Morawiecki nie potrafi sporzeć w oczy niepełnosprawnym

Okazuje się, że PiS zabrało pieniądze zabezpiecznone przez Platformę Obywatelską dla niepełnosprawnych.

Mateusz Morawiecki zaproponował opodatkowanie najbogatszych Polaków, aby pomóc rodzicom osób niepełnosprawnych.

A w listopadzie poprzedniego roku Morawiecki kłamał jak najęty.

Strajkująca w Sejmie Iwona Hartwich skomentowała pomysł Mateusza Morawieckiego ws. opodatkowania najbogatszych Polaków, aby wspomóc rodziców osób niepełnosprawnych.

Krystyna Pawłowicz (PiS) skrytykowała Andrzeja Dudę za pojawienie się dzisiaj w Sejmie. W czasie wymiany zdań z internautami nazwała strajkującą matkę niepełnosprawnego dziecka „lanserką”.

Od kilku dni w Sejmie protestują rodzice dzieci niepełnosprawnych. Mateusz Morawiecki przyszedł do nich z wziętymi chyba z sufitu propozycjami. Ich postulaty zamierza spełnić za pomocą tzw. daniny solidarnościowej, czyli tak naprawdę podwyższenia podatków. A przecież to on i cały PiS twierdzą, że budżet państwa ma się świetnie. Dlaczego więc nie przeznaczyć pieniędzy dla opiekunów osób niepełnosprawnych?

A może dlatego, że są „pilniejsze” wydatki? Tego samego dnia, kiedy Morawiecki był w Sejmie na spotkaniu z protestującymi, nieopodal parlamentu, w ogrodach Ministerstwa Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak prezentował założenia nowego konkursu architektonicznego z okazji 100-lecia Niepodległości.

W całej Polsce ma stanąć ponad sto multimedialnych pomnikowych ławek, odtwarzających fragmenty Marsza I Brygady, a także treść deklaracji marszałka Józefa Piłsudskiego dotyczącej notyfikacji państwowości polskiej z listopada 1918 roku. To nie koniec – ławeczki będą też sprofilowane w zależności od miejsca, w którym staną. – „W Gdańsku będziemy mogli usłyszeć o armii Hallera, w Poznaniu o powstaniu wielkopolskim, a na Śląsku o powstaniach śląskich” – wychwalał ten pomysł szef MON. Błaszczak zamierza wydać na te „cuda” 5 milionów złotych!

Waldemar Mystkowski pisze na temat Morawieckiego „pomagającego” niepelnosprawnym.

Andrzej Duda przyjechał do protestujących w Sejmie rodziców osób niepełnosprawnych z jednym pijarowskim celem, przez siebie wyartykułowanym: – „Jeśli protestujący w Sejmie rodzice chcą wrócić do domu, mogą spokojnie wrócić. Będę się ich sprawą zajmował, dopóki nie będzie załatwiona”. Czyli wyprowadzić rodziców, aby dali święty spokój władzy PiS.

Duda przyjechał, aby protestujących wyprowadzić w pole. Prezydent usłyszał Iwonę Hartwich z Komitetu Protestacyjnego Rodziców Osób Niepełnosprawnych: – „Panie prezydencie, czy 900 zł w portfelu takiej osoby, czyli 150 zł zasiłku rehabilitacyjnego, które jest od 13 lat i renta socjalna tak naprawdę głodowa, która wynosi 744 zł ma wystarczyć na godne życie takich osób”.

Na poparcie słów matki usłyszał siebie z filmiku z kampanii prezydenckiej, gdy mówił, że spotkał się z matkami osób niepełnosprawnych i od nich „usłyszał kilka niezwykle bolesnych zdań o tym, jak się im w Polsce żyje, o tym, że musiały protestować”. Ten filmik spokojnie można zatytułować: „Tak wygląda i mówi hipokryta”. Duda miał się więc z pyszna, po czym wziął nogi za pas.

Następnie zajął głos premier Mateusz Morawiecki, który zaczyna być całkiem sprawny w pisowskie klocki. Jeszcze nie przebrzmiała jego „piątka Morawieckiego” z konwencji PiS, którą całkiem trafnie nazwał Jacek Rostowski „zupą nic”, a ja szukam innych dietetycznych odpowiedników – zupą na gwoździu, z chaplinowska zupą z sznurowadła albo po naszemu: kartoflanką.

Morawiecki poszedł wypróbowaną ścieżką. Najpierw ogłosił chęć zmiany Konstytucji (curiosum) i daninę solidarnościową, która polega na tym, że ci, co mają dadzą tym, co potrzebują. Czyli chce opodatkować Polaków – nadużywając ważnego słowa „solidarność” – na rzecz rodziców osób niepełnosprawnych, aby „najlepiej zarabiający mogli w niewielkim stopniu zostać opodatkowani po to, żeby złożyć się na tych najbardziej potrzebujących”. Miłosierdzie polegające na sięgnięciu do kieszeni innych, aby ogłosić, jacy to są chrześcijańscy, empatyczni koniecznie z plusem. Łaska+. A w istocie to Złodziejstwo+.

Najpierw pomyślałem, że nagrody ministrów, wiceministrów, działaczy PiS, prezesa Kaczyńskiego (ochrona jego kosztuje ok. 1,5 mln zł) przetransferują ze swoich kont na potrzeby niepełnosprawnych. Lecz cyknąłem się, przecież kradną nam demokrację, to dlaczego swoje łapska nie mieliby wsadzić do cudzych kieszeni.

Jeszcze istnieje możliwość, iż Czartoryscy przypomną sobie, że ich ród był arystokratycznie szlachetny i odeślą z Liechtensteinu podarowane im przez wicepremiera Piotra Glińskiego 100 mln euro, albo – nowa szykuje się afera – wycofane zostanie 28 mln zł, które ludzie Macierewicza z Polskiej Grupy Zbrojeniowej wytransferowali na lobbing do szemranej firmy w USA (pisze o tym „Daily Beast”).

Można też zadać sobie pytanie, czy w finansach państwa zdarzyła się jakaś katastrofa? Jeszcze tydzień temu Morawiecki mówił o obniżeniu niektórych podatków, a teraz chce wprowadzić nowy.

Morawiecki i minister Rafalska też mają jeden cel – wyprowadzić w pole protestujących. Proponują przygotowanie stosownego projektu ustawy do połowy maja, bo nie chcą pisać go „na kolanie”. A jak pisane były ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, ustawy sądowe i o IPN? Hę?

Ale protestujący nie godzą się na tę kartoflankę PiS. Na razie. Wszak PiS w te klocki jest biegłe, wyprowadzili w pole i złamali lekarzy rezydentów.

Tamara Olszewska na koduj24.pl pisze o rozdawnictwie PiS.

Rozdawnictwo socjalne to najkrótsza droga do rozwoju społeczeństwa roszczeniowego i biernego zawodowo.

Kolejny sondaż – tym razem IBRIS-u – i PiS znowu traci cenne punkty procentowe. Za kilka miesięcy wybory samorządowe, a tutaj taka wpadka? Rzuciło się więc kierownictwo partii rządzącej do ataku i na uszach stają, byle tylko przypomnieć wyborcom, jacy są wspaniali, sumienni. Pokazać, że tylko oni mogą stworzyć z Polski potęgę i zaspokoić pragnienia swego elektoratu.

Ruszyli więc w trasę politycy PiS-u, przemieszczają się godnie przez miasta, miasteczka i wsie, by jak najszybciej dotrzeć ze słowem prezesa pod strzechy, by rozniósł się głos prawa i sprawiedliwości po ulicach, uliczkach, parkach, wszędzie, gdzie tylko się da.

Pierwsze „czarowanie” miało miejsce na konwencji partii. PiS jak święty Mikołaj wyciągnął wielki worek z obietnicami i zaczął rozrzucać je między lud. Tym to, tamtym tamto, a innym jeszcze coś innego. I zrobiło się tak przyjemnie, wręcz sielsko, anielsko. Dzieciaczkom po 300 zł na wyprawkę szkolną. Jeden z tatusiów, który ma 16–tkę dzieci aż się rozczulił na tę wieść. Wreszcie będzie mógł kupić swoim pociechom lepsze tornistry, zeszyty itp. Zapomniał jednak o cenach podręczników. Z tego, co wiem, ich koszt znacznie przekracza 300 zł. Zapomniał też zapewne o programie poprzedniej władzy, w którym wszystkie podręczniki dla ucznia były za darmo. Programie, który został wyrzucony przez PiS do kosza. A może nie pamięta o „takich drobiazgach”, bo wspomagany był przez pomoc społeczną i to ona wzięła na siebie główny ciężar wyposażenia jego dzieci do szkoły?

Obiecywano też „cuda wianki” kobietom. Za urodzenie drugiego dziecka, ale tylko w ciągu określonego przez PiS czasu, dodatkowa kasa. Rozumiem więc, że za kolejne dzieciaczki żadnych bonusów władza nie przewiduje. A co z tymi, którzy spóźnią się z przyjściem na świat i przekroczą wyznaczony termin o jeden lub dwa dni, a nawet tylko o parę godzin? Pewnie wielka i soczysta figa. Oprócz tego darmowe leki dla kobiet w ciąży. Ciekawe, czy to będzie taka lista jak dla seniorów po 75. roku życia. Starszolatki płacą jak za zboże, bo leki z listy to tylko takie, których z reguły lekarze swoim pacjentom nie przepisują. Padła też obietnica emerytur dla kobiet, które poświęciły się wychowaniu czwórki dzieci i więcej. Piękna sprawa, tylko szkoda, że nie towarzyszy jej żaden program aktywizacji zawodowej, np. regulowany czas pracy, możliwości zarobkowania w domu, dofinansowanie żłobków i przedszkoli przy zakładach pracy, zwiększenie liczby dni do wykorzystania w opiece nad chorym dzieckiem itp. Władza nie ma zupełnie pojęcia, że rozdawnictwo socjalne to najkrótsza droga do rozwoju społeczeństwa roszczeniowego i biernego zawodowo. No, ale co ja tam wiem, nie jestem politykiem, więc zapewne się nie znam i tyle.

Była też mowa o seniorach, którzy o niczym innym nie marzą, jak tylko o sprawnie działających świetlicach i życiu kulturalnym. Przedsiębiorcy też pewnie zaczną całować ziemię, po której chadza prezes Kaczyński za projekt obniżenia CIT i zmniejszenie opłat do ZUS. Może już mnie demencja starcza ostro atakuje, ale z tego, co pamiętam, to niewiele firm leci na CIT-ie, a składki do ZUS-u to chyba w ubiegłym roku zostały podwyższone o 5% i wyniosły prawie 1200 zł miesięcznie.

Po konwencji politycy PiS ruszyli w teren. Nawet sam Jarosław Kaczyński opuścił zacisze domowe i pojawił się w Trzciance, gdzie wygłosił płomienne przemówienie. Oczywiście, zaczął od tego, że poprzednia władza nie zrobiła niczego dla społeczeństwa, twierdząc, że to niemożliwe, że się nie uda itp. Wie, że takie kłamstwa trzeba wbijać ludowi na okrągło, by w końcu stały się prawdą. Potem był czas na chwalenie się. Padły słowa o pełnym budżecie, a nikomu ze słuchających nie wpadło nawet do głowy, że to nie zasługa rządzącej partii, tylko i poprzedniej władzy. Było o 500 Plus i wszystkich tych dobrodziejstwach, którymi PiS obdarował swoich wiernych wyborców. Ble ble ble…

Była też mowa o Polsce, która ruszyła się z kolan, tylko szkoda, że pan Kaczyński nie zauważył, że teraz w relacjach z UE „pełzamy”. Jedno jest pewne. Każda decyzja PiS-u jest idealnie trafiona, genialna wręcz, a Polska już niebawem stanie się prawdziwą „wyspą wolności”. W końcu na świecie to się karze za krytykę władzy więzieniem, a u nas nie. To jest ta wolność? No jest, fakt…

Najmocniej uderzyło mnie to podkreślanie, jak to PiS cechuje skromność i uczciwość. Rzeczywiście, co rusz wyskakujące informacje o kolejnych nagrodach, które idą już w miliony. Ta comiesięczna kasa z subwencji PiS, przekazywana Rydzykowi, a subwencja to nasze, podatników, pieniądze. Polska Fundacja Narodowa, która łyka olbrzymią kasę, stała ochrona pana Kaczyńskiego, koszt barierek na Nowogrodzkiej, opłacanie przez nas, prywatnych imprez 10. każdego miesiąca, opłacanie willi rządowej, której nie chciała opuścić była premier Szydło, kaprysy pana Macierewicza, który lubi drogie „cacka” typu wciąż zajmowany gabinet w MON czy samochody rządowe. Nie ma co, ta skromność aż bije w oczy.

Tak, drodzy Państwo. Jest wspaniale. PiS rozprawi się z kastą, „zrewitalizuje” inteligencję, zrobi wszystko to, czego sobie życzy przeciętny Kowalski, czyli… państwo da, państwo załatwi, państwo pokaże, to w tym narodzie się liczy.

Szaleństwo pustosłowia i populizmu sięga nowych szczytów. PiS pręży się i wije, byle tylko poprawić swoje słupki sondażowe i… ma szansę. Elektorat tej partii wybaczy wszystko, zapomni błyskawicznie każdą wpadkę, bo prezesowi wolno, politykom PiS wolno. Co z tego, że kłamstwo goni kłamstwo? W końcu prawda nie jest ważna, szczególnie jak się nie ma dostatecznej wiedzy, by móc tę prawdę określić. Co z tego, że władza mataczy, gdy jej wielbiciele nie mają tego świadomości? Ważne, że prezes Kaczyński to taki swój chłop, nawet nie wie, jak się wymawia słowo „gender”. Ważne, że wie, jak sobie kupić miłość i przywiązanie. Ważne, że tępi tamtych, co to o lud nie dbali. I daje, daje, daje…

Zastępca rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Suwałkach postawił dwa zarzuty sędziemu Dominikowi Czeszkiewiczowi, który w styczniu ubiegłego roku uniewinnił działaczy Komitetu Obrony Demokracji.

Rzecznik zarzuca sędziemu Czeszkiewiczowi „niezasadną zwłokę” przy przeprowadzeniu przesłuchania małoletniego świadka. Drugi zarzut dotyczy „niskiej jakości orzecznictwa” – sąd wyższej instancji w ciągu trzech lat uchylił osiem wyroków wydanych przez sędziego, bo ten popełniał błędy przy naliczaniu kary łącznej.

– Przesłuchanie małoletniej sędzia Czeszkiewicz wyznaczył prawidłowo. Także w sprawie kary łącznej nie można mu stawiać zarzutów, bo uchybienia były efektem zmiany linii orzeczniczej sądu apelacyjnego w sprawie kar łącznych – ocenia sędzia Beata Morawiec, prezes stowarzyszenia sędziów Themis, która przez trzy lata była zastępcą rzecznika dyscyplinarnego.

Dziennikarz Tomasz Marzec (TVN24, „Czarno na Białym”) o karze dla sędziego, który wydał niewłaściwy wyrok według władzy.

 

– Uważam, że cała sytuacja jest skandalem i bardzo smutnym wydarzeniem dla rodziny Czartoryskich. (…) Jedyną rzeczą, która pozwala mi zasnąć, jest świadomość tego, jak ważnym jest, że kolekcja pozostanie w całości w Polsce i będzie pod dobrą opieką, dostępna dla publiczności – ocenia Tamara Czartoryska, córka księcia Adama Karola Czartoryskiego.

Dodaj komentarz