Prawicowy publicysta Lisicki na patelni Lucyfera zamieniający się w skwarkę

lisickiOdRzeczy

Za sprawą naczelnego etyka w tygodniku „Do Rzeczy” (tak naprawdę: od rzeczy) upadła, sięgnęła dna. Sfer lucyferycznych dostąpił, czyli stoczył się do rynsztoku, Paweł Lisicki.

Niech mu skwarka na patelni Belzebuba lekka będzie.

masowyNapływ

Dla Lisickiego papież Franciszek jest lewakiem.

Obecny biskup Rzymu kolejny raz zdradza świadomość utraty związku z rzeczywistością i przedkłada utopijne pięknoduchostwo nad realizm. Masowy napływ muzułmańskich rodzin do katolickich parafii jest prostą drogą do upadku i tak już mocno osłabionego chrześcijaństwa na Zachodzie. Dodatkowym efektem takich słów musi być zwiększenie fali uchodźców i osłabienie tych sił politycznych, które mają jeszcze resztki odwagi i starają się bronić granic Europy przed inwazją islamskich imigrantów

– pisze Lisicki.

Lisicki mógłby sobie darować frazę „Nie miłuj bliźniego bardziej od siebie”. Jak takiego siebie łysego i brzydactwo można miłować? Każdy kaszalot (jak pisze dziennikarz „Od Rzeczy” – Ziemkiewicz) jest ciekawszy niż Lisicki.

Brr… Tfu.

Duda boi się Tuska, ale nie tylko. Jego eurosceptycyzm jest szkodliwy dla Polski

 

DudaNieChcePrzyjechać

Podany został rozkład zagranicznych wizyt Andrzeja Dudy na najbliższe 100 dni. I jest przykre odkrycie, nie ma zaplanowanej wizyty w Brukseli. Duda jest politykiem PiS – partii eurosceptycznej, a czasami wręcz wrogiej UE – więc nie powinno dziwić. Struktury UE winny być dla nas naczelne, a nasza polska polityka nastawiona na pełną integrację unijną, federalną UE.

Lecz PiS jest za państwami narodowymi, a taka postawa prędzej czy później musi się skończyć fiaskiem projektu unijnego. Dudą też powoduje niechęć do szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Duda wyssał to z mlekiem prezesa.

Komentatorzy w Brukseli źle wróżą prezydenturze Dudy (tym samym Polsce). Roland Freudenstein, który jest wicedyrektorem Centrum Studiów Europejskich im. Wilfrieda Martensa w Brukseli, zauważa tę polsko-polską wojenkę:

Tajemnicą poliszynela jest to, że coś nie funkcjonuje między prezydentem Dudą i prezydentem (Rady Europejskiej Donaldem) Tuskiem, i może to być powodem, a przynajmniej jednym z czynników, wpływających na taką decyzję.

Ta decyzja – to brak decyzji Dudy. Tchórzostwo, bo musiałby się Duda spotkać z Tuskiem i spojrzeć mu w oczy, porozmawiać. Przecież niemożliwe jest, iż Duda w Brukseli spotkałby się tylko z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude’em Junckerem:

To byłoby jeszcze gorsze niż brak wizyty. Może żeby uniknąć takiej kłopotliwej sytuacji, zdecydowano, że na razie nie będzie wizyty w Brukseli. Kiedyś jednak musi do niej dojść.

Takie działania Dudy (nie-działania) są ze szkodą dla Polski. Może to też sygnalizować, iż Duda pójdzie drogą Orbana, który jest skłócony z Brukselą. I jakiś większy konflikt grozi wykluczeniem Budapesztu ze struktur unijnych.

Niedoświadczony Duda może narobić tyle szkody, co słoń w składzie porcelany. Duda wyjdzie Polakom jeszcze bokiem. Smarkacz puszcz bańki nosem. Nie jest przedstawicielem polskiej nowoczesności, tylko katolickiej skamieliny. Może nas wypychać z Unii, bo to na rękę klerowi.

Sasin i Kaczyński! Kury prowadzać szczać

W TOK FM Dominika Wielowieyska zauważyła m.in. w towarzystwie polityka PiS Jacka Sasina:

Podobno Jarosław Kaczyński był wściekły, że tzw. wywiad w PE nie doniósł mu o tym że Tusk zostanie szefem PE.

Sasin odpowiedział:

No nie, no nie, to nie o takim wywiadzie mówimy. Dla wszystkich to była informacja zaskakująca, ale nie dla Tuska, myślę że on o tym od dawna wiedział.

Jak zwykle polityk PiS się mota. Trudno sobie wyobrazić, aby karły polityczne były gdziekolwiek wybierane. Na Kaczyńskiego nikt nie postawi złamanego szeląga. Prezes PiS wszystko spieprzy. Sasin tokował:

Bo to całkowicie polską scenę polityczną zmienia. Donald Tusk w Brukseli to znaczy Donald Tusk nie w Polsce. Powinniśmy w Polsce to stanowisko traktować jako coś normalnego – jesteśmy w UE, więc to normalne, że polscy politycy zajmują stanowiska unijne, to nie wybór Jana Pawła II.

Nie mylić Jana Pawła II, który stanął na czele potężnej korporacji, a Tusk jako pierwszy Polak w historii będzie politycznie odpowiadał za tak duży organizm, jak Unia Europejska.

Tusk jest poza zasięgiem PiS, poza ich myśleniem i poza możliwościami Kaczyńskiego.

Zaś Sasin z PiS nadaje się najwyżej na sołtysa miejscowości pod Warszawą, skąd zresztą pochodzi, a kandyduje na prezydenta Watrszawy.

A sio! Do Kaczej Wólki kury prowadzać szczać.

Juncker – nowy szef Komisji Europejskiej

Unia Europejska ma nowego szefa Komisji Europejskiej (premier UE), a jest nim Luksemburczyk Jean-Claude Juncker.

Kandydat centroprawicy był forsowany przez Angelę Merkel i Platformę Obywatelską.

Przeciwnikiem Junckera od początku byli premier Wielkiej Brytanii David Cameron (nie wiadomo dlaczego) i Viktor Orban, premier Węgier.

Juncker to polityk z ich paczki. A mimo to Cameron i Orban go nie popierali, a wręcz grozili (i grożą) osłabianiem UE i poparciem swoich społeczeństw dla wyjścia z Unii.

W tym wypadku ogromną rolę odgrywa psychologia, wszak Cameron i Orban to przyjaciele Jarosława Kaczyńskiego, dla których ważniejsze są osobiste ambicje niż europejska wspólnota.

Ważniejsza nacjonalna misja niż dogadywanie dla dobra narodów Europy.

Opus Dei: kobiety jako małpy w męskim ZOO

Budynek Opus Dei

Opus Dei posiada w Warszawie budynek na Ochocie przy ul. Krzyckiego 5/7, w którym działają dwa ośrodki Dzieła Bożego: Fontanna i Wisła prowadzone przez męskie Stowarzyszenie Doskonalenia Umiejętności. Ośrodek OD działa od 1990 roku.

SDU – ośrodek Opus Dei – otrzymało finansowanie przeszło milion zł ze środków unijnych na „wspieranie dostępu kobiet do edukacji, inwestowanie we własną karierę i rozwój osobisty”.

Opus Dei poświadczył nieprawdę, że działa zgodnie z unijną zasadą gender mainstreaming. Gdyż kobiety tam „uczą” się, jak być matką i prowadzić dom. Krótko pisząc: być kuchtą.

Wg OD mogą zostać świętymi kobietami po urodzeniu ośmiorga dzieci. Feminoteka działając na rzecz równości kobiet zwróciła się do Najwyższej Izby Kontroli i prokuratury, czy zasada gender w tym ośrodku kościelnym (i innych) jest realizowana? Kościół z unijnych środków pobrał przeszło 60 mln zł.

Kościół, który walczy z gender, korzysta z unijnych pieniędzy. Zakłamanie totalne. Kobiety w ośrodkach Opus Dei i wszelkich innych kościelnych nie są równe mężczyznom. Są kuchtami, sługami, pomywaczkami, matkami rodzicielkami.

Kobiety wg Kościoła (i Opus Dei) to małpy w męskim ZOO. Mężczyźni dają im czasami banany, aby nie zdechły.

O warszawskim ośrodku Opus Dei więcej pod tym linkiem>>>

Kościół jest zbiorowym kleptomanem

Feministki chcą sprawdzić, czy Kościół dobrze wykorzystuje dotacje z UE

Kościół zewsząd trzepie kasę. Nawet bierze z kasy unijnej. Ciekawe, ile wpłacił? Pytam, żartując, bo wpłacił 0 zł.

A wziął 61,5 mln zł. Fundacja Feminoteka chce sprawdzić, czy pieniądze zostały wydatkowane zgodnie z dyrektywą

w dotacje wpisany jest obowiązek wdrażania zasady równości płci, czyli gender mainstreaming.

Feministki z Feminoteki zwróciły się z wnioskiem do NIK, aby zbadał, czy Kościół wypełnia zalecenie unijne: gender.

Wiemy, że tak nie jest, bo codziennie jakiś hierarcha pieprzy kosmiczne durnoty, porównują gender do stalinizmu i nazizmu.

Założycielka fundacji Joanna Piotrowska jest zdziwiona niefrasobliwością instytucji unijnych:

Biskupi i księża Kościoła od dłuższego czasu prowadzą nagonkę na szkoły i przedszkola realizujące politykę równości płci. Jak się okazuje, instytucjom katolickim nie przeszkadza to wnioskować i wydawać dotacje unijne.

Kler wyciąga pieniądze z każdej kieszeni, jak złodziej. A dokładnie kleptoman. Chronicznie kradnie: wszystkim i gdzie popadnie.

>>>

Kaczyński wypisuje Polskę z UE

 

 

 

Co wynika z najważniejszego weekendu politycznego w tym roku? Niewiele nowego. Nie dowiedzieliśmy się ponadto, czego byśmy nie wiedzieli wcześniej. A pewne rzeczy uległy tylko wzmocnieniu.

 

Jest czego się bać. Najważniejsze były przemówienia szefów PiS i PO.

 

Jarosław Kaczyński nie wygrał korespondencyjnego pojedynku na przemówienia, ale także Donald Tusk nie może mówić o sukcesie. Decyzje w PO i w rządzie zostały przesunięte na czas po wyborze przewodniczącego tej partii i po rekonstrukcji rządu.

 

Kaczyński wzmocnił swój program o nacjonalistyczny, narodowy rozwój wspólnoty. Polska dla Polaków. Polska zabarykadowana przed światem. Muzeum Kresów, inne jeszcze muzeum Ziem Zachodnich, a nawet muzeum II wojny światowej. To ma pokazać polski punkt widzenia? Komu i po co? To wizja Polski mocarstwowej w oczach Polaków, bo inni będą się tylko z takiego zaścianka śmiali.

 

Język Kaczyńskiego to język skrajnej prawicy. A klasyką jest, że nie wejdziemy do strefy euro, będziemy trzymać się złotówki. Kaczyński nas wypisuje z UE.

 

Tusk w swoim wystąpieniu zawiesił decyzje programowe na zaś. Zabrakło w jego mowie przede wszystkim głębszej refleksji, dlaczego PO traci wpływy w społeczeństwo. Zabrakło, jak je odzyskiwać.

 

Osobna działka to wypowiedź Piotra Dudy, że Tusk jest tchórzem i kłamcą. Szef „Solidarności” wypisuje się z rozsądku. Jest tylko zaprzańcem.

 

Najważniejszy weekend w polityce musi powodować niepokój o przyszłość kraju. Dwa najważniejsze byty polityczne są w stanie wojny, a nie konkurencji. A co najgorsze nikt nie wchodzi z nimi w spór. W kraju odczuwany jest niedosyt lewicy, a ta, która jest, tylko rości sobie. To nie jest lewica programowa.

Pawłowicz: z życia glist

 

 

Polski nie stać, aby w życiu publicznym egzystował ktoś taki, jak Krystyna Pawłowicz. Nawet nie jest szczawiożercą. To, co ona konsumuje ideologicznie, to wydala intelektualnie.

 

A intelekt jej nie produkuje żadnej wartości. Pawłowicz jest najgorszym spadkiem po PRL, jest tamtego okresu upostaciowieniem, jak zresztą podmiot polityczny przez nią reprezentowany – PiS.

 

W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” ta osoba, ten intelektualny nierób, powiedziała: – Jestem z gruntu przeciwna Unii Europejskiej. Czekam i modlę się, żeby to się po prostu samo rozwaliło.

 

Powiedziała wszystko. PiS jest w stanie Polskę cofnąć z cywilizacyjnych aspiracji, ze społecznej emancypacji, wepchnąć w łapy Kościoła, upodlić naród. Tylko to ma do zaproponowania: życie glist. Jest świetna sztuka szwedzkiego dramaturga Per Olova Enquista „Z życia glist”. Z Polski chcą zrobić Glistownię.

Kryzys: bogaci jeszcze bardziej bogaci, a biedni biednieją

 

Raport Global Wealth 2013 opracowany przez The Boston Consulting Group informuje o tym, iż w trakcie obecnego kryzysu bogaci stają się jeszcze bardziej bogaci, a biedni po prostu biednieją. Kryzys powiększa majątki bogatym.

 

Majątek najbogatszych na świecie w zeszłym roku wzrósł o 7,8 proc. do poziomu 135,5 bln dol. To ponad 8 razy więcej niż PKB Stanów Zjednoczonych i… 270 razy tyle co wielkość polskiej gospodarki. W ubiegłym roku najzamożniejsi bogacili się znacznie szybciej niż rosła światowa gospodarka. 2012 r. był również pierwszym rokiem, kiedy wartość majątku najbogatszych rosła szybciej niż przed kryzysem.

 

Paradoksy? Pieniądze pompowane przez rządy poprzez banki centralne w gospodarki USA, Japonii, czy przez Europejski Banki Centralny w gospodarki UE spowodował hossę na rynku akcji. Głównie dzięki niej majątki bogaczy się powiększyły.

 

Różnice między najbogatszymi i najbiedniejszymi w kryzysie rosną, i nie przestaną się pogłębiać, jeśli rządy nie przestaną redukować świadczeń socjalnych. Pogłębiająca się przepaść między krezusami a biednymi to nie nowość, jednak kryzys to przyspieszył. Nie było szybszego wzrostu nierówności dochodowych w ciągu ostatnich 12 lat – twierdzą eksperci.

 

Kryzys i współczesna forma kapitalizmu nie jest dla biednych ludzi, którym zawsze wiatr wieje w oczy. Trzeba chronić najsłabszych ekonomicznie członków społeczeństwa. Muszą być podejmowane działania na rzecz wzmocnienia wzrostu i zatrudnienia. Reforma systemu podatkowego jest kluczowa do zapewnienia, by każdy płacił uczciwie swój udział, ale i dostawał niezbędne wsparcie.

 

W roku 2007 dochód 10 proc. najbogatszych mieszkańców państw OECD był 9,4 razy większy od dochodu najuboższej 10-procentowej grupy ich ludności, to w roku 2010 wskaźnik ten osiągnął 9,8. Polska na tym tle nie wygląda źle, bo przez pierwsze lata kryzysu przeszliśmy suchą stopą, jako jedyni zachowaliśmy wzrost gospodarczy, dochody w naszym kraju nie malały. Według raportu, w roku 2007 dochód najbogatszych 10 proc. mieszkańców Polski był 7,9 razy większy od dochodu najuboższych 10 proc., a w roku 2010 wskaźnik ten wyniósł 7,7.

 

W ubiegłym roku wiele krajów pozostawało na skraju recesji zmagając się z problemem bezrobocia. Jednocześnie sytuacja najzamożniejszych rodzin wyraźnie się poprawiła. To pokazuje, że przepaść między bogatymi a resztą społeczeństwa coraz bardziej się powiększa. Analitycy BCG prognozują, że majątek najbogatszych gospodarstw domowych na świecie (posiadających co najmniej 100 mln dol.) będzie rósł w latach 2012-17 w średnim tempie 9,2 proc. Tymczasem aktywa gospodarstw domowych posiadających poniżej 100 tys. dol. będą rosły tylko tempie 3,7 proc. rocznie.