie. Obecny Trybunał próbuje utrzymać błąd popełniony przez poprzedni parlament. To od uczciwości mediów zależy, czy będziecie pokazywać także błędy opozycji, czy w sposób propagandowy nas atakować i mówić o zamachu na demokrację i tworzeniu dyktatury – odcina się minister.
Niemcy również mają swój Trybunał Konstytucyjny. Liczy 16 sędziów, wybieranych na podstawie uzgodnień pomiędzy najsilniejszymi frakcjami w parlamencie. W drodze politycznego zwyczaju przyjęło się, że po opróżnieniu stanowiska sędziego wybranego z inicjatywy jednej partii przysługuje jej prawo do wybrania następcy. Kadencja sędziego Trybunału wynosi 12 lat, a sędziów w wyjątkowych przypadkach może odwołać tylko prezydent.