Adamowi Hofmanowi beknie się za braki 100 tys. zł w deklaracji majątkowej. Tak ochoczo zawiesił swoje członkostwo w klubie parlamentarnym i w PiS, bo wie czym to dla niego grozi.
Na razie wypada z gry i zarządzania medialnym przekazem PiS – a to bardzo dużo. On decydował o wysyłaniu PiS-owców do mediów, teraz te frukta mu uciekły. Uciekła władza wśród posłów PiS.
Konsekwencje zawieszenia mogą być o wiele większe. Nie jest już przy uchu prezesa, nie może tego i owego mu szepnąć. Niedługo wybory i – to jest najgorsze – może się nie znaleźć na listach. A takie odcięcia od łatwej gotówki oznacza paraliż w budżecie domowym, gdy żyło się na wysokiej stopie z dwoma samochodami w garażu, BMW i porsche.
To mogą być straty Hofmana. Tego się boi, będzie wszystkimi pazurami trzymał się swojej wersji o bagatelizowaniu podatku od 100 tys. zł – „błąd podatkowy o małej wartości”.
Broni go agent Tomek. Ten jest w jeszcze gorszej sytuacji. Niedługo o tym powinniśmy usłyszeć. Tomek twierdzi, że w stosunku do Hofmana: ” to nieczysta gra, mająca na celu odwrócenie uwagi od patologii korupcyjnych w rządzie Donalda Tuska”.
Zaraz agent Tomek będzie musiał wyjaśnić, jak doszło do rozbicia porsche cayenne w środku Warszawy. „Fakt” ocenia samochód na wartość rzędu 500-600 tys. zł. Mało? Gdzie te pieniądze ukradł?
Darmozjady z PiS korumpują i kradną, jak mogą, mimo że nie są u władzy. Co by było, gdyby rządzili? Strach pomyśleć.
Szef CBA Paweł Wojtunik przypomina PiS-owcom, iż „CBA nie ma żadnej barwy politycznej. Wikłanie Biura w politykę jest stanowczym nadużyciem. Kontrole są prowadzone systematycznie i wynikają z rutynowych analiz i oświadczeń majątkowych”. Nie mogą tego pojąć zakute pały, bo ich były szef CBA Mariusz Kamiński, jest wiceszefem PiS.
Hofmanowi i agentowi Tomkowi grunt się pali, a nawet tyłek jest przypiekany. Szachrują państwo, ale te dobierze im się do skóry. Tak było pięknie: samochody, dziwki. A może dojść do tego, że Hofman i agent Tomek będą zapieprzać per pedes, albo tramwajem.