Marcin Kierwiński (PO) o wczorajszej miesięcznicy smoleńskiej w Warszawie.
Dla Kaczyńskiego każda miesięcznica jest jak dzień świstaka. Co miesiąc jesteśmy do czegoś bardzo blisko i właśnie powstajemy z kolan. Co robiliśmy więc na tych kolanach przez ostatnie dwa lata?
Co zaskakujące Kaczyński podjął temat ostatnich animozji w stosunkach z Izraelem. Kaczyński wie, że konflikt służy zarówno rządzącym w Izraelu, jak i jego partii. Co ważne, przypomina jednak o swoim dystansie do antysemityzmu. Mówił: „Dziś wrogowie Polski, można powiedzieć, że dzisiaj diabeł podpowiada nam pewną bardzo niedobrą receptę, pewną ciężką chorobę duszy, chorobę umysłu – tą chorobą jest antysemityzm. Musimy go odrzucać, zdecydowanie odrzucać. Ale to nie oznacza, że mamy przyznać rację tym – wszystko jedno, czy to Żydzi, czy Polacy, bo Polacy niestety też często dzisiaj obrażają swój własny kraj”.
Kaczyński wskazał wyborcom kolejnego wroga, wskrzeszając tlące się uprzedzenia. Nowy wróg, to dla PiS wróg idealny – wróg przebiegły, cierpliwy, trudny do identyfikacji. Nowe „dominujące środowisko” może czaić się wszędzie. Prawo i Sprawiedliwość w imię walki z „pedagogiką wstydu” utrwala „pedagogikę cierpienia”. W zamyśle tego Polska, jako jedyny kraj chce przyjąć postawę ofiary. Kraju, któremu wolno więcej, który z racji cierpienia ma zawsze moralną rację.
„Schody do nikąd! Przecież to idiotyczne i niepraktyczne” – ocenił Tytus monument przedstawiający schody, na końcu których nie ma już nic…. „Niepraktyczne, ale odkrywcze. Na to mógł tylko wpaść wybitny umysł, a nie prosty przedszkolak” – odpowiedział mu ktoś ze zgromadzonych wokół schodów.
Bezsensowne, dziwne, zagadkowe? Ależ skąd. Jest to po pierwsze, wierna scenka ze starej komiksowej serii „Tytus, Romek i A’Tomek”, autorstwa Henryka Jerzego Chmielewskiego, popularnego Papcia Chmiela. Po drugie wyraźna, choć może szokująca inspiracja dla twórcy pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej.
Trudno się oprzeć takiemu wrażeniu przyjrzawszy się projektowi monumentu, który lada dzień ma powstać na Placu Piłsudskiego w Warszawie.
Obłożony ma być ciemnym kamieniem i przypominać schody do nieba. Z jednego boku ma być umieszczona tablica poświęcona ofiarom.
Ta „nowatorska” koncepcja artystyczna różni się od pomysłu Papcia Chmiela w zasadzie jedynie kolorem i tym, że schody „smoleńskie” zaczynają się dopiero na pewnej wysokości. Wcześniej jest płaska płyta. Jak komentują internauci to tylko po to, by wędrówka po schodach nie kończyła się jak w komiksie, niekontrolowanym lotem w przepaść.
Trudno się dziwić reakcji internautów, którzy z łatwością „dokopali” się do pierwowzoru i na autorach nie pozostawiają suchej nitki. Większość stwierdza, że znając fantazję rodaków wiele zakrapianych imprez będzie się kończyć bieganiną po monumencie. Inni śmieją się, że dodatkowo brak barierek ma symbolizować lekceważenie procedur bezpieczeństwa. Nade wszystko zarzucają artyście żałosny plagiat, co oznacza zasadniczą trudność w znalezieniu choćby kilku różnic między kopią, a oryginałem. Trudno się ich doszukać w tym przypadku.
—