Szydło, 22.02.2016

 

Prof. historii KUL pięknie pokazuje ideologiczną papkę (groch z kapustą) w głowie Kukiza.

jednakWpewnym

Jeszcze prof. Wnuk

spotykamSię

 

26 milionów odszkodowania dla fundacji o. Rydzyka za geotermię

mw, pap, 22.02.2016
Jest ugoda między Nardowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i Fundacją Lux Veritatis; fundacja otrzyma ponad 26 mln zł odszkodowania za cofnięcia dofinansowania projektu geotermii toruńskiej.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Sprawa dofinansowania geotermii toruńskiej trwa od poprzednich rządów PiS, kiedy przyznano 27 mln zł dotacji fundacji Lux Veritatis o. Tadeusza Rydzyka na poszukiwania wód termalnych.

W połowie 2008 r., a więc już za rządów PO, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wypowiedział jednak umowę, wskazując na liczne wątpliwości dotyczące prawidłowej realizacji umowy. Mimo cofnięcia dotacji fundacja Lux Veritatis zdecydowała się na realizowanie przedsięwzięcia.

W 2009 roku zaczął się proces cywilny, który fundacja wytoczyła NFOŚiGW, żądając 27 mln zł odszkodowania za wypowiedzenie umowy.

Zobacz także

26milionów

wyborcza.pl

 

Panie Lechu, trzymaj się!

Jacek Żakowski, 22.02.2016

Lech Wałęsa - to o nim dzieci będą się uczyły jako o symbolu odzyskanej wolności. Czy był

Lech Wałęsa – to o nim dzieci będą się uczyły jako o symbolu odzyskanej wolności. Czy był „Bolkiem”, czy nie (Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta)

Lech Wałęsa to złożony fenomen. Na co dzień jest kapryśny i nieznośny. Każdy, kto ma dość lat, by go obserwować przynajmniej od roku 1980, wie to doskonale.
 

Z punktu widzenia żaby, takiej jak ja, trudno nie podziwiać Wałęsy jako kolosa, ale też trudno go lubić. Wałęsa niemal rutynowo popełniał najdziwniejsze głupstwa. Największe, które pamiętam, to hasło przyspieszenia, kiedy uwierzył braciom Kaczyńskim i ich otoczeniu, że musi niezwłocznie zostać prezydentem i wysadzić toczące się reformy w powietrze. Nie było lepiej, gdy siedząc w Belwederze, zrozumiał, jaką rolę odgrywa środowisko Kaczyńskich, i je od siebie odsunął. Za pierwszej „Solidarności” też wiele razy się gubił, potykał o własne nogi, mówił niemądre rzeczy, gdy czuł, że tłum chce je słyszeć.

Kiedy jednak na głowie Wałęsy lądowały los i honor Polski, wtedy był niezawodny. Drobne rzeczy paprał, ale Wielką Sprawę marszu do niepodległości konsekwentnie posuwał naprzód. Jak plątał się w codzienności, tak triumfował w wielkości. Gubił się na pagórkach, ale zdobywał himalajskie szczyty.

Był jednym z tych, którzy polityczną pamięć Grudnia ’70 przenieśli do Sierpnia ’80. Poprowadził strajk sierpniowy, tak że z lokalnego socjalnego buntu stał się on narodową rewoltą. W marcu 1981 r. dramatyczną decyzją wygrał dla Polski bezcenne dziewięć miesięcy wolności. Po stanie wojennym nie pękł, nie przeszedł na stronę władzy ani się nie wycofał, jak wielu przywódców i większość członków „Solidarności”. Tak wykorzystał ofertę Okrągłego Stołu, że gra pozorów mająca uratować komunę skończyła się upadkiem systemu i bloku sowieckiego. Jako prezydent doprowadził do wyjścia wojsk sowieckich z Polski. A kiedy przegrał wybory z Aleksandrem Kwaśniewskim, przekazał władzę, otwierając drogę do konsolidacji polskiej demokracji. Choć łatwo było uwierzyć, że powrót komuny do władzy jest niedopuszczalny.

Przy tych himalajskich szczytach wielkości Wałęsy i jego zasług dla Polski oraz świata niezliczone pagórki różnych jego błędów, słabości i małości mają dla normalnego człowieka znaczenie marginalne. Nie ma powodu, żeby o nich zapominać, ale są one teraz tak istotne jak pryszcz na nosie królowej Wiktorii. Trzeba być tragicznym moralnym i intelektualnym kurduplem, żeby dziś widzieć tylko lub głównie zabłocone pagórki słabości, a nie widzieć majestatycznych szczytów wielkości Wałęsy.

Oczywista jest dla mnie ciekawość historyków wywołana przez kartony gen. Kiszczaka. Pewnie są tam interesujące detale dziejów Polski. Nie dziwi mnie histeryczne wzmożenie części polskich mediów. Grupa trotylowa tak ma. Ale uśmieszki i głupstwa opowiadane przez najwyższych urzędników – od prezydenta przez wicepremierów po szefa dyplomacji – są groźne. Ujawniają niezdolność do widzenia świata w rzeczywistych proporcjach i do racjonalnej oceny rzeczywistości. A to w polityce stwarza największe zagrożenia.

Lech Wałęsa nie odegra już czynnej roli w polityce. Ale – czy ktoś tego chce, czy nie – to o nim dzieci będą się przez pokolenia uczyły jako o bohaterze, jako o symbolu odzyskania wolności. Nie da się go usunąć ani nikim innym zastąpić.

Panie Lechu, trzymaj się jak zawsze!

Zobacz także

panieLechu

wyborcza.pl

Tupot Nagich Mrówek

Jolanta Sacewicz, 20.02.2016

Trzech wpływowych senatorów USA napisało list do Szydło:

Trzech wpływowych senatorów USA napisało list do Szydło: „Wzywamy rząd do przestrzegania zasad demokracji”(fot. SŁAWOMIR KAMIŃSKI, MARKO DJURICA / REUTERS)

Podsumowując wymianę korespondencji między senatorami amerykańskimi i polskimi i patrząc na nią ogólnie, można powiedzieć krótko: pisowska klasa polityczna wykazała się analfabetyzmem w czytaniu treści dyplomatycznych zawartych pomiędzy wierszami. A list polskich senatorów do senatorów amerykańskich będzie na pewno używany w szkołach dyplomacji jako pomoc dydaktyczna i przykład niewyobrażalnej bufonady i politycznego faux pas.
 

JOLA SACEWICZ – dziennikarka, fizyk, matematyk, działaczka LGBTQ. Profesjonalistka politycznego PR. Mieszka z żoną w Dallas, Teksas.
Gdyby trzech senatorów PiS pojawiło się nago w amerykańskim Senacie, zrobiłoby to większe wrażenie niż ich list do amerykańskich kolegów, choć miałoby ten sam wydźwięk i ciężar gatunkowy.List napisali senatorowie PiS – Andrzej Kamiński, Antoni Szymański i Rafał Ślusarz. Adresatami listu są amerykańscy senatorowie, którzy 15 lutego napisali do premier Szydło: Ben Cardin, Nick Durbin i John McCain.W starym dowcipie mrówka idzie ze słoniem przez most i z dumą szepce: „Słoniu! Ależ my tupiemy!”. W swoim liście trzej senatorowie PiS tupią unisono z czwartą mrówką – premier Szydło – która wcześniej odpowiedziała amerykańskim słoniom w duchu: w Polsce demokracja ma się świetnie, zostaliście źle poinformowani, martwiąc się o nas, nie wtrącajcie się w nasze wewnętrzne sprawy w Polsce demokracja ma się świetnie, zostaliście źle poinformowani, martwiąc się o nas, nie wtrącajcie się w nasze wewnętrzne sprawy.Senatorowie PiS, łącznie reprezentujący prawie 850 tys. uprawnionych do głosowania, dali patriotyczno-narodowy odpór reprezentującym 26 mln wyborców amerykańskich – senatorom z Arizony, Illinois i Maryland. Powierzchniowo te trzy stany są półtora raza większe niż Polska.

Życiorysy naszych senatorów w Wikipedii są zwięzłe, gdy porówna się je z rozwleczonymi do wielkości broszur biogramami amerykańskich kolegów.

McCain vs. Kamiński

Senator McCain na swojej stronie internetowej zamieszcza o sobie tylko cztery zdania, takie najważniejsze: że wybrano go do Kongresu w 1982 roku, do Senatu w 1986 roku, nominowano na prezydenta Stanów Zjednoczonych w 2008 roku i że jest teraz szefem senackiej komisji obrony. Trzeba zajrzeć do innych źródeł, aby dowiedzieć się o nim czegoś więcej.

Okazuje się, że sama lista doktoratów honoris causa senatora McCaina zdaje się dłuższa niż życiorys senatora Andrzeja Kamińskiego, nauczyciela szkoły podstawowej i zasadniczej zawodowej w Dankowicach. Liczba książek, które napisał McCain, przewyższa listę pozostałych posad senatora Kamińskiego, który w życiu był też wizytatorem w kuratorium i radnym.

McCain był uznany w 1997 roku za jednego z 25 najbardziej wpływowych polityków w Ameryce. Senator Kamiński zaś był wiceprzewodniczącym sejmiku województwa śląskiego.

McCain ma medal „Purpurowe Serce”, a senator Kamiński jest członkiem wspierającym Ochotniczą Straż Pożarną. Światowe Forum Liderów nadało tytuł polityka roku McCainowi w 2007 roku, a senator Kamiński został wybrany skarbnikiem miłośników Dankowic. McCain jako jedyny obcokrajowiec dostał najwyższe odznaczenie Gruzji w 2010 roku, a senator Kamiński został prezesem zarządu diecezjalnego akcji katolickiej.

Cardin vs. Ślusarz

Senator Cardin przez 17 lat był w stanowym kongresie Maryland, 19 lat w Kongresie USA, a od 2006 roku jest w Senacie. Senator Ślusarz jest senatorem już drugą kadencję. Cardin ma dokładnie tyle samo doktoratów honoris causa ile senator Ślusarz dzieci. Obu senatorom bliska jest tematyka zdrowia. Senator Ślusarz jest lekarzem i zastępcą szefa ZOZ-u w Lwówku Śląskim. Cardin dowodzi amerykańskim programem czystego powietrza, jest komisarzem US Komisji Helsińskiej, specjalnym wysłannikiem do OBWE zajmującym się problemami antysemityzmu i nietolerancji. Jest najwyższej rangi senatorem w komisji spraw zagranicznych oraz ochrony środowiska i publicznego zdrowia.

Senator Ślusarz udziela się w komisji etyki dolnośląskiej izby lekarskiej we Wrocławiu. Cardin jest najwyższej rangi senatorem w podkomisji relacji zagranicznych ze wschodnią Azją i Pacyfikiem. Udziela się też w komisjach zajmujących się cyberbezpieczeństwem, międzynarodowym rozwojem i finansami.

Senator Ślusarz jest autorem konkursu dla młodzieży licealnej, byłym radnym w powiecie lwóweckim. Pracował w komisji obrony narodowej i zdrowia.

Durbin vs. Szymański

Senator Durbin z Illinois jest „drugim po Bogu” wśród demokratycznych senatorów – minority whip. W Senacie jest od 1996 roku. Senator Szymański jest bezpartyjny i w senacie zasiada po raz drugi. Od 37 lat jest kuratorem sądowym. Senator Durbin uznawany jest za najbardziej liberalnego wśród demokratów. W 2000 roku był brany pod uwagę przez Al Gora jako kandydat na wiceprezydenta USA.

Senator Szymański jest członkiem komisji ds. rodziny Konferencji Episkopatu Polski. Organizował kongresy o godność matki, ojca i dziecka. Przewodniczy komisji ds. rodziny.

Senator Durbin jest najwyższej rangi senatorem w komisji sprawiedliwości, komisji konstytucyjnej i środków na obronę. Senator Szymański jest członkiem zespołu ds. rodziny w komisji kościelno-rządowej.

Senator Durbin był nagradzany za swoją pracę na rzecz powstrzymania ludobójstwa i pokoju w Darfurze, wartą 600 mln dolarów medyczną pomoc Afryce na walkę z HIV/AIDS i walkę o prawa nielegalnych imigrantów w USA (tzw. DREAM Act). Jako jeden z 23 senatorów głosował przeciw wojnie w Iraku i zasłynął bardzo ostrym protestem przeciw torturowaniu więźniów.

Senator Szymański mocno zasłużył się w ruchach obrony życia i radach do spraw rodziny województwa pomorskiego. Senatora Szymańskiego odznaczył papież Benedykt medalem „Pro Ecclesia et Pontifice”.

Postscriptum

Podsumowując tę wymianę korespondencji i patrząc na nią ogólnie, można powiedzieć krótko: pisowska klasa polityczna wykazała się analfabetyzmem w czytaniu treści dyplomatycznych zawartych pomiędzy wierszami.

A list polskich senatorów do senatorów amerykańskich będzie na pewno używany w szkołach dyplomacji jako pomoc dydaktyczna i przykład niewyobrażalnej bufonady i politycznego faux pas.

piSmrówki

wyborcza.pl

 

Oto prawda o stu dniach rządu Beaty Szydło. Zrealizowali tylko 1 z 5 priorytetów. „A i to oszukując”

Kancelaria Premiera / Facebook

Wkrótce minie sto dni rządu Beaty Szydło, a to pierwsza okazja do powiedzenia „sprawdzam”. Jednak pierwsze wnioski wypadają druzgocąco dla PiS. Wystarczy spojrzeć na grafikę, którą w listopadzie udostępniła… Kancelaria Premiera. Rząd zrealizował tylko jedno z pięciu priorytetowych zadań.

– Premier Beata Szydło wygłosiła swoje #expose. Oto priorytety rządu. Podajcie dalej! – czytamy na Facebookowym profilu Kancelarii Premiera. Jednak program, którym chwalił się PiS na początku kadencji okazał się skuteczny wyłącznie pod względem sondaży – partia wciąż cieszy się dużym poparciem. Ale jeśli spojrzeć na tę grafikę, nie ma ku temu podstaw.

Grafika, ukazująca niewywiązanie się PiS z obietnic zyskuje popularność na Twitterze. – Nie zrealizowali, bo zgubiła teczkę,szukali i znaleźli u Kiszczaka w szafie ale zastępcza 😦 – napisała Ligia Krajewska. – Na wesołe „dzień dobry”. Obiecywali pięć, zrobili jedno (a i to oszukując) – skomentował zaś Konrad Niklewicz.

Swoje podsumowanie 99 dni rządu Beaty Szydło przygotowała .Nowoczesna. Dokument przygotowany przez ludzi Ryszarda Petru jest krótki, ale zarazem bardzo treściwy. Na 37 stronach .Nowoczesna zawarła wszystkie najbardziej kontrowersyjne i negatywne dla Polski działania i decyzje Prawa i Sprawiedliwości.

prosili

naTemat.pl

Wałęsa dla „Wyborczej”:Popełniłem w życiu pewne błędy, ale nie w tym temacie

TS, 22.02.2016

Lech Wałęsa - to o nim dzieci będą się uczyły jako o symbolu odzyskanej wolności. Czy był

Lech Wałęsa – to o nim dzieci będą się uczyły jako o symbolu odzyskanej wolności. Czy był „Bolkiem”, czy nie (Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta)

Jestem zupełnie spokojny – wiem, że prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw.
 

Jest człowiek, nie jeden zresztą, który może tę prawdę ujawnić. Kiedyś się umówiliśmy, że o pewnych sprawach mówić nie będziemy. Ja dotrzymuję słowa, ale jak ktoś będzie to ciągle ruszał, to nie będzie wyjścia – jak będę zmuszony, to wszystko powiem.

Nie zdziwię się, jeśli w tej teczce znajdą się jakieś napisane przeze mnie papiery. Kiedyś podczas rewizji, niestety, „wpadły” różne papiery, wśród nich mój osobisty opis wydarzeń grudniowych. Tam były nazwiska i relacje z różnych sytuacji. Wyobrażam sobie, że z tego można było zrobić piękne donosy.

Niewiele kto pamięta, że bezpieka zebrała też wszystkie moje ręczne pisma i podpisy w różnych zakładach pracy, w których pracowałem, a nawet z sądu, w którym walczyłem o pracę, gdy mnie wyrzucano. Zabrano stamtąd moje odwołania. Po co to wszystko było? No właśnie po to, aby skombinować to, co skombinowali.

Solidarni z Wałęsą
Już kilkuset solidarnych nadesłało nam swoje zdjęcia z Wałęsą. Wciąż otrzymujemy nowe – przyślij i Ty na listy@wyborcza.pl. Wybrane zamieszczamy w specjalnej galerii

.

Zobacz także

lechWałęsa

wyborcza.pl

 

Biało-czarny świat „Wiadomości”, czyli „dobre” informacje TV PiS

Agata Kondzińska, 22.02.2016

„Wiadomości” 16 lutego poprowadziła Danuta Holecka (Fot. TVP)

Co wieczór punkt 19.30 „Wiadomości” głoszą „dobrą zmianę”. Schemat najczęściej jest ten sam: rząd, który się stara, opozycja rozbita, która tylko przeszkadza, a w tle czai się kanclerz Niemiec ze swoją polityką siły i dominacji w Europie.
 

Schemat od czasu do czasu się chwieje. W minionym tygodniu za sprawą dokumentów dotyczących agenta „Bolka”, które wdowa po generale Kiszczaku przekazała IPN. Przy okazji zachwiała się też rzetelność sztandarowego programu informacyjnego telewizji publicznej. Prowadzący „Wiadomości” Krzysztof Ziemiec ogłosił: „Wiadomo, że materiały są autentyczne, co potwierdził grafolog”.

Grafolog dokumentów nie badał. Dlatego Ziemiec przeprosił za swoje słowa na Facebooku. Napisał, że to była nadinterpretacja i że „to nie przekłamywanie czegokolwiek” było jego intencją. I zapewnił: „Rzetelność zawsze była i jest dla mnie wyznacznikiem w dziennikarskiej pracy”.

O tym jednak widzowie „Wiadomości” już się nie dowiedzieli. Przeprosiny nie padły z anteny. W kolejnych materiałach było tylko stwierdzenie, że grafolog nie badał dokumentów, a ich autentyczność potwierdził archiwista IPN.

Codzienne oglądanie „Wiadomości” nie pozostawia złudzeń co do kondycji partii opozycyjnych. Praktycznie za każdym razem opozycja jest przedstawiana jako podzielona i skłócona. Jej działania reporterzy „Wiadomości” zawierają w dwóch słowach: „ulica” i „zagranica”. Ulica – czyli manifestacje. Zagranica – latanie na skargę do obcych na własny rząd. Stąd sugestie, że za listem trzech amerykańskich senatorów do premier Beaty Szydło, wyrażającym zaniepokojenie stanem polskiej demokracji, stali jacyś zdrajcy narodu.

„Wiadomości” rzadko mają wątpliwości i szybko wskazują winnych. Tak było z materiałem o praskim spotkaniu premierów Grupy Wyszehradzkiej, „która właśnie teraz zyskuje na znaczeniu w Unii”. Dziennikarze przypomnieli, że ostatnio „na drodze do środkowoeuropejskiej jedności stanęła Polska”, bo rząd Ewy Kopacz „poparł projekt Niemiec” dotyczący uchodźców. Ale zabrakło miejsca na wolty premiera Węgier Viktora Orbána, za które ganił go nawet Jarosław Kaczyński. Pewnie dlatego „Wiadomości” nie odnotowały jego ostatniej wizyty u prezydenta Rosji Władimira Putina.

„Wiadomości” dbają, by Polacy znali realny wymiar dobrej zmiany. Sukces policji w zatrzymaniu groźnego zabójcy Kajetana P. przedstawiły jako sukces rządu PiS. – Stało się też tak, bo mamy ustawę o policji, która daje możliwość wykorzystywania przepisów takich, które są narzędziami codziennej pracy policji – przekonywał szef MSWiA Mariusz Błaszczak.

Był to tydzień, gdy opozycja domagała się jego odwołania po sprawie komendanta głównego policji, ale o tym „Wiadomości” nie informowały.

Rozczarowany mógł być wicepremier Mateusz Morawiecki – jego plan dźwignięcia polskiej gospodarki z kolan tak szumnie i na lata zapowiadany w jednym tylko odcinku się zmieścił w kilku minutach. Zapewne dlatego, że ważniejsze w tym czasie było lżenie III RP sprawą sędziego Wojciecha Łączewskiego. Reporterzy przedstawiają go jako tego, który skazał nieprawomocnie b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego, dziś ministra w rządzie PiS.

Ale już nie podają, że ten sam sędzia nakazał prokuraturze raz jeszcze zbadać materiał dowodowy, gdy ta umorzyła śledztwo w sprawie organizacji lotów do Smoleńska. Mówił wtedy, że w aktach są zeznania osób, którym być może powinny zostać postawione zarzuty.

Co wieczór „Wiadomości” rysują świat czarno-biały: oni i my. Nie ma w nim odcieni szarości ani chwil słabości i zwątpienia.

Zobacz także

przezTydzień

wyborcza.pl

 

Za kompromis z Cameronem najwięcej zapłaci Polska

Tomasz Bielecki, 22.02.2016

Układ Wielkiej Brytanii z UE jest koniecznością, jeśli państwo ma zostać w Unii. Straci na tym Polska - odebrane zostaną zasiłki pozostającym w kraju dzieciom pracowników

Układ Wielkiej Brytanii z UE jest koniecznością, jeśli państwo ma zostać w Unii. Straci na tym Polska – odebrane zostaną zasiłki pozostającym w kraju dzieciom pracowników (KACPER PEMPEL / REUTERS / REUTERS)

Porozumienie UE z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem, które zawarto w piątek na szczycie w Brukseli, może przyspieszyć rozwarstwianie się Unii na różne kręgi płytszej bądź głębszej integracji. To dla Polski ryzyko, że będzie tracić znaczenie – bo rządy PiS nie pomagają w utrzymaniu się blisko decyzyjnego centrum Unii.
 

Polska musiała bodaj najwięcej zapłacić za kompromis UE z Cameronem, bo najpoważniejszym wyłomem w obecnych regułach Unii są cięcia zasiłków dla imigrantów na Wyspach. Ale jeśli to pomoże Cameronowi 23 czerwca wygrać referendum w sprawie dalszego członkostwa w UE, to będzie to warte tej ceny.

W Wlk. Brytanii pracuje legalnie ok. 800 tys. Polaków. Rząd Beaty Szydło zabiegał o łagodzenie cięć zasiłków, ale od paru tygodni było jasne, że gotów jest na częściową dyskryminację Polaków. Tuż po szczycie premier Szydło przekonywała, że – to będzie chyba główna „linia obrony” rządu – Brexit jeszcze bardziej pogorszyłby sytuację Polaków, bo wtedy ich praw na Wyspach już wcale nie broniłaby Bruksela. Jednak ważniejsze, że Unia bez kraju tak ważnego politycznie, gospodarczo i militarnie jak Wlk. Brytania stałaby się dużo słabsza (m.in. w relacjach z Rosją). A po Brexicie, jak w koszmarnym dominie, z Unii mogłyby zacząć odpadać kolejne kraje.

Dokładne zasady cięć muszą być przekute na przepisy zatwierdzone przez kraje UE i europarlament. Jeśli Cameron wygra referendum, wejdą w życie w 2017 r. Polacy, którzy przyjadą na Wyspy do 2024 r., będą mieć – przez pierwsze cztery lata pracy – zawieszoną sporą część zasiłków dla pracowników. Ponadto wszystkie kraje UE zyskają prawo, by nowo przybyłym imigrantom zmniejszać zasiłki na dzieci, jeśli zostawili je w kraju np. u dziadków. Od 2020 r. te redukcje świadczeń na dzieci objęłyby wszystkich – także Polaków, którzy już teraz pracują w Londynie, Amsterdamie czy Berlinie. W Polsce mieszka łącznie 100 tys. eurosierot, których rodzice przebywają za granicą w UE.

Sprawdzianem skuteczności premier Szydło w Brukseli będzie dokładny kształt przepisów o cięciach. Zasiłki dla dzieci zostawionych w kraju mają być dostosowane do kosztów życia i wysokości lokalnych świadczeń. Ale wedle jakiego przelicznika? Czy Polak jadący do Londynu dopiero w 2024 r. ma być zasiłkowo dyskryminowany tak samo jak ten zaczynający tam pracę w 2017 r.? I jak przeciwstawić się pokusom innych krajów UE, które – skoro już ugoda z Cameronem złamała równościowe tabu – mogą za jakiś czas zażądać ograniczeń innych socjalnych praw należnych unijnym imigrantom?

Wedle sondażu dla „Mail on Sunday”, który przeprowadzono już po szczycie, ok. 48 proc. Brytyjczyków zadeklarowało poparcie dla pozostania w UE, a 33 proc. chce Brexitu. Ale stanowczo za wcześnie na optymizm, bo sondaże są od miesięcy chwiejne, a to dopiero początek kampanii.

Cameron w 2013 r. obiecał referendum, by podreperować jedność torysów podzielonych co do postrzegania Unii. To dla tych partyjnych pobudek, niewspółmiernie przyziemnych w stosunku do podjętego przezeń ryzyka Brexitu, obcesowo zaszantażował resztę UE – „ustępstwa albo do widzenia”. Sam sztucznie rozdymał problem unijnych imigrantów. A teraz trzeba przyznać, że uzyskane w Brukseli cięcia zasiłków, wyłączenie Londynu ze zobowiązania do dalszej eurointegracji, dodatkowe procedury wykuwania kompromisów z eurolandem czy „czerwona kartka” (projekty dyrektyw mogą być zablokowane głosem 55 proc. parlamentów UE) to nie jest radykalne „poluzowanie” członkostwa Londynu w UE. A przecież tym Cameron długo łudził swych eurosceptycznych wyborców.

Zapewne aż sześciu ministrów z rządu Camerona będzie za Brexitem. Wczoraj się zanosiło na to, że dołączy do nich burmistrz Londynu Boris Johnson. Dlatego teraz przed premierem trudne zadanie – sprawić, by kampania nie skupiła ani na pobocznych tematach (jak często bywa z plebiscytami), ani nawet na ugodzie z Brukseli, lecz na rzeczywistych, ogromnych plusach unijnego członkostwa dla Wlk. Brytanii.

Zobacz także

jużWiadomo

wyborcza.pl