Wszyscy się zastanawiają, co z Jarosławem Gowinem? Jaki miał cel w trakcie kampanii na szefa PO, że tak bezpardonowo zaatakował Donalda Tuska.
Jarosław Gowin mimo przegranych wyborów nadal stawia warunki Donaldowi Tuskowi. – To dość zabawne, że mówi: będę z nim współpracował, jak spełni moje postulaty. Jeśli nie akceptuje wyniku wyborów, to powinien odejść. Wydaje się, że Gowin w ten sposób chce zniszczyć PO
– twierdzi Dominika Wielowieyska.
Dziennikarka „Wyborczej” posuwa się dalej:
Czy robi to wszystko, żeby zasłużyć się u Jarosława Kaczyńskiego tym niszczeniem PO, czy może ma jakieś zupełnie inne plany.
A te inne plany definiuje Andrzej Biernat, coraz bardziej prominentny polityk PO, szef łódzkiej Platformy:
Jego plan A zakłada start w wyborach prezydenckich w 2015 roku. I w tym celu buduje swoją popularność (wywiad z Biernatem dostępny tutaj).
Jeżeli Biernat ma rację, to Gowina można nazwać zaprzańcem. Polityk żadnej partii na świecie tak nie robi, nie przeszkadza w reelekcji. Zwłaszcza że Bronisław Komorowski jest w tej chwili najpopularniejszym politykiem w kraju.
Krótko: Gowin jest zaprzańcem.