Kaczyński i jego kołki

Trzy teksty Waldemara Mystkowskiego.

Pisowska gra nie jest obliczona na żaden dialog ani dogadanie się z kimkolwiek.

Mamy prawo się śmiać z tego, że Jarosław Kaczyński – chory na kolano – uskutecznia na Mierzei Wiślanej filozofię PiS: do trzech kołków sztuka. Bo trzeci raz wbijana jest łopata w przyszły przekop, choć nie ma dokumentacji na budowę, nie rozpisano żadnego przetargu, zaś ekonomiści uważają, że inwestycja zwróci się za 500 lat.

Pisowskie teatrum trwa, żaden Bareja tego by nie wymyślił, a Mrożek poległby przy tak kreowanej przez PiS grotesce. Mateusz Morawiecki naprawia swój wizerunek za państwowe pieniądze – 40 baniek (milionów) popłynie do jakiejś stajni wyścigowej, bo Morawiecki cieszył się na taśmie z podsłuchu w „Sowie…”, że Robert Kubica złamał rękę.

PiS jednak przymierza się do długiego trwania przy korycie. Politycy tej partii władzy nie oddadzą ot tak za pomocą kartki wyborczej, gdy przegrają. Testują różne metody, jak choćby w wypadku Hanny Zdanowskiej, która ma być pozbawiona funkcji prezydent Łodzi i zastąpiona komisarycznie. Możliwe też, iż jej nazwisko zostanie wykreślone z kart do głosowania, które są drukowane.

PiS zaczął myśleć o stworzeniu struktur własnej oligarchii, która będzie kształcona na „swoich” uczelniach, do takich zalicza się toruńska szkoła Rydzyka. Narodowy Bank Polski przeznacza na podyplomowy wydział ekonomiczny 246 tys. zł w tym roku, aby wykuwać patriotyczne kadry od finansów.

Student uiszcza czesne tylko w wysokości 500 zł, resztę pokrywa państwo zarządzane przez PiS. Nie każdy jednak może uczyć się u Rydzyka, musi mieć zaświadczenie o czystości wiary od swojego proboszcza. I wcale nie jest to taki drobiazg, jakby się wydawało. Do takiej pomocy państwa będą mieli dostęp tylko niektórzy, a więc mamy do czynienia z segregacją ze względu na wiarę. Przede wszystkim studenci będą podlegali weryfikacji politycznej wg strychulca PiS.

Z takimi kadrami, których kariera zależna będzie od władzy, można nie kłopotać się jakimiś niezależnymi fachowcami. Tak tworzone państwo nie może być otwarte, dlatego realizowany jest program wycofywania się Polski z Unii Europejskiej.

Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans na zwołanej po raz szósty (szósty kołek) Radzie UE od chwili wszczęcia postępowania z art. 7 traktatu o UE o stanie praworządności w Polsce powiedział: – „Polskie władze nie wykorzystały naszej skargi do TSUE, by wstrzymać nominacje sędziów Sądu Najwyższego. Przeciwnie, Polska przyspieszyła”.

PiS przyspiesza demolowanie Sądu Najwyższego, wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański podczas zamkniętej debaty bezczelnie w oczy kłamał, iż nowi sędziowie Sądu Najwyższego zostali zaprzysiężeni na nowe miejsca, a nie na miejsca zwolnione wbrew Konstytucji przez przeszło 20 sędziów i kwestionowane przez Komisję Europejską.

Pisowska gra nie jest obliczona na żaden dialog ani dogadanie się. Będą trwać przy swoich niepraworządnych racjach. Komisji Europejskiej się znudzi i wszczęte zostaną sankcje, a wówczas Kaczyński powie: adieu, Unio. Tak wygląda filozofia kołków, niestety ciosanych na naszych głowach.

Premier zyskuje wizerunek człowieka, który nie ma ludzkich odruchów.

Jedyny nasz kierowca jeżdżący w Formule 1 Robert Kubica nie dorósł do patriotyzmu Mateusza Morawieckiego, a przynajmniej nie cieszył się jego sympatią, gdy jeszcze nie uległ wypadkowi. Taśma z podsłuchu z „Sowy & Przyjaciele” odkrywa psychologiczną prawdę o premierze. Już wcześniej poznaliśmy jego knajacki język – kiedyś nazywany: spod budki z piwem – a teraz także brak empatii do ciężko poszkodowanego kierowcy. W tym kontekście zrozumiałe jest, iż Morawiecki ma gdzieś niepełnosprawnych, którzy protestowali w Sejmie oraz głodujące pielęgniarki.

Ależ bezwzględnym okazuje się być człowiekiem. Gdy Kubica uległ wypadkowi, a przed wypadkiem załatwiono jego przejście do teamu Ferrari, Morawiecki cieszył się jak dziecko, że jednak do tego nie dojdzie: – „Na szczęście złamał rękę, raz, drugi”. Taka radość zapanowała u Morawieckiego, ówczesnego prezesa BZ WBK, który to bank w wyniku sprzedaży stał się częścią hiszpańskiego banku Santander. Morawiecki, aby udokumentować swoją niechęć do polskiego kierowcy musiał puścić wiązankę przekleństw: – „Nie chcę, k…a, pięć dych co roku płacić. Sp…aj…”.

Myślę sobie, że Kubica mimowolnie może się cieszyć. Po wypadku długo nie było wiadomo, czy wyjdzie z niego cało i czy wróci do swego ulubionego sportu, wszak ciągle o to walczy. Morawiecki w niechęci do sponsorowania polskiego sportowca mógł postąpić iście filmowo – przecież lubi Chucka Norrisa, który w reklamie nabierał klientów banku: „ludzie są tacy głupi, że to działa” – i wysłać kogoś do szpitala albo sam podjąć się zadania wyrwania rurek i wenflonów, które ratowały Kubicy życie. Przesadzam? Nie bardzo, acz to figura narracyjna.

Postać Morawieckiego wygląda na coraz bardziej przerażającą. Z zimną krwią kłamie, jest zdecydowanie w tym lepszy od samego prezesa Kaczyńskiego, zyskuje wizerunek takiego człowieka, który nie ma ludzkich odruchów. To ktoś odhumanizowany, nie tylko na bakier z odczuciami patriotyzmu, które winny budzić empatię do Kubicy, a przejmowała się nim cała Polska.

W słowach Morawieckiego odczuwam zgrzyt nienaoliwionych nożyc używanych przez postać z horroru Freddy’ego Nożycorękiego. „Chrum-chrum” – zdaje się zgrzytać Morawiecki („k…a, sp…aj”), aby zrobić krzywdę tym, których napotka na swojej drodze. Pamiętacie jego zachowanie, gdy raz spotkał się z protestującymi niepełnosprawnymi w Sejmie? Nie patrzył im w oczy – jak to Nożycoręki – był zimny, a niepełnosprawni mieli nieprzyjemne odczucia. Nożycoręki obecnie ma narzędzia, aby dobrać się do całej Polski, a nie tylko do Roberta Kubicy, zrobić nam kipisz i horror – „k…a, sp…aj”.

Grunt to mieć strategię na życie. PiS taką ma – żyć w kłamstwie. Politykom nie przeszkadza taka amoralność, a jak jest z elektoratem partii Kaczyńskiego? Czy to ci spośród Polaków, którzy żyją w kłamstwie rodzinnym, towarzyskim, zawodowym? Jeszcze inaczej: jak ktokolwiek z nas czułby się w towarzystwie kłamcy, miał za przyjaciela chronicznego oszusta? Wydaje mi się, że z kimś takim nie można przebywać, ja nie napiłbym się piwa, bo po pierwszym łyku zwróciłbym.

Kłamcy są zdani na przebywanie wśród swoich, zdani na swoja małość, odizolowanie od innych i od świata. I to jest sposób uprawiania polityki przez PiS. Człowiek wyalienowany, alternatywny zaproponuje innym tylko taki surogat, namiastkę rzeczywistości – nierzeczywistość. Joachim Brudziński –  którego poziom intelektualno-emocjonalny raczej znamy – użycie policji podczas Marszu Równości w Lublinie tłumaczy agresją obydwu stron. Na Twitterze określił to: „chuliganeria jednej i drugiej strony”.

Faszyzujące bojówki, które zaatakowały legalny pokojowy marsz zrównuje poprzez relatywizm moralny swój i swojej partii i tzw. symetryzm, który w tym wypadku da się zobrazować narracją: gdy bandyci napadną twój dom, to jest także twoja wina, bo mogłeś mieszkać pod innym adresem.

Brudziński usprawiedliwia napastników, staje się ich adwokatem – gdyby uczestnicy marszu nie chcieli emancypować się, nie zostaliby napadnięci. „Siła” takiej argumentacji relatywistycznej wskazuje kogo stronę trzyma Brudziński.

W polityce nie jest tak, że dowolnie mogę sobie intepretować zjawisko społeczne, gdyż fałsz nazywania, wywróci uprawianą politykę, a tak dzieje się obecnie z Polską, którą partia Kaczyńskiego wywraca.

Co tam Brudziński, jego zdolności ograniczają się tylko do takiego poziomu tweetowania, na jaki go stać, ale Mateusz Morawiecki jest premierem, który wywraca Polskę i właśnie mam problem po przecinku. Jak mam napisać: … bo jest amoralny, bo ma wywrócony na nice rozum, bo jego system wartości jest bezwartościowy, bo kieruje się interesem własnym, jak owi wyżej wymienieni bandyci, jak złodzieje?

Morawiecki jest wyjątkowego formatu kłamcą, codziennie daje się poznać ta jego cecha charakteru. W Krakowie był powiedzieć: „Jedną z chorób III RP była wyprzedaż majątku, w tym wyprzedaż mediów”. Czyżby podobał mu się PRL, gdzie wszystko było własnością państwa, a może chciałby upartyjnić niezależne media, upisowić.

Kaczyński Morawieckiego upartyjnił. Przecież na taśmie z podsłuchu z „Sowy…” Morawiecki jest kimś zupełnie innym. Dlaczego tak się stało, że Kaczyński go przerobił na kaczyzm, pisizm? Jedna z odpowiedzi jest: Morawiecki jest z plasteliny, nie ma kręgosłupa.

A co do tych wyprzedaży mediów. Porozumieniu Centrum – pierwszej partii Kaczyńskiego – w wyniku prywatyzowania mediów publicznych, w tym gazet, przypadł najlepszy kąsek, mianowicie najlepiej sprzedająca się gazeta „Ekspress Wieczorny”. I co zrobił Kaczyński? Sprzedał ją szwajcarskiemu konsorcjum medialnemu Marquarda. M.in. na tym zbudowany jest majątek PiS, spółka Srebrna.

Zakłamana polityka wywraca wszystko, polityków, którzy ją uprawiają – ale to mniejsza, ich sprawa, jeżeli chcą leżeć w moralnym rynsztoku – wywraca jednak państwo. I taką nam fundują Polskę, wywróconą, wyalienowaną, kraj coraz bardziej wyrzucany z Zachodu, z Unii Europejskiej, bo kto chce przyjaźnić się z takim potworkiem moralnym.

1 comments on “Kaczyński i jego kołki

  1. Hairwald pisze:

    Reblogged this on Holtei i skomentował(a):
    Czyżbysmy wreszcie widzieli na horyzoncie koniec władzy PiS. Wybory to zweryfikują. Jeżeli PiS osiągnie kiepski wynik, zacznie się wzajemne oskarżanie – rebelia w PiS.

    Polubienie

Dodaj komentarz